|
[Strona 5]
Gmina dębicka, należąca do gmin o małej populacji i peryferyjnych w stosunku do najważniejszych w kraju, tętniących życiem ośrodków, nie wyróżniała się niczym wyjątkowym na tle historii innych gmin. Żyła zawsze bez wielkich fanfar. Nigdy nie brano pod uwagę jej głosu w momencie podejmowania najbardziej brzemiennych w skutki decyzji. A jednak niech ręka B-a nas broni, abyśmy mieli napisać, że gminy dębickiej nic nie łączyło z żydowskim ludem oraz losem reszty narodu. Żydzi dębiccy dzielili los ogółu Żydów polskich: to, co stanowiło dumę ogółu Żydów w Polsce, stanowiło również dumę Żydów w Dębicy; a to, co przyczyniało się do poniżania ogółu Żydów w Polsce, przyczyniało się także do poniżania Żydów w Dębicy. W ciągu istnienia gminy to, co złego lub dobrego przytrafiało się Żydom z okolicznych terenów, dotykało w równym stopniu Żydów w Dębicy.
Gmina dębicka, otoczona małymi, pełnymi gojów wioskami, w których mieszkało bardzo mało żydowskich rodzin, zawsze szukała kontaktu z większymi i bardziej oddalonymi gminami, skąd czerpała naukę Tory i skąd przychodziły wiadomości dobre i niech B-g broni złe.
Kiedy duża gmina stawała w obliczu trudności, spowodowanych przez przyczyny naturalne lub szkodliwe przepisy prawne wydane przez gojowski rząd, to jej przywódcy zbierali się, aby razem wymyślić sposoby pokonania problemów. Mędrcy i ludzie czynu wspólnie radzili, jak wypracować metody ratunku. Wyspecjalizowani i doświadczeni wysłannicy [1] wyruszali, aby negocjować z rządem rozwiązania sprzyjające prześladowanym Żydom, próbowali złagodzić diabelskie prawo wręczając łapówkę lub po prostu robili wszystko, aby ich protest został usłyszany. Jeżeli zaś jedna gmina nie mogła sobie dać rady z jakimś problemem, to jej wysłannicy docierali do innych gmin, dalekich i bliskich, aby uzyskać pomoc dzięki wpływom lub pieniądzom.
Mała gmina nie funkcjonowała w taki sposób, gdyż jej kontakty z dużymi miastami i władzami centralnymi były zbyt wątłe. Posiadane przez nią środki były więcej niż skromne. Miała daleko do ośrodków podejmowania decyzji, więc musiała samodzielnie stawiać czoło mniejszym i większym trudnościom. Trudności te często skutkowały prześladowaniami, rabunkami i mordami.
Nie sposób opisać nieszczęść, jakie na przestrzeni stuleci stawały się udziałem takiej odizolowanej gminy począwszy od ciemnych wieków średnich, które dla Żydów trwały aż do końca XVIII w. Nie podobna również oddać całej mocy i wspaniałości owej gminy, która żyła niczym owieczka pośród wilków, i której honor wypływał z bogactwa jej wewnętrznego życia. Podczas gdy zewnętrzny świat traktował taką społeczność z pogardą, ciągle ją o coś podejrzewał i prześladował, to ona sama czerpała dumę z owego odizolowania, którego głęboki sens zawierał się w zdaniu: „Ty nas wybrałeś”, z pokorą znosząc ataki zewnętrznego świata i czerpiąc stąd siłę, w głębi serca zachowując dumę wynikającą z faktu przynależenia do szlachetnego dziedzictwa Abrahama, Izaaka i Jakuba, które niesie ze sobą dary intelektualne oraz łaskawość serca, umiłowanie Tory, czystość rodzinną [2] oraz wiele innych cnotliwych cech, jakie nasi żydowscy bracia posiadają w odróżnieniu od innych narodów świata, pośród których zostali rozproszeni.
Żydzi z takich gmin nie spisywali swoich kronik, a kiedy już jeden z nich postanawiał spisać wydarzenia swojego czasu, to następne pokolenie często nie miało środków finansowych, aby takie dokumenty odpowiednio przechować gubiąc się w gąszczu szkodliwych przepisów prawnych i tracąc zapis swoich dziejów w czasie licznych prześladowań i pożarów. Nie byli również w stanie przechować rejestrów gminnych, które prowadzono dla potrzeb poreca [3], króla lub kościoła. Rejestry te pisane były głównie po łacinie, zwaną „galachit” [4] lub w języku miejscowym, którego ludność żydowska dobrze nie znała. W każdym razie kroniki żydowskich gmin najwidoczniej niezbyt interesowały tych, którzy zmuszali Żydów, aby je prowadzili.
I tak oto historie dotyczące setek małych gmin żydowskich żyjących na przestrzeni wieków przepadły bez śladu, chyba że w którejś z nich miało miejsce wydarzenie tak znaczące, że zapisano je w księgach większych gmin lub też w księgach „Waad Arba Aracot” [5]. Lecz nawet i te księgi zachowały się jedynie w niewielkim stopniu.
Dzieje gminy dębickiej były i dobre, i złe. Dobre gdyż w jej historii nie zdarzyło nic dramatycznego, co wymagałoby pomocy większych gmin z terenu Polski. Złe gdyż na jej temat nie zachowały się żadne ani świeckie, ani gminne teksty źródłowe sprzed końca XVII wieku. My, którzyśmy się zobowiązali przechować pamięć o życiu społeczności dębickich Żydów zamordowanych przez wroga, historię naszego miasta możemy wyczytać jedynie z historii wszystkich Żydów mieszkających na ziemiach polskich. Co spotyka Jakuba, spotka i Józefa [6] , zatem wszelkie wydarzenia związane z życiem lub ze śmiercią które stały się udziałem gmin: krakowskiej na zachód od Dębicy, lubelskiej na północy oraz przemyskiej i lwowskiej na wschodzie, stały się również udziałem gminy dębickiej ich młodszej siostry, która zamieszkała nad Wisłoką. O, biada nam, bo o wiele więcej wiemy o tym, jak niszczono naszą gminę niż o tym, jak się rozwijała i co przynosiło jej chwałę! Ale niech B-g broni, aby ten niedostatek wiedzy o jej początkach i minimalna znajomość innych okresów jej istnienia uniemożliwiły nam ocalenie tego, co możemy ocalić z dziejów naszego życia. Na kartach tej księgi prezentujemy bowiem bardzo ważny zarys historii gminy dębickiej. Jest to znakomity esej historyczny pióra wybitnego historyka specjalizującego się w historii Żydów galicyjskich dr N. M. Gelbera. Jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni. O, jak wspaniale byłoby napisać wielką księgę Żydów polskich zawierającą wszelkie możliwe szczegóły i subtelności oraz odkryć inne archiwa i nieznane dotąd źródła, które rzuciłyby nowe światło na historię naszej gminy! Moglibyśmy wówczas poznać wiele nowych szczegółów dotyczących naszej gminy, która wśród Żydów polskich z pewnością cieszyła się błogosławieństwem korony dobrego imienia pomimo iż tak niewiele wiemy o jej początkach. Niech pamięć o niej trwa wiecznie!
Ireneusz Socha © 2005
Powyższe tłumaczenie zostało dokonane z przekładu hebrajskiego oryginału
na język angielski (Preface, Daniel Leibel, tłum. i oprac. Jerrold Landau, Page 5).
[Sefer Dembic, s. 5, red. Daniel Leibel, Tel Awiw, 1964].
[Strona 9 & 15]
Translated by Ireneusz Socha
Osada w Dębicy istniała już w pierwszej połowie XIV wieku. Istnienie kościoła w Dębicy wymienia się trzy razy w latach 1326-1328 w księgach dziesięcin przechowywanych w archiwach watykańskich w Rzymie. Ów obszar jest opisany w tych źródłach jako osada otoczona lasami (Decanatus de silvis sede Dambitia). Oznacza to, iż w owych czasach obszar ten zamieszkiwała niewielka populacja.
W roku 1358, czyli ponad 600 lat temu, król Kazimierz Wielki przyznał Świętosławowi, dziedzicowi tej ziemi, prawo założenia miasta na prawie średzkim w granicach swojej posiadłości ziemskiej. Świętosław został wyznaczony na wójta miasta i otrzymał w nim władzę sądowniczą. Wyznaczono siedmiu ławników, którzy mieli mu pomagać. W owym czasie Dębica otrzymała prawo organizowania cotygodniowego targu, który odbywał się w środy. Jest to wiarygodny znak początków życia miejskiego.
Początkowo miasto rozwijało się bardzo wolno, gdyż po niecałych 14 latach, 10 czerwca 1372 r., Świętosław przekazał zwierzchność nad miastem Mikołajowi, który uprzednio pełnił funkcję sołtysa wsi Lipiny. Mikołajowi powierzono misję ponownego założenia miasta tym razem na łagodniejszym prawie magdeburskim. W ten oto sposób Dębica zyskała równy status z innymi miastami Małopolski. Tym razem Świętosław obiecał dać wszystkim osadnikom parcele, zwalniając ich z wszelkich opłat przez okres siedmiu lat. Zwolnił ich również ze służebności miejskich oraz z obowiązku hodowania koni na użytek króla, jego świty oraz na potrzeby urzędników podróżujących w sprawach państwowych.
W owym okresie miasto zyskało trwałe podwaliny. Możniejsi panowie zaczęli się interesować zakupem wójtostwa dziedzicznego, o czym świadczy akt z roku 1441, na mocy którego za uzyskanie stanowiska wójta Dębicy Jan z Podgrodzia był zobowiązany zapłacić 300 grzywien ustępującemu wójtowi, Piotrowi z Konar. W owym czasie do ziemi dębickiej zaczęto zaliczać sąsiednie wsie, tj. Nagawczynę, Pustynię, Głobikową, Stasiówkę i Gumniska.
W owych latach miasto nadal się rozrastało i poszerzało swoje kontakty gospodarcze. W roku 1466 Tomasz Bielski poprosił króla Władysława III Warneńczyka [1] o jeszcze jeden przywilej: o prawo organizowania specjalnych dodatkowych dni targowych. Namiestnik królewski, kasztelan krakowski Jan z Czyżowa, wydał specjalne pozwolenie, na mocy którego Dębica miała prawo organizować dwa coroczne jarmarki [2], w których mogli brać udział kupcy z innych miast. Oprócz tego, w soboty, odbywał się zwykły cotygodniowy targ, w którym uczestniczyli właściciele miejscowych sklepów i kramów.
W roku 1470 mieszkańcy miasta zyskali dodatkową korzyść, kiedy dziedziczka miasta Jadwiga wydała wieczystą ordynację, w której zobowiązała swoich sukcesorów do odstąpienia od powoływania i przymuszania mieszkańców miasta do służebności miejskich i pańszczyzny.
Gryfici dziedzice miasta w wiekach XIV i XV walczyli pod swoją chorągwią z Krzyżakami pod Grunwaldem w dniu 15 lipca 1410 r. Jeden z członków rodziny Mikołaj z Dębicy wziął tego samego roku udział w bitwie pod Koronowem, w której Krzyżakom zadano decydującą klęskę. Kilku członków rodziny w tym Zbigniew z Kawęczyna, Mikołaj z Latoszyna, Stanisław Ligęza i inni pełniło wysokie funkcje państwowe.
Pierwsza wzmianka o Żydach w Dębicy pojawia się w tekście umowy podpisanej przez księdza Piotra i dziedzica miasta Jana z Podgrodzia w roku 1471, na mocy której wszyscy mieszkańcy miasta, z wyjątkiem Żydów i przedstawicieli innych wyznań, byli zmuszeni płacić kościołowi dziesięcinę. Fakt, iż dziedzic przywiązywał do zapisu wyłączającego dużą wagę, wskazuje na to, że u schyłku XV wieku w mieście mieszkała grupa Żydów, prawdopodobnie nieliczna. Jednak w późniejszych trudnych dla Dębicy latach wszyscy Żydzi najprawdopodobniej opuścili miasto, gdyż w latach 1471-1690, czyli na przestrzeni ponad dwóch wieków, nie znajdujemy żadnej wzmianki o Żydach w Dębicy.
Na początku XVI wieku Dębica znacznie ucierpiała w następstwie najazdu Tatarów zwłaszcza w roku 1502, kiedy zniszczono dużą część miasta. Na dodatek w roku 1504 wybuchł wielki pożar, który strawił całe miasto. Mieszkańcy nie byli w stanie uiszczać poborów miejskich i królewskich. Fakt ten zmusił właścicieli miasta Jana z Podgrodzia i Katarzynę z Latoszyna do zwolnienia dębiczan od wszelkich opłat i ciężarów przez 14 lat. Podczas posiedzenia sejmu, które odbyło się w Piotrkowie w lutym 1504 r., król Aleksander Jagiellończyk zwolnił dębiczan od wszelkich podatków i poborów rolnych przez okres jednego roku oraz od wszelkich czynszów przez okres lat sześciu. W dniu 26 lipca 1505 r. mieszkańcy miejskiej części Dębicy zostali ponownie zwolnieni od wszystkich podatków (ab omnibus ex-actionibus) na cztery lata.
Od samego początku, aż po wiek XVIII, Dębica była miasteczkiem żyjącym przede wszystkim z rolnictwa. Prawie wszyscy mieszkańcy miejskiej części Dębicy dzierżawili parcele od właścicieli miasta. Po pewnym czasie, zwłaszcza w drugiej połowie XVII wieku, miejscowi rzemieślnicy zaczęli się organizować w cechy. W mieście prywatnym, jakim była Dębica, cechy zawiązywano na mocy pozwolenia uzyskiwanego od dziedziców. Jeśli jednak dany cech chciał zaadoptować normy cechu z miasta królewskiego, to tracił prawo do uzyskania takiego pozwolenia.
Starszych cechów wybierali ich członkowie. Cechy kierowały się ścisłymi zasadami w odniesieniu do kwestii zawodowych, kościelnych i społecznych. Zasady te były zapisane w statutach, które spaliły się podczas pożaru miasta w roku 1660, przez co cechy musiały się starać o ponowne zarejestrowanie swoich statutów w kolejnych latach.
Cech szewski zarejestrował swój statut u dziedzica miasta w dniu 18 listopada 1660 roku, cech rzeźniczy w roku 1690, a cech tkacki w roku 1691. Co ciekawe, w statucie cechu rzeźniczego z owego okresu możemy odnaleźć wyszczególnienie opłat, jakie Żydzi musieli wnosić za ubój każdego zwierzęcia dokonywany zgodnie z żydowskimi przepisami o uboju rytualnym. Żydom nie wolno było samodzielnie dokonywać uboju rytualnego ani sprowadzać koszernego mięsa z innych miast. Mając autoryzację ze strony dziedziców, statuty cechowe posiadały moc prawną i obowiązywały w równym stopniu i Żydów. Waga tych faktów polega na tym, że wzmianki o Żydach i żydowskim uboju rytualnym pomagają ustalić najwcześniejszą pewną datę założenia gminy żydowskiej w Dębicy.
W treści statutu cechu tkackiego znajdujemy zaproszenie wystosowane przez właścicieli miasta do członków cechu z Niemiec i ze Śląska, w którym proszeni są o rozwinięcie tego rzemiosła w mieście. Już wtedy tkactwem zajmowano się w Dębicy od wielu lat. Cech tkacki istniał aż do początku XIX wieku, lecz został rozwiązany wraz z ówczesnym upadkiem gospodarczym miasta.
W roku 1655 miasto najechała armia szwedzka i zniszczyła dużą jego część. W roku 1660 wybuchł kolejny wielki pożar, w wyniku którego wielu dębiczan pozostało bez dachu nad głową.
Na skutek tego pożaru w Dębicy zaszła jedna z najważniejszych zmian w całej jej historii. Ludzie ze spalonych domów zaczęli się budować w południowej części miasta [3], w pobliżu kościoła p.w. św. Barbary. Okolica ta była opisywana w dokumentach sprzed roku 1655 jako pozamiejska (extra oppidi). Odtąd teren ów zwano oppidum Nowa Dembica, a miasto dzieliło się na dwie części: Stare Miasto i Nowe Miasto.
W owym czasie rozgorzał spór pomiędzy kościołem a dziedzicem miasta Kazimierzem Glińskim [4], który zaciągnął pożyczkę u kanonika Michała Młodeckiego w celu rozparcelowania gruntów w Nowym Mieście, lecz nie dotrzymał warunków umowy. Ksiądz, który nie okazywał zrozumienia dla problemów społeczności miasta, chciał przejąć kontrolę nad gruntami i domami. W roku 1701 osiągnięto kompromis, a parcele w Nowym Mieście zostały wyłączone z podatku kościelnego, pozostając pod kontrolą dziedzica. Szpital, który sąsiadował z kościołem p.w. św. Barbary, również pozostał w jego władaniu.
Gdy echa owej kłótni zdążyły już przebrzmieć, Szwedzi najechali miasto po raz drugi i trzeci w latach 1702 i 1705. Pod wodzą generała Steimboka [5] spalili kościół i nieruchomości księdza Michała Młodeckiego oraz domostwa właścicieli miasta Winiarskiego i Glińskiego.
Teraz opowiemy historię początków stałego osadnictwa Żydów w Dębicy.
Na skutek braku dowodów i dokumentacji trudno jest dokładnie określić, kiedy zaczęło się żydowskie osadnictwo w Dębicy. Jak wspomniałem wcześniej, na podstawie dokumentu sygnowanego w roku 1471 można wysnuć wniosek, że pojedynczy Żydzi mieszkali w Dębicy już w XV wieku. Zręby organizacyjne gminy żydowskiej w Dębicy kształtowały się dopiero w drugiej połowie wieku XVI. W związku z tym, że Dębica należała do województwa sandomierskiego, możemy przypuszczać, że początek żydowskiego osadnictwa w Dębicy odpowiadał osiedlaniu się Żydów w innych miastach województwa. Najstarszymi żydowskimi gminami na ziemi sandomierskiej były gminy w Sandomierzu (1367) i w Tarnowie (1445). Inne gminy żydowskie w województwie sandomierskim powstawały w latach 1501-1581. Można zaryzykować twierdzenie, że właśnie w tym przedziale czasowym powstała również gmina dębicka mimo iż pierwszy dokument przynoszący namacalny dowód istnienia w pełni zorganizowanej gminy żydowskiej w mieście pochodzi dopiero z XVII wieku. Dokumentem tym jest wspomniany wcześniej statut cechu rzeźniczego z roku 1690, który wyszczególnia przepisy związane z żydowskim ubojem rytualnym. Do schyłku wieku XVII życie Żydów dębickich koncentrowało się w Starym Mieście. Po pożarze w roku 1660, kiedy zaczęło się zasiedlanie Nowego Miasta, również i Żydzi zaczęli się tam osiedlać. Założyli oddzielną gminę z własną synagogą i parnasem [6], którego zwano Senior Synagogae novi oppidi Dembica (przewodniczącym gminy żydowskiej w Nowej Dębicy). Dwie dębickie gminy żydowskie były zorganizowane według tych samych wzorów, jakie przyświecały tworzeniu wszystkich pozostałych gmin żydowskich w Polsce, na czele których stali parnasi i zarząd. Przewodniczącym gminy w Nowym Mieście w roku 1712 był reb Lewi syn Jicchaka (po polsku zwany Lewkiem Isakowiczem). Przewodniczącym gminy staromiejskiej był w owym czasie reb Herszel (zwany Herszkiem).
Te dwa imiona zostały zapisane w dokumencie pochodzącym z tamtego okresu.
Rozrastająca się społeczność żydowska Nowego Miasta wzbudzała nieufność ówczesnego kleru, który żywił do Żydów urazę zwłaszcza w wyniku wspomnianego sporu pomiędzy księdzem Młodeckim a dziedzicem miasta Glińskim. Kiedy właściciele Dębicy zezwolili Żydom na osiedlanie się w Nowym Mieście, a kościół jak wspomniałem wcześniej podważał prawo własności dziedziców do nowomiejskich gruntów, ksiądz Młodecki znalazł pretekst, aby wywrzeć na nich nacisk, podnosząc w przytomności władz kościelnych kwestię zbytniego rozrastania się społeczności żydowskiej.
Kardynał krakowski, książę Kazimierz Łubieński [7], rozkazał przeprowadzić dochodzenie w kwestii statusu gmin żydowskich w Starym i Nowym Mieście i w tym celu wysłał do Dębicy specjalną delegację. Jej zadaniem było w pierwszym rzędzie zbadanie statusu prawnego Nowego Miasta, gdzie jak głosiła skarga utworzono i osadzono gminę żydowską z pogwałceniem praw królewskich i synodalnych i niezgodnie z postanowieniem sądu najwyższego. Wysłannicy kardynała orzekli, iż synagoga (dom nauki?) w Nowym Mieście powinna zostać rozebrana, i że nie może być odbudowana w przyszłości.
Żydzi dębiccy nie pogodzili się z tym wyrokiem. W obecności przewodniczącego gminy żydowskiej reb Lewiego syna Jicchaka, pod przysięgą złożoną kardynałowi krakowskiemu zeznali, że sporny budynek nie jest synagogą, i że wybudowano go za wiedzą krakowskiego episkopatu jako dom prywatny z przeznaczeniem na pomieszczenia gminne i naukę (tj. jako dom nauki), bez protestu ze strony miejscowych katolików czy miejscowego kościoła w okolicy niesąsiadującej z obszarem zamieszkanym przez katolików, poza Starym Miastem, na podstawie pozwoleń wydanych przez króla i dziedziców miasta. Przysięgali, że nowomiejski obszar, na którym osiadła duża społeczność żydowska, nie sąsiaduje ze strefami zamieszkałymi przez katolików, i że gmina żydowska w Nowym Mieście powinna być tolerowana, jako że podobnie jak gmina staromiejska uiszcza wszystkie tradycyjne podatki i ciężary nałożone przez kościół i księży. W świetle tych faktów twierdzili, że mają prawo żądać, aby w owym budynku mieściła się synagoga.
W spotkaniu tym uczestniczył również reb Herszel, przewodniczący gminy staromiejskiej, żądając wydania pozwolenia na utrzymanie rozdziału pomiędzy gminami żydowskimi Starej i Nowej Dębicy.
Sprawa trafiła ponownie pod obrady specjalnej komisji, w skład której wchodzili m.in. szlachetnie urodzony Jan Nowakowski i dr Albert Olszowski. Po długotrwałych obradach komisja postanowiła odrzucić wniosek Żydów. Uznano, że Żydzi ze Starego i Nowego Miasta powinni się gromadzić w jednym budynku, a jeśli nie podporządkują się temu postanowieniu, to będą musieli zapłacić grzywnę w wysokości 50 tynfów [8], z przeznaczeniem na odbudowę kościoła zniszczonego podczas potopu szwedzkiego.
Komisja zwróciła również uwagę na fakt wzrostu liczebności ludności żydowskiej przy jednoczesnym kurczeniu się populacji katolickiej, podkreślając, że cały majątek i wszystkie pola działalności gospodarczej należne chrześcijanom przechodzą w ręce Żydów. W związku z tym postanowiono, że Żydzi muszą pozostać w domach i nie pokazywać się na ulicach miasta podczas procesji kościelnych oraz że nie wolno im prowadzić wyszynku alkoholi w niedzielę ani zatrudniać chrześcijańskich służących. Postanowienia te były obwarowane surowymi karami pieniężnymi.
Jednak dom nauki (betmidrasz) nie został rozebrany.
Do roku 1730 gmina dębicka znajdowała się w powiecie rzeszowskim. Na podstawie dokumentów wymieniających żydowskich płatników pogłównego w owym powiecie w tym czasie możemy założyć, że Dębica należała do Rzeszowa i płaciła obowiązujące w nim podatki. Dębica płaciła 500 złotych pogłównego na łączną sumę 10930 złotych, jakie nałożono na Rzeszów i okolice.
Zmiany nastąpiły w roku 1730. Wówczas to gminy rzeszowska i okoliczne, w tym jarosławska, a chwilowo także dobromilska odłączyły się od powiatu przemyskiego. Gmina dębicka wykorzystała okazję, aby odłączyć się od Rzeszowa i zaczęła płacić podatki osobno. Oddzielenie to nastąpiło przy pomocy dziedzica miasta i w dużej mierze jako reakcja na przypadki sprzeniewierzania i wyłudzania podatków przez zarząd gminy rzeszowskiej. W rejestrze poborowym z roku 1734, suma pogłównego pobranego od gminy miejskiej Rzeszowa z partykularzami wynosi 7500 złotych, podczas gdy suma pogłównego od gminy dębickiej jest wyszczególniona osobno i wynosi 500 złotych. Kwota ta pokrywa się z sumą, którą pierwotnie Dębica uiszczała samodzielnie. W latach 1736 i 1737 Rzeszów zapłacił 7560 złotych, a Dębica osobno 500 złotych. Rozdział nie trwał długo, gdyż już w 1738 roku Dębica znów została włączona do Rzeszowa, od którego pobrano łącznie 8034 złotych, z czego znów 500 złotych przypadało na Dębicę. Jednak układ ten również nie trwał długo. W roku następnym, tj. 1739, Dębica ponownie widnieje jako gmina niezależna od Rzeszowa. Wówczas to suma pogłównego przypadającego na Rzeszów wyniosła 8164 złotych, a na Dębicę 500 złotych.
Począwszy od roku 1739 gmina dębicka stanowiła w rejestrach gminę niezależną. W roku 1753 suma pogłównego zapłaconego przez gminę dębicką wyniosła znów 500 złotych, podczas gdy na Rzeszów przypadło 7693 złotych. W roku 1756 Dębicy nie ma w rejestrze, a Rzeszów widnieje z sumą 6753 złotych. Na podstawie danych zaczerpniętych z omawianego rocznika rejestru poborowego można wysnuć wniosek, że Dębica została ponownie włączona do powiatu rzeszowskiego.
W drugiej połowie XVIII wieku Dębica znalazła się administracyjnie w powiecie pilźnieńskim, który należał do województwa sandomierskiego. Według pierwszego polskiego spisu powszechnego, przeprowadzonego w roku 1764, po rozwiązaniu Sejmu Czterech Ziem [9], w Dębicy mieszkało 911 Żydów. W rzeczywistości musiało ich być znacznie więcej, gdyż spora grupa Żydów uniknęła spisu, obawiając się o życie swoje oraz los całej gminy. Spis ludności żydowskiej przeprowadziła komisja spisowa składająca się z rabina, sprawującego w danym miesiącu urząd parnasa oraz szamesa. Komisja chodziła od domu do domu, licząc wszystkich Żydów, nawet chwilowo nieobecnych. Żydzi z okolicznych wiosek musieli się stawić w miastach, aby podać liczbę osób zamieszkujących poszczególne domy. Tak powstały listy spisowe, które podpisywali wszyscy członkowie komisji. W miastach królewskich podpisywał je jeszcze starosta, a w miastach prywatnych jak Dębica właściciele miasta. Następnie komisje zawoziły te listy do stolic województw, gdzie pod przysięgą zapewniały o rzetelności spisu. Ceremonie składania przysięgi przez żydowskie komisje spisowe odbywały się w synagogach. W niektórych przypadkach listy były najpierw sporządzane po hebrajsku, a następnie tłumaczone na polski, gdyż członkowie żydowskich komisji często nie umieli pisać po polsku.
Spośród 911 Żydów, mieszkających według spisu w Dębicy, 573 osoby zamieszkiwały teren miejski, a 338 przyległe wioski związane administracyjnie z miastem. Spis podawał, że w mieście zarejestrowano 135 żywicieli rodzin, z czego jedynie 33 trudniło się rzemiosłem: 1 detalista, 3 kapeluszników, 1 powroźnik, 7 krawców, 1 złotnik, 5 piekarzy, 7 rzeźników, 1 grawer, 1 balwierz, 1 muzyk, 4 nauczycieli i 1 kantor.
Spośród żywicieli rodzin jedynie 24,4% miało pracę: 1 detalista 0,7%; 25 wyrobników 18,5%; 7 przedstawicieli wolnych zawodów 5,2% (dane te pochodzą z książki dr Rafaela Mahlera pt. Jidn in Amojken Pojlin in Licht fun Cipern [10]).
O zawodach wykonywanych przez Żydów dębickich dowiadujemy się również z rejestru poborowego podatku pogłównego z roku 1764, w którym wymienieni są: 1 kupiec zbożowy, 1 kantor, 4 nauczycieli, 1 muzyk, 1 powroźnik, 7 krawców (z których tylko jeden miał ucznia), 3 kapeluszników, 1 kowal, 7 rzeźników, 5 piekarzy, 1 grawer, 1 medyk.
Bez wątpienia liczba zatrudnionych oraz przedstawicieli różnych zawodów była znacznie wyższa. Jednak autorzy statystyk celowo nie wymieniają kupców, właścicieli sklepów, pośredników, dmuchaczy szkła itp. w obawie przed złym okiem [11]. Rejestry z pewnością nie podają pełnej liczby Żydów w Dębicy. Nie rejestrowano ich, obawiając się prześladowań i ucisku zatem nie możemy dziś odmalować pełnego obrazu dębickiej wspólnoty w owym okresie. Żydzi dębiccy, mając w pamięci dotkliwe doświadczenia z niedawnej przeszłości, starali się nie dopuścić do tego, aby władze miały pełne dane na temat ich rzeczywistej liczebności i aktywności zawodowej.
W roku 1773 miało miejsce wydarzenie, które zatrzęsło podstawami istnienia całej wspólnoty dębickich Żydów. W dniu 12 kwietnia owego roku Żydówka Zofia, Jaakow Meirek (Meir) wraz z żoną Rachelą oraz nieznaną z imienia dziewczyną, która była córką karczmarza z Nagawczyny, razem przechrzcili się w kościele katolickim w obecności księdza Mikołaja Wierzchowskiego. Karczmarz z Nagawczyny jednak pozostał przy swojej żydowskiej wierze. Jego córka przyjęła trzy nowe imiona: Antonina Franciszka Teresa. Rodzicami chrzestnymi całej czwórki byli: ksiądz-kanonik, książę Antoni Mikołaj Radziwiłł, szlachcianka Teresa Stojowska, sędzia Józef Jordan Stojowski oraz Franciszka Włodek żona Horacego Włodka.
Można sobie wyobrazić, jakie przerażenie wywołał ten fakt wśród dębickich Żydów w owym czasie.
W latach trzydziestych XVIII stulecia nastąpiło znaczące przyspieszenie rozwoju miasta, co było zasługą dziedzica Franciszka Bielińskiego o jego żony Doroty Henrietty, którzy przyznali mieszczanom różne przywileje i zachęty, aby nakłonić ich do zabudowania nadanych im wcześniej wolnych placów w Nowym Mieście.
W roku 1768 ziemia dębicka przeszła w ręce księcia Mikołaja Radziwiłła. W czasie uroczystości, która odbyła się w domu dziedzica, burmistrz, rajcy, miejscowa szlachta oraz burmistrze okolicznych miast przysięgli wypełniać swoje obowiązki w dobrej wierze [12]. Owego roku miasto ucierpiało podczas przemarszu rosyjskiej armii [13], która wkroczyła do Polski, aby wesprzeć konfederację radomską [14], ustanowioną przez możnowładców przeciwko patriotycznej konfederacji barskiej, do której przystąpiła część okolicznej szlachty. Starcia pomiędzy tymi dwoma obozami trwały do roku 1772. W pobliżu Dębicy miały miejsce zacięte walki, zwłaszcza w obniżeniu terenu zwanym za okopem [15].
Bratobójcze walki dwóch stron zakończyły się pierwszym rozbiorem Rzeczpospolitej.
Polska została podzielona między trzy sąsiednie mocarstwa: Rosję, Austrię i Prusy. Odtąd część Polski zajęta przez Austrię, w tym Dębica z przyległymi terenami, znana była jako Galicja [16]. W dniu 29 grudnia 1773 roku dębiccy mieszczanie złożyli przysięgę na wierność cesarzowej Marii Teresie [17], co odbyło się w obecności austriackich zwierzchników, władz miasta, przedstawiciela Nowej Dębicy oraz pisarza miejskiego. Odtąd Żydzi dębiccy dzielili los wszystkich Żydów galicyjskich. Początkowo miasto należało administracyjnie do powiatu myślenickiego, a następnie do rzeszowskiego, a w końcu do tarnowskiego. Żydzi dębiccy jak wszyscy Żydzi galicyjscy odnieśli korzyści z ogólnej poprawy sytuacji gospodarczej kraju. Pomimo to cierpieli z powodu wielu machinacji [18] władz austriackich, które nie szczędziły sił, aby ucywilizować Żydów i uczynić z nich oświeconych poddanych monarchii habsburskiej.
W roku 1785 krajowy związek gmin żydowskich, utworzony na mocy rozporządzenia Marii Teresy z 1776 roku, został rozwiązany. Nigdy później nie zorganizowano już podobnego ciała ogólnokrajowego. Tymczasem jednak dawni urzędnicy gminni zachowali swoje stanowiska. Z wyjątkiem Lwowa i Brodów, gdzie zasiadało po siedmiu parnasów, pozostałe gminy w tym dębicka miały ich jedynie po trzech. Funkcja parnasa polegała na reprezentowaniu gminy w kontaktach z władzami, załatwianiu bieżących spraw gminy wraz z rabinem, prowadzeniu ksiąg urodzeń, ślubów i zgonów oraz pobieraniu taksy gminnej i tzw. podatku żydowskiego. Władze miasta, utrzymujące bliskie kontakty z parnasami, widziały w nich jedynie wygodne narzędzie wywierania nacisku na gminę. Oprócz parnasów gmina wybierała również zarząd synagogi, zarządy towarzystw dobroczynnych, asesorów i księgowych. W gminie dębickiej nie było rabina, a jedynie nauczyciel pełniący obowiązki sędziego w kwestiach prawa żydowskiego, który pobierał pensję w wysokości 20 florenów, podczas gdy wynagrodzenie kantora wynosiło 15 florenów. Znaczne były obciążenia podatkowe nakładane na Żydów: podatek osobisty (Toleranzsteuer) pobierany od każdej osoby, podatki dochodowy i majątkowy uzależniony od wysokości dochodów, świeczkowe [19], podatek małżeński, podatek od tytułu (tzn. gdy ktoś nosił szczególny tytuł, jak np. Morejnu Nasz nauczyciel). Oprócz tego ściągano również taksę gminną (tzw. króbkę), której pobór kontrolowały również władze miejskie.
Od czasu do czasu nakładano nowe ciężary, jak np. kwaterowe (Quartiersteuer) za zapewnienie kwaterunku oficerom armii austriackiej, podatek gruntowy (Rustikalsteuer) ściągany oprócz osobnego podatku od nieruchomości, podatek konsumpcyjny i podatek dochodowy. Obciążenia podatkowe nakładane na Żydów znacznie wzrosły, a po reformie w roku 1789 wzrosły jeszcze bardziej.
Szczególnie wiele cierpień przysparzał Żydom podatek małżeński. W Dębicy miało miejsce pewne zdarzenie, które łączyło się właśnie z tym podatkiem. Urzędnicy cesarscy zajmowali się tym casusem przez kilka lat. W efekcie sprawa stała się precedensem prawnym.
W październiku 1778 roku Żyd z Tarnowa imieniem Zindel miał poślubić dziewczynę z Dębicy imieniem Chana. Narzeczona zapłaciła wcześniej należny podatek w wysokości 20 florenów, lecz jej wybranek zmarł krótko przed ślubem. Panna poprosiła urzędników o zwrot podatku lub o zaliczenie go na poczet przyszłego ślubu. Po długich deliberacjach władze w Wiedniu przychyliły się do jej prośby i postanowiły dać jej do wyboru właśnie te dwie opcje.
W owym czasie wśród Żydów galicyjskich wielu było tzw. intrygantów [20], którzy podsuwali administracji wiedeńskiej wszelkiego rodzaju pomysły gospodarcze i finansowe. Ich celem był wyjazd do Wiednia pod pretekstem przedstawienia swoich planów urzędnikom cesarskim. Jeden z owych intrygantów, reb Mosze Wien, mieszkał w owym czasie w Dębicy. W roku 1878 [21] nakłaniał wiedeńską administrację, aby wprowadziła monopol na handel woskiem do wyrobu świec. Przyjęcie tej propozycji przez Wiedeń mogłoby zrujnować znaczny odsetek żydowskich przedsiębiorców i kupców. Na szczęście, propozycję tę odrzucono.
Dębica miała również swoich donosicieli, którzy zgłaszali władzom przypadki nierejestrowania ślubów, żądając wynagrodzenia za udzielone informacje [22]. W dębickiej gminie tępiono takich donosicieli, dlatego odwoływali się oni do administracji centralnej o umożliwienie im ucieczki do Wiednia. Pewnego razu umożliwiono to Żydowi o nazwisku Jisrael Kissel. Po przyjeździe zażądał wsparcia finansowego za usługi wyświadczone austriackiemu rządowi.
W roku 1787 wydano rozporządzenie mówiące, iż począwszy od stycznia 1789 roku Żydzi galicyjscy mają obowiązek przybrać niemieckie nazwiska. Odtąd nazwisko Dembitzer stało się bardzo znane nie tylko w całej Galicji, ale również w krajach, do których emigrowali dębiczanie. Należy przyjąć za prawdopodobne, że przodkowie Louisa Dembitza Brandeisa [23], sławnego sędziego sądu najwyższego Stanów Zjednoczonych, mieli dębickie korzenie: później przenieśli się do Czech, a stamtąd wyjechali do Ameryki. Wprowadzenie przez rząd niemieckich nazwisk stanowiło etap w procesie germanizacji i asymilacji Żydów galicyjskich. Z tego samego powodu zarządy gmin i przedsiębiorstw musiały prowadzić swoje księgi wyłącznie w języku niemieckim. Nie wolno było używać w tym celu ani hebrajskiego, ani jidysz. Zakazem objęty był nawet sam alfabet hebrajski.
W celu realizacji tych zamysłów, za radą maskila [24] Herca Homburga, w roku 1787 rząd założył dla Żydów na terenie Galicji 51 szkół z niemieckim językiem wykładowym. Jedna z nich powstała w Dębicy. Funkcję nauczyciela powierzono Meirowi Kuchowi, który pobierał pensję roczną w wysokości 200 florenów, czyli dziesięciokrotność uposażenia rabina miasta. Nie wiemy, czy szkoła ta funkcjonowała do roku 1806, to znaczy do chwili likwidacji całego wspomnianego systemu szkolnego. Nie ma na ten temat wzmianki w archiwach, do których mamy dostęp.
Kiedy tysiące żydowskich rodzin zostało bez środków do życia na skutek knowań żydowskich technokratów, cesarz Józef II wydał w dniu 16 sierpnia 1785 roku dekret polecający Żydom, aby zaczęli jak najszybciej zasiedlać tereny rolnicze. Na łączną liczbę 1400 żydowskich rodzin, które objęto dekretem, z Dębicy miano przesiedlić 8 rodzin. Miały one otrzymać 4 parcele, 4 obory i chaty oraz konie, byki i krowy. W wyniku dochodzeń, jakie przeprowadzono w latach 1796 i 1804 okazało się, że w przeciwieństwie do rodzin z pozostałych gmin galicyjskich żadna rodzina z Dębicy nie osiedliła się na wsi. Ponowiono więc prośbę o wytypowanie 8 rodzin, lecz i tym razem gmina nie odpowiedziała na nią. Nie wiemy, co było tego powodem.
W roku 1790 szlachcic Tyssowski [25] został aresztowany za nielegalne wydzierżawienie części swojej posiadłości ziemskiej pewnemu Żydowi z Dębicy. Władze powiatu tarnowskiego ukarały szlachcica grzywną w wysokości 100 florenów za złamanie prawa (gesetzwidrige Judenpacht). Żyda skazano na chłostę 10 batów. Szlachcic odwołał się od wyroku i jego grzywnę obniżono do 50 florenów, jednak Żydowi kary nie złagodzono.
W dniu 18 marca 1788 r. rząd wiedeński wydał rozporządzenie o poborze mieszkańców Galicji, w tym Żydów, do wojska. Jednak już w 1790 roku umożliwiono Żydom wykupienie się od służby wojskowej za opłatą w wysokości 30 florenów od rekruta. Stan ten trwał do roku 1804, kiedy Żydów ponownie zmuszono do służby wraz z chrześcijanami. W roku 1797 Żydzi z powiatu myślenickiego, do którego wówczas należała Dębica, za wstawiennictwem Szlomo Koflera ówczesnego poborcy świeczkowego otrzymali przywilej całkowitego wyłączenia od służby wojskowej. W zamian za przywilej Żydzi musieli zapłacić 200 kantarów srebra [26] lub milion florenów w srebrnej zastawie plus 5000 florenów w gotówce.
Urzędnicy powiatowi poinformowali o przywileju Natana Landaua, który pełnił funkcję rabina Dębicy w latach 1797-1809. Rząd wiedeński nie przystał na dalsze negocjacje z Koflerem, gdyż Żydzi często próbowali wykręcić się od poboru, nie płacąc żądanej sumy.
W roku 1788 w całej Galicji przeprowadzono spis ludności żydowskiej. Niestety, na listach spisowych z Rzeszowszczyzny nie widnieją dane na temat Dębicy podaje się jedynie sumę dla całego regionu.
Za polskich rządów Żydzi mieli prawo posiadać domy i ziemię w granicach miasta na mocy przywilejów przyznawanych w poszczególnych miastach prywatnych. W czasach zaboru austriackiego Żydom nie wolno było nabywać domów będących własnością rządową lub publiczną. Mogli jedynie kupować domy i ziemię w dzielnicy żydowskiej. Zakaz ten został wpisany do statutu miasta. Chcąc poprawić stan galicyjskiego budownictwa, rząd wiedeński wydał w dniu 28 marca 1805 roku rozporządzenie, w którym żądał, aby domy żydowskie były murowane. Przyczyniło się to do pogorszenia poziomu życia Żydów, gdyż odtąd nie wolno im było nabywać domów lub działek, które uprzednio nie należały do ich braci w wierze. Jeśli dany dom należał początkowo do Żyda, a później został sprzedany chrześcijaninowi, to i tak nie mógł zostać nabyty przez Żyda choćby chrześcijanin mógł na tym zarobić. A jednak mimo zakazów prawnych Żydzi dębiccy i tak nabywali znaczne ilości domów i działek od chrześcijan. W roku 1824 gmina wystosowała do rządu prośbę o oficjalne przyznanie miejscowym Żydom prawa własności do zakupionych domów i działek. Petycja ta dotarła do komisarzy we Lwowie stolicy Galicji, którzy odesłali ją do Ministerstwa Ziem w Wiedniu. Wniosek został rozpatrzony pozytywnie z zaznaczeniem, iż uczyniono tak w drodze wyjątku. Zbiegło się to w czasie z głośnymi protestami przywódców społeczności chasydzkiej, którzy zaczęli oponować przeciwko nabywaniu przez Żydów prawa własności do zajmowanych nieruchomości. Cadyk reb Mendel z Rymanowa postrzegał owo rządowe pozwolenie jako pretekst służący łagodzeniu niedogodności życia na wygnaniu i promowaniu asymilacji. (patrz: Menachem Syjon, ss. 56-57).
Pod rządami austriackimi miasto rozwijało się i rozkwitało gospodarczo, dzięki czemu korzystali na tym również i Żydzi. Nawiązano kontakty biznesowe z wieloma prowincjami Austro-Węgier. Już w pierwszej połowie XIX wieku dębiczanie, głównie Żydzi, założyli wiele nowych przedsiębiorstw i zakładów, w tym: młyn zbożowy, tartak, fabrykę zapałek, fabrykę mydła, hutę szkła i gorzelnię. Ludność miasta żyła z przemysłu, handlu i pracy fizycznej głównie w firmach żydowskich.
Dobra dębickie przeszły z rąk Radziwiłłów w ręce hrabiego Raczyńskiego, który wybudował swój pałac w Zawadzie cztery kilometry na wschód od Dębicy.
W roku 1831 w Dębicy wybuchła epidemia cholery, która spowodowała wielkie spustoszenie i wśród ludności chrześcijańskiej, i żydowskiej.
W latach czterdziestych XIX wieku Polacy mieszkający w Dębicy zaczęli się angażować w ruch narodowowyzwoleńczy. Szlachta biorąca udział w tym ruchu niejednokrotnie przejeżdżała przez Dębicę, udając się na tajne zgromadzenia zwłaszcza że w mieście mieszkał wówczas wraz z rodziną późniejszy organizator i samozwańczy dyktator powstania z 1846 roku, Jan Tyssowski [27].
Wybuchowi powstania krakowskiego w 1846 roku towarzyszyło inspirowane przez Austriaków powstanie chłopów przeciwko szlachcie, któremu przewodził Jakub Szela [28]. Był to dla Żydów dębickich czas wielkiej trwogi, gdyż doszły do nich wieści o masakrze panów, jaka miała miejsce w Jaśle, Sanoku i Tarnowie mimo iż w samej Dębicy do niczego nie doszło [29]. Żydzi dębiccy czekali na rozwój wydarzeń ogarnięci strachem: z jednej bowiem strony miejscowa szlachta mogła się na nich zemścić za to, że prawą ręka przywódcy powstania Szeli był Żyd Lewek Stern, z drugiej zaś pretensje mogli mieć również i sami chłopi, którzy oskarżali Żydów o wspieranie szlachty, a tym samym o przyczynianie się do ucisku wsi. Na skutek powstania chłopskiego pozycja właścicieli okolicznych ziem w systemie władzy uległa osłabieniu. Chłop Kazimierz Walczak został wybrany jako przedstawiciel Dębicy do pierwszego austriackiego parlamentu, który zwołano w Wiedniu po powstaniach roku 1848 [30].
Mimo to aż do roku 1863 polskie dążenia do niepodległości w tym działalność organizacji patriotycznych z Zachodniej Galicji, które usilnie starały się wpłynąć na dębicką młodzież, aby ta czynnie poparła rewolty nie odbiły się znacząco na życiu miasta.
Gdy w drugiej połowie XIX wieku Żydom austriackim przyznano równe prawa obywatelskie, położenie Żydów w Dębicy zaczęło się wolno, lecz systematycznie poprawiać. Uchylono dekrety służące zahamowaniu przyrostu naturalnego i wykluczeniu z życia gospodarczego ludności żydowskiej.
Ważnym czynnikiem działającym na rzecz poprawy ogólnej sytuacji gospodarczej Galicji było otwarcie linii kolejowej Karola Ludwika [31], która przebiegała przez całą północną część monarchii habsburskiej z Wiednia do Lwowa. W Dębicy znajdował się jeden z przystanków na tej linii [32].
Ludność żydowska, licząca w 1840 roku 500 dusz, w ciągu dwudziestu pięciu lat wzrosła tysiąckrotnie [33]. W spisie powszechnym z roku 1880 podano, że Dębicę zamieszkiwało 2385 Żydów, tj. 73,2% ogólnej liczby mieszkańców miasta. Jednakże rozwój kulturalny i społeczny dębickiej gminy żydowskiej przebiegał bardzo wolno z uwagi na to, iż zdecydowaną większość stanowili w niej chasydzi lub osoby, które obawiały się wszczęcia konfliktu z chasydami [34].
W drugiej połowie XIX wieku w Dębicy przewagę zdobyli zwolennicy reb Naftalego Cwi z Ropczyc [35]. Miasto stało się jednym z ropczyckich ośrodków chasydzkich. Spór w sprawie obsadzenia stanowiska rabina Dębicy zakończył się wybraniem reb Rubena Horowitza wnuka reb Naftalego.
O dębickim rabinacie nie zachowały się żadne przekazy sprzed drugiej połowy XVIII wieku. Pierwszymi wspomnianymi z imienia rabinami Dębicy byli reb Szmuel i reb Eliezer, należący do znanego rodu rabinackiego Horowitzów, którzy pełnili w mieście funkcje rabinackie w drugiej połowie XVIII wieku. Nie należy ich jednak mylić z potomkami reb Naftalego z Ropczyc, którzy później przybrali to nazwisko. Po śmierci reb Eliezera Horowitza w 1790 roku funkcję rabina miasta do roku 1809 pełnił Natan Landau Kohen. Po nim funkcję tę objął i pełnił do roku 1820 reb Szmuel Henoch Gewirtz. Z kolei jego następcą został jego syn sędzia rabinacki reb Eliahu Gewirtz. Po śmierci tego ostatniego fotel rabina stał pusty przez kilka lat. Reb Ruben Horowitz ostatecznie zamieszkał w Dębicy dopiero w roku 1872 i wówczas też zaczął pełnić dwie funkcję rabina i admora [36] jednocześnie.
Haskala nie miała wielkiego wpływu na Żydów w Dębicy, którzy w większości prowadzili bardzo tradycyjne życie [37]. Żydzi dębiccy zaczęli modernizować się kulturowo dopiero na początku XX wieku. W owym czasie nieliczne rodziny odważały się posyłać dzieci do polskich szkół publicznych oraz do gimnazjum. W roku 1907 na 406 uczniów gimnazjum było 27 Żydów wśród nich część spoza miasta.
W dniu 2 kwietnia 1891 roku Minister ds. Religii i Edukacji w Wiedniu wydał rozporządzenie nadające dębickiej gminie żydowskiej status gminy niezależnej w obrębie powiatu ropczyckiego. Gmina dębicka miała przywilej posiadania własnej rady gminnej. Jednak rada ta zajmowała się jedynie kwestiami religijnymi i nie przedstawiła żadnych nowych pomysłów, które pozwoliłyby poprawić sytuację ekonomiczną i kulturalną rosnącej populacji żydowskiej. Sytuacja ta stale się pogarszała i wielu Żydów musiało wyjechać z miasta na skutek braku środków do życia.
W roku 1890, niedługo przed restrukturyzacją gminy, założono organizację na rzecz pomocy biednym. Organizacja ta rozdała działki o łącznej powierzchni 6 akrów [38] oraz udzieliła pożyczek w łącznej kwocie 3000 guldenów [39].
W wyniku ostatnich przed wybuchem pierwszej wojny światowej wyborów do władz gminnych wybrani zostali: Mendel Mahler (prezes), Jisrael Shtarch (wiceprezes), Jaakow Taub, Jona Geshwind, Hersz Shuldenfrei, Jaakow Lishe, Chaim Alster, Mosze Sommer i Abraham Kus (członkowie). Sekretarzem gminy został Jehuda Tewel. Opłacanym przez gminę nauczycielem religii mojżeszowej w szkole publicznej został Mosze Wallach. Budżet gminy na rok 1914 wyniósł 13000 koron.
Pod auspicjami rady gminy żydowskiej w Dębicy działało żydowskie towarzystwo pogrzebowe (Chewra Kadisza) oraz organizacja opieki nad chorymi (Bikur Cholim). Jej prezesem był Jaakow (Jakub) Taub. Rada dysponowała również specjalnym funduszem na rzecz ubogich.
Pierwsze zarzewia syjonizmu zaczęły docierać do Dębicy w latach 90. XIX wieku, kiedy ruch syjonistyczny zaczynał zapuszczać korzenie w Galicji. Jednak organizacje syjonistyczne zaczęły działać na szerszą skalę dopiero od 1907 roku, na fali emocji, które odczuwali galicyjscy Żydzi w związku z kontrowersjami, jakie towarzyszyły wyborom do austriackiego parlamentu. W owym czasie syjoniści po raz pierwszy startowali w wyborach powszechnych.
Dębica została utrwalona w annałach galicyjskiego syjonizmu jako miejscowość, w której założono studencką organizację Haszachar. Organizacja ta została powołana podczas zjazdu, który odbył się w czasie święta Paschy w roku 5668 (1898) w hotelu Bornsteina w Dębicy [40].
Ireneusz Socha © 2005
Powyższe tłumaczenie zostało dokonane z przekładu hebrajskiego oryginału
na język angielski ( (The History of the Jews of Dembitz, Dr. N. M. Gelber, tłum. i oprac. Jerrold Landau, Page 9).
[Sefer Dembic, s. 9-14, red. Daniel Leibel, Tel Awiw, 1964].
|
JewishGen, Inc. makes no representations regarding the accuracy of
the translation. The reader may wish to refer to the original material
for verification.
JewishGen is not responsible for inaccuracies or omissions in the original work and cannot rewrite or edit the text to correct inaccuracies and/or omissions.
Our mission is to produce a translation of the original work and we cannot verify the accuracy of statements or alter facts cited.
Dembitz, Poland Yizkor Book Project JewishGen Home Page
Copyright © 1999-2024 by JewishGen, Inc.
Updated 18 Jul 2014 by LA