|
Przełożyli: Doubi Swarc i Emanuel Frankel
Wydał Jerrold Landau Zorganizowana społeczność żydowska Zgierza już w swoich początkach, które oficjalne dokumenty datują na rok 1824, potrzebowała swojego rabina. Dozór bóżniczy w osobach Barucha Sztejnboka i Meira Blumentala zwrócił się więc w imieniu całej „parafii” do władz miejskich z prośbą o pozwolenie na zaangażowanie na to stanowisko starozakonnego rabbiego Szaloma Hirsza Kohena [1] .
Dozór bóżniczy uzasadniał swoje podanie wzorową postawą moralną kandydata i jego rzetelnością w prowadzeniu modlitw. Wynagrodzenie jego miałoby wynosić sześćdziesiąt polskich złotych.
Zatwierdzenie rabbiego Szaloma Hirsza Kohena na stanowisku rabina nie przyszło jednak łatwo. Władzom miasta nie wystarczyły zapewnienia dozoru bóżniczego – zażądano dodatkowo certyfikatu potwierdzającego jego kwalifikacje i dalszych rekomendacji dotyczących jego umiejętności i osobowości. Rekomendacji takich dostarczyli Manes Kalski i Aba Darenwus [2] . Poświadczają oni, że Szalom Hirsz Kohen, rabin miasta Zgierza i zgierskiego domu modlitwy, już w roku 1823 pełnił funkcję rabina miasta Grabowa w obwodzie łęczyckim.
Poza tym rabbi Kohen sam udał się do urzędu burmistrza Zgierza i przedstawił swój certyfikat ordynacji otrzymany od rabina Łęczycy. Dokument ten stwierdza: „Znam Szaloma Hirsz Kohena, głosem społeczności powołanego na rabina miasta Zgierza jako osobę bardzo inteligentną, pobożną i wyjątkowo kompetentną w sprawach dotyczących ceremonii religijnych. Znam jego wytworny sposób mówienia przesycony Talmudem, podobnie jak starym i nowym prawem żydowskim. Rozmawiając z nim, odniosłem wrażenie, że jest pełen wiedzy i pobożności. Wszystkie jego czynności są wzorowe. Dlatego położyłem na nim uroczyście dłonie, mówiąc: powinien nauczać i sądzić, a sprawy winny być rozstrzygane zgodnie z jego opinią. Na poświadczenie tego (rabbi Szalom Hirsz Kohen) posiada certyfikat od słynnego rebego strykowskiego Mosze Aarona, bowiem dwa to więcej niż jeden, a owe dwa (świadectwa) poświadczają rzetelność tej prawej osoby. Te słowa mówię szanując jego wiedzę i pobożność. w Łęczycy, w poniedziałek, 24 stycznia 1827 roku. Podpisano: Chaim Ickowicz Auerbach z Leśnicy [3] . Potwierdzam autentyczność, 27 stycznia 1827, I. Zimski, tłumacz sądowy”
Następujący dokument potwierdza udzielenie rabbiemu Szalomowi Hirszowi Kohenowi zezwolenia na objęcie funkcji rabina:
„Wydano w mieście Zgierzu w lutym 1827 roku.
W urzędzie burmistrza miasta Zgierza stawił się starozakonny Szalom Hirsz Kohen. Został on zaakceptowany jako rabin na mocy następującej deklaracji: Uznając jego kwalifikacje jako rabina potwierdzone przedłożonym mi certyfikatem udzielonym przez rabina społeczności łęczyckiej, zezwalam na objęcie funkcji rabina w tutejszej (zgierskiej) synagodze. Także załączona deklaracja dozoru bóżniczego potwierdza, że jest on odpowiednim kandydatem, udzielam mu więc niniejszym koncesji na pełnienie urzędu rabina.
Pod deklaracją podpisał się Szalom Hirsz Kohen”.
Podpisano – Grzegorzewski, burmistrz miasta Zgierza.
{365}
Przełożyli: Doubi Swarc i Emanuel Frankel
Wydał Jerrold Landau Zgierz był sławny ze swoich wielkich rabinów, którzy rozsławili go jako miasto Tory i chasydyzmu. Pierwszy rabin, reb Szalom Cwi Ha-Kohen, „Elder Cadyk”, znany był jako gaon i geniusz. Już w młodości uważano go za cudowne dziecko.
Z założonej przez niego jesziwy wyszła znaczna liczba uczonych, którzy zajmowali potem krzesło rabina w wielu miastach Polski. Wielcy rabini przyjeżdżali tu, aby uzyskać jego aprobatę dla swoich prac [4] . To on zbudował Wielką Synagogę w Zgierzu. Powiada się nawet, że potrafił czynić cuda – podaje się tu przykład niemego wnuka reb Izaaka Zylberberga, któremu reb Szalom Cwi dał gruszkę i przykazał odprawić nad nią błogosławieństwo. Chłopiec zrobił to, co mu kazano – i przemówił.
Następca reb Szaloma Cwi także nazywał się Cwi. Osobowość jego najlepiej oddaje następująca historia: jeden z mieszkańców miasta budował dom w Chol Ha-Moed. Kiedy rabbi to zobaczył, polecił mu przerwać pracę, tak by nie brukać święta. Żyd odmówił twierdząc, że już zapłacił robotnikom. Wtedy rabbi zaprosił go do swojego domu, wyjął z szuflady sumę, o którą chodziło i oddał Żydowi tak, aby nie był on stratny.
Ostatni rabin, reb Szlomo Jehuda Lejb, był nie tylko wielkim uczonym, ale także maskilem; poza studiowaniem Tory zajmował się także logiką i filozofią. Nie tylko żydowską filozofią średniowieczną, ale filozofią powszechną. Potrafił rozprawiać Kancie, Leibnitzu, Spinozie i innych. Jego kazania i mowy były zawsze przetykane perłami myśli ludzkiej. Przy tym reb Szlomo Jehuda Lejb żywił głębokie zainteresowanie wszystkim, co działo się w mieście. Przejmował się warunkami życia zwykłych zgierskich Żydów i walczył jak lew przeciwko przedsiębiorcom, którzy z powodów ekonomicznych lub społecznych całkowicie lub prawie całkowicie pozbawili dochodu drobnych rzemieślników. Dla każdego był ojcem i opiekunem. Nieraz używał swojej pozycji, aby w interesie robotników interweniować u wielkich fabrykantów.
Żydowski pisarz A.Litwin, który odwiedził Zgierz w roku 1912 w następujący sposób charakteryzuje zgierskiego rabina:
„Odwiedziłem zgierskiego „proroka Jeremiasza”, opłakującego sytuacje polskiego żydostwa i bolejącego nad jego narodowym upadkiem. Zgierski rabin nie mówi o abstrakcjach, on opisuje fakty i zdarzenia, które widział na własne oczy. Widziałem, jak zapisuje całe zwoje nabrzmiałe bólem i udręką. Ostro krytykuje budowę linii tramwajowej, która odebrała środki utrzymania setce żydowskich woźniców. Fabryki odbierają chleb rzemieślnikom, z których ogromna większość to Żydzi. Polacy także zajęli się interesami: zakładają kooperatywy, tak, że żydowscy sklepikarze muszą rozejrzeć się za innym zarobkiem”.
Oto jak ostatniego rabina Zgierza widział przyjezdny.
Niestety, reb Jehuda Lejb przewidział wiele, ale nie wszystko. Nie wyobrażał sobie, że już bardzo niedługo Żydom będzie odbierany nie tylko zarobek, ale i życie. Cała społeczność – starzy i młodzi, bogaci i biedni, wielcy i mali – wszyscy zostaną zamordowani w okrutny sposób. Chrześcijanie dostaną Zgierz judenrein.
O wiele, wiele większa tragedia, niż w czasach proroka Jeremiasza.
Niech dusza jego będzie związana w węzełku życia, a imię jego niech świeci wśród męczenników Izraela.
{367}
i jego syn Natan, niech Bóg pomści jego krew,
głowa sądu rabinackiego Łasku i Sanoka
Przełożyli: Doubi Swarc i Emanuel Frankel
Wydał Jerrold Landau
Młody rabbi Ichel różnił się od innych ludzi. Ludzie zazwyczaj oddychają powietrzem i to utrzymuje ich przy życiu. Ale w Ichelu życie podsycało raczej studiowanie Tory. Bez tego nie było dla niego życia.
Reb Ichel dniami i nocami pożerał Gemarę - stronica po stronicy. Knot w lampie już prawie się wypalił, światło drży, bo kończy się kerozen, a Ichel nadal czyta Gemarę. Czas płynie, ale Tora Boga trwa na wieki. Każde zdanie, któremu otwiera swoje serce, jest częścią „skarbca życia”.
Przyjaciele reb Ichela to już żonaci mężczyźni, ojcowie dzieciom... Czeka także armia. Co będzie z Torą?
Wkrótce zmarł rabin Zgierza pozostawiając wdowę z dwojgiem dzieci. Reb Ichel zdecydował się poślubić owdowiałą rebecin. Społeczność na pewno łożyłaby na utrzymanie jej i dzieci, a on mógłby nadal zajmować się Torą. Jest wprawdzie starsza od niego, ale co z tego? Wciąż jeszcze może urodzić mu dzieci, które wychowaliby w Torze i służbie Stwórcy...
Niektórzy domagali się, aby mąż rebecin zajął miejsce zmarłego rabina. Jechiel Ichel nie zgodził się. Nie miałby nic przeciwko temu, by wydawać decyzje dotyczące prawa żydowskiego, ale rabinat to jak „siekiera” [5] . Nie, nie mógłby. A jeśli mowa o pieniądzach? Dzięki Bogu, Żydzi pieką chleb, chleb wymaga drożdży. Niech rebecin nabędzie praw do sprzedaży drożdży, a wtedy już Bóg pomoże.
Reb Ichel został zgierskim „sędzią”, a jego żona Dwora – „drożdżową rebecin” („Jowen rebecin”).
Reb Ichel zbił sobie pulpit z desek pozostałych ze skrzynek po drożdżach. Zawiesił nad nim lampę kerozenową i tak widywano go, ślęczącego nad Gemarą, długo po tym, jak wszyscy poszli spać.
Pierwszy rabin Zgierza był kuzynem admora błogosławionej pamięci reb Henecha z Aleksandrowa. Obaj byli spokrewnieni z admorem Kocka i należeli do jego chasydów. To rabbi kocki domagał się, żeby rabin założył w Zgierzu jesziwę i szerzył Torę. Jesziwa ta stała się wkrótce kuźnią rabinów i chasydów, którzy rozeszli się po miastach i miasteczkach całej Polski. Rabin był wielkim znawcą Tory i błyskotliwym uczonym. Cechy te odziedziczyły po nim jego dzieci – Izaak Mendel i Szlomo Lejb, które miały wzrastać pod skrzydłami ojczyma, reb Ichela.
Na trzynastoletnim Izaaku Mendlu spoczęło oko admora reb Jechiela z Aleksandrowa, który wybrał go na narzeczonego dla swojej córki. Drugi syn, Szlomo Lejb, poślubił córkę drugiego rabina Zgierza, po którym potem odziedziczył urząd.
Reb Ichel niezmiernie bolał nad faktem, że jego własny syn Natan był w porównaniu z przybranymi braćmi drobnej postury. Wiedział, że chłopiec cierpi w poczuciu własnej niższości. Ludzie wołali na niego „Natałe”. Natałe, z głową wypełnioną Talmudem i prawem żydowskim, był niezwykle biegły w Torze. Myślał nad własnymi nowelami talmudycznymi i wkrótce imię jego stało się znane w całym kraju.
Kiedy rabbi Jechezkiel Michelzon z Płońska wziął Natana na męża dla swej córki, także chciał widzieć go rabinem jakiejś społeczności, lecz Natan nie chciał przyjąć żadnego rabinatu.
Reb Ichel był zdumiony i dopytywał się o powody tej decyzji. Jeśli sam odmówił przyjęcia jarzma rabinatu, to tylko dlatego, że obawiał się, że uwłoczy Torze. Jednak on, Natan, który ma przecież czas nawet na to, by przejrzeć gazetę, aby zajmować się sprawami świeckimi... Reb Ichel chciał widzieć go jako przywódcę, aby w ten sposób zadośćuczynił obowiązkowi „czci ojca”. Ale Natan jeszcze bardziej kulił się w sobie, a oczy jego wypełniały się łzami. Wreszcie ojciec zrozumiał, co leży mu na sercu. To niski wzrost Natana krępował jego działania i nie pozwalał mu odnieść sukcesu. Reb Ichel pogodził się z faktem, że syn będzie musiał zająć się biznesem. Ale i to się Natanowi nie udawało. W wolnym czasie zajmował się Torą i służbą Bożą, a nawet wzbogacił literaturę rabiniczną swoimi książkami: „Bajit Neeman” ( „Wierny Dom”), „Bejt Abraham|”, „Pinat Ha-Bajit” i innymi, które zostały przyjęte z błogosławieństwem w kołach religijnych.
Chawałe, żona Natana, choć przyzwyczajona do komfortu w domu ojcowskim, broń Boże nie skarżyła się, kiedy chodziło o chleb. Reb Ichel, widząc tę sytuację, zażądał od społeczności małej pensji dla swojej żony rebecin, która miała do niej prawo. Potem przeniósł na Natana dożywotnie prawo sprzedaży drożdży. Chawałe wstydziła się, że Natan zarabia w sposób uwłaczający jego godności, więc sama wzięła na siebie ciężar tej pracy.
Kiedy reb Ichel zobaczył, jak ta drobna kobieta sama dźwiga skrzynki drożdży, serce się w nim skurczyło. Ona, tak rozpieszczana... Coś w nim zapłakało: Chawa sama jest nieduża, a jej małe dzieci?... O, Panie świata! A jeśli wdadzą się w ojca? Otarł łzy i błagał Stwórcę, aby jego wnuki wyrosły na postawnych ludzi i żeby nie musiały, jak ich ojciec, wstydzić się być rabinami ludu żydowskiego.
Modlitwa jego została przyjęta. Dzieci ładnie rosły, studiowały i celowały w Torze. Jednak po pierwszej wojnie światowej handel drożdżowy podupadł i rodzina stanęła wobec pogarszającej się sytuacji finansowej. Dzieci zaczęły bawić się myślami o wyjeździe i zaniedbywały Torę. Tewil poszedł do pracy w tkalni. Później zapuścił brodę i ściął swoje kędzierzawe pejsy. Wreszcie przyłączył się do syjonistycznych chalucim (pionierów) i zaczął się przygotowywać do aliji do Kraju Izraela.
Reb Ichel poszedł modlić się na groby przodków. Modlił się, łkał i błagał o zmiłowanie nad swoim synem Natanem i swoimi wnukami. W międzyczasie reb Natan przyjął posadę rabina w pewnym małym miasteczku, ale reb Ichel uważał, że nie jest to odpowiednie stanowisko dla tak wielkiego uczonego jak Natan.
Potem przyszła wiadomość, że reb Natanowi zaproponowano zaszczytną pozycję rabina społeczności miasta Bielska. Reb Ichel płakał z radości. Kiedy przyprowadzono rabbiego pod baldachim w synagodze [6] , reb Ichel pociągnął swego wnuka Izaaka Judela, aby stanął przy ojcu. Był przekonany, że zasługi jego własnego zmarłego ojca przemówią za tym prawnukiem, który nosi jego imię i zaprowadzą go na tą samą ścieżkę, ścieżkę rabinatu. Oczami duszy widział go jako rabina o wspaniałym obliczu, bujnej brodzie, wygłaszającego przed całą kongregacją starannie obmyślone kazanie jak swój ojciec, dziadek, jak cała dynastia błogosławionej pamięci rabbich. Od Natana przyswoił sobie metodę dedukcji a priori: jeśli Natan, który na pewno nie jest mężczyzną wybitnej postury, zasłużył na taki honor, to Izaak Judel na pewno okaże się godny stanąć na czele wielkiej kongregacji, zwłaszcza, jeśli przemówią za nim dokonania reb Izaaka Judela cadyka Kutna, ojca reb Ichela.
Judel pisał swoje nowele talmudyczne i posyłał dziadkowi. Dziadek wyrażał swój podziw i wzruszenie i porównywał je do kropli deszczu wpadających do morza. Ryby chciwie połykają każdą kroplę, która spada z góry. Tym samym są nowele Tory dla tych, którzy je studiują: każda jest jak kropla odświeżającego deszczu.
Kiedyś przybył do Zgierza pewien Żyd z Bielska i oznajmił: Judel porzucił dom swojego ojca i pojechał do Łodzi.
Reb Ichel ze zdumieniem przyjął złą wiadomość. Całą swoją duszę poświęcił temu wnukowi i tylko ze względu na niego czynił wysiłki, aby Natan przyjął urząd rabina, tak, aby Judel wzrastał w domu opromienionym wielkością i aby sam kiedyś taki dom stworzył.
Wiele łez wypłakał reb Ichel. Wiek przygiął mu ramiona, zdrowie słabło. Kiedyś potknął się o kamień i znalazł się w łóżku z nogą w gipsie. Naszły go męki zwątpienia: czy oto Bóg nie karze go za brak wiary? Czy nie było możliwe dla syna Natana, tak pogrążonego w Torze, zachować bojaźni Bożej nawet i w Łodzi?
Kiedy tylko otrzymał list od Judela, spiesznie odpisał mu słowami wypełnionymi Torą. Zaczął tak: „Na cześć mojego drogiego wnuka, rabbiego i uczonego w Torze, niezwykłego chłopca reb Izaaka Judela, oby światło jego świeciło”.
Noga zrastała się z trudnością. Na polecenie lekarza wywieziono reb Ichela na wieś, do miejscowości Dąbrówka. Rabbi czuł, że świeże leśne powietrze pomoże mu wrócić do zdrowia. W szabat przyjeżdżali Żydzi z miasta, odprawiano nabożeństwo i czytano Torę. Jednak w tygodniu każdy miał swoje zajęcia. Wszyscy wracali do miasta – a reb Ichela czekało pięć długich dni bez minjanu, bez możliwości odmówienia keduszy i bez nikogo, kto odpowiedziałby „amen” [7] .
Jednego z takich dni reb Ichel obudził domowników i zażądał, by sprowadzono wóz, żeby zabrał go z powrotem do miasta.
Droga była daleka. Reb Ichel wciąż pytał niecierpliwie: „Gdzie jesteśmy? Jak długo jeszcze?”
Kiedy wreszcie dojechali, zaczął czynić przygotowanie. Dokładnie się umył i nałożył tałes i tefilin. Modlił się cicho, prawie bezdźwięcznie, ale mimo to pomocnik zdał sobie sprawę, że reb Ichel modli się na melodię świąteczną.
Po modlitwie odprawił błogosławieństwo Szehakol [8] , wypił nieco wody i kontynuował swoje przygotowania. Jeszcze raz się obmył, po czym spróbował sięgnąć do szafki z książkami, ale nie miał siły. Zwrócił się do pomocnika: „Tam, pod szofarem, jest mój kitel, a pod kitlem jest mój całun”.
Wtedy pomocnik przestraszył się nie na żarty. Reb Ichel powiedział: „Uważaj! Będę dobrym adwokatem dla...”.
Potem reb Ichel poprosił, aby pomocnik odmówił z nim modlitwę umierających. Po ostatnim Al Chet [9] pokazał mu dziesięć palców na zna, że chce, aby zwołano minjan. Usta jego poruszały się, jakby odpowiadał „amen”. Powieki jego opadły, a oddech się urwał. Wraz z ostatnim „amen” dusza jego przeszła przez bramę raju – powiedział pomocnik.
Niech zasługi jego przemawiają za całą społecznością Izraela.
(Z pracy jego wnuka, pisarza Jehudy Elberga)
Przełożył na hebrajski I.A. Malkielli
{371}
Przełożyli: Doubi Szwarc i Emanuel Frenkel
Wydał: Jerrold Landau Jedną z wybitnych i interesujących osobowości, które wyrosły ze zgierskiej gleby, był niewątpliwie reb Izaak Mendel, syn pierwszego rabina zgierskiego reb Szaloma Cwi i brat ostatniego rabbiego, reb Szlomo Lejba.
Kiedy pierwszy rabbi, reb Szalom Cwi Ha-Kohen, osiągnął podeszły wiek, stracił swoją żonę Rachel. Ponieważ zostawiła mu ona tylko córki, a nie synów, swaci namawiali go, aby ożenił się jeszcze raz i podsuwali mu kilka kandydatek.
Spośród wszystkich czcigodnych córek Izraela, jakie mu przedstawiono, rabbi wybrał osiemnastoletnią dziewczynę z dobrej rodziny. Po krótkim wahaniu wreszcie zgodziła się ona poślubić starego, ponad siedemdziesięcioletniego rabina, kiedy przyrzekł jej męskiego potomka.
I rzeczywiście, młoda żona urodziła mu dwóch synów, bardzo do siebie podobnych: reb Izaaka Mendla i reb Szlomo Lejba, ostatniego zgierskiego rabina, który wraz z całą społecznością zginął w holocauście w czasie niemieckiej okupacji.
Starszy syn, reb Izaak Mendel był stworzony do wielkości. Już w młodości był geniuszem, o bystrym i oryginalnym umyśle. Kiedy osiągnął wiek bar micwy, admor reb Jechiel z Aleksandrowa wybrał go na męża swojej córki. Wesele odbyło się mniej więcej dwa lata później z wielką pompą w pobliskim Aleksandrowie (rabbi Szalom Cwi zmarł niedługo po narodzinach młodszego syna). Z bliska i z daleka ciągnęły tłumy chasydów i wszyscy admorzy kraju zebrali się, aby wziąć udział w uroczystości aleksandrowskiego rabbiego, niektórzy przyjechali tylko na ślub, a inni także na Szewa Brachot.[10]
Izaak Mendel wygłosił na ceremonii zaślubin długą mowę. Śmiało przemierzał w niej góry i doliny, wyrywał z ziemi górskie szczyty i ścierał je na proch, aż jego teść, rabbi Jechiel sam go powstrzymał i zakrył twarz oblubieńca własnymi rękami, tak, aby nie padło na niego złe oko.
Po ślubie przez dziesięć lat reb Izaak Mendel zasiadał przy stole teścia, który szanował go i wychowywał. Chasydzi aleksandrowscy widzieli w nim dziedzica dynastii po „stu dwudziestu” [11], nawet, jeśli jednym z synów rebego był doskonale nadający się na to stanowisko reb Izrael Izaak, autor „Ismach Israel”.
Niestety, wkrótce dobro i pokój odeszły od rabbiego. Niedługi czas minął, nim skoczył mu na ramiona Szatan, który tańczy wśród chasydów zasiewając ziarna kontrowersji. Reb Izaak Mendel, jak jego ojciec rabin, należał do wiernych cadyka z Góry Kalwarii. Miedzy Górą Kalwarią a Aleksandrowem toczyły się ciągle współzawodnictwo i walka. Kontrowersje ciągnęły się od czasów Kocka i Warki. Wojna objęła wszystkie instytucje publiczne. Każdy rabin, parnas (administrator komunalny), szochet, każdy inny urzędnik, wszyscy byli w nią zamieszani. Krotko mówiąc, ogarnęła wszystkie warstwy żydowskiego życia społecznego.
Chasydzi z Góry Kalwarii nie mogli się pogodzić, że jedna z ich wielkich postaci przeszła do obozu wroga; że chodząca encyklopedia Tory i bojaźni Bożej porzuciła ich armię. Młodzi chasydzi, najlepsi przyjaciele Izaaka Mendla, których sytuacja ta najbardziej obeszła, zdecydowali się wziąć sprawy w swoje ręce i przywrócić Górze Kalwarii „odstępcę”. Ciemną nocą porwali go z jego pokoju w forcie aleksandrowskim i przywiedli z radością do swojego rebego, autora „Sfat Emet”. W obozie aleksandrowskim zapanowało rozczarowanie i ból, a chasydzi z Góry Kalwarii z podniesionymi głowami świętowali swoje zwycięstwo wśród okrzyków radości.
Być może Aleksandrów łatwiej przełknąłby tę gorzką pigułkę, którą musiał przyjąć ich ukochany rabbi. Ale młody Izaak Mendel przeholował. Dolał oliwy do ognia wyszydzając i obrażając swoich szwagrów, synów rebego. Kiedy jeden z nich zaprezentował mu pewną nową idee w nauce, odpowiedział mu szyderczo: „Ignorant z ciebie; idea, o której mówisz, że jest nowa, znajduje się w takiej a takiej Gemarze, na takiej a takiej stronie...”
Szwagrowie nie mogli mu przebaczyć tej odpowiedzi i nie pozwolili mu więcej zasiadać przy stole ich ojca. Doszło do kłótni i wkrótce reb Izaak Mendel rozwiódł się z żoną i powrócił do Zgierza.
Niedługo potem uznał swój błąd i wyznał winę. Jednak, jako kohen, nie mógł naprawić tego, co się stało i ponownie ożenić się [12] . Otworzyły mu się oczy i zobaczył, że przyjaciele, którzy go przywiedli do tego uczynku, źle mu poradzili. Zdecydował się porzucić ich towarzystwo. Przestał chodzić do sztibł i oddalił się od chasydów z Góry Kalwarii. Chodził do Bejt Ha-Midraszu, aby modlić się z masami dalekimi od tumultu i radości chasydów.
Ożenił się po raz drugi, ale znów się rozwiódł. Odtąd pozostawał bez żony.
Nie porzucił jednak studiów. Wiele czytał i zaczął interesować się literatura światową, zwłaszcza niemiecką i książkami filozoficznymi. Recytował wiersze, śpiewał pieśni i fragmenty oper, które znal na pamięć. Filozofował z każdym, kto tylko zechciał dyskutować na tematy, które go interesowały. Spacerował po Bejt Ha-Midraszu całymi godzinami, rozmyślając i medytując, z głową w chmurach. Rozmowa z nim naszpikowana była powiedzeniami z Talmudu, kabały i Rambama, łatwo przerzucał się także do Arystotelesa, Schopenhauera, Pascala i Spencera. Tu dostarczył komuś dowodu, że to on ma rację, tam – sprzeczności w słowach swego interlokutora; budował wieże znaczeń i sam je niszczył swą niespotykaną i godną podziwu wiedzą i inteligencją.
Czasem zwracał się do swego brata rabina z radosną twarzą: oto znalazł wreszcie poprawną odpowiedź na jakąś kwestię w Tosafot [13] w którejś Gemarze. Rabbi próbował z nim dyskutować, aby przekonać się, czy rzeczywiście jest to jedyna poprawna odpowiedź, ale w końcu zawsze się z nim zgadzał, bo nie było innego wyjścia. Kiedy skończył z bratem, zawsze znajdował kogoś innego; zaczynał od tematu chasydyzmu, przechodząc przez kabałę i filozofię, przeskakując na Platona i znów wracając do Zoharu, a potem do chasydzkich opowieści, jak strumień wylewający się z brzegów.
Na starość reb Izaak Mendel zasłużył wreszcie na nieco spokoju i odpoczynku dla swojej burzliwej duszy. Rabin Żyrardowa, który mieszkał w naszym mieście, zmarł nie pozostawiając następcy. Osieroceni chasydzi zdecydowali się ukoronować na jego miejsce reb Izaaka Mendla. Kupili mu także jarmułkę i jedwabny płaszcz. Rabbi Izaak Mendel wiernie prowadził swoja trzódkę szlakiem Tory i wiedzy, aż wybuchła wojna i cały świat polskiego żydostwa został przewrócony do góry nogami. Zniszczenie przyszło na wszystko. Niech pamięć jego będzie błogosławieństwem.
{374}
Wydał: Jerrold Landau Nasze miasto nie zasłużyło może, by imię jego stało się sławne za sprawą jednego z mieszkających tu cadyków, jak to było z pobliskimi Strykowem i Aleksandrowem, niemniej jednak znalazło uznanie w oczach kilku admorów, którzy obrali je sobie za rezydencję.
Lata swej młodości spędził w Parczewie koło Krośniewic, gdzie jego ojciec gaon był rabinem. Był jedynakiem i ojciec przelał w niego całą swoją duszę.
W roku 5629 (1869) ojciec zabrał go do własnego rebego admora reb Chanocha Ha-Kohena z Aleksandrowa. Przejeżdżając przez Zgierz zatrzymali się w domu starego rabbiego, świętej i błogosławionej pamięci reb Szaloma Cwi Ha-Kohena, który był entuzjastycznym kockim chasydem. Tutaj spotkał także dwóch synów rabbiego: reb Izaaka Mendla i ostatniego rabina Zgierza, reb Szlomo Lejba, niech Bóg pomści ich krew [14] .
Po ślubie z córką jednego z najznakomitszych kockich chasydów, reb Eliezera Lipmana, zięcia admora z Radomska, autora „Tiferet Szlomo” w roku 5634/1874, reb Szmul Bornsztejn niezbyt długo był utrzymywany przez swego teścia. Wołał wrócić do domu ojca, który w międzyczasie został rabinem w Nasielsku. Kiedy ostatecznie autor „Awnej Nezer” przeniósł się do Sochaczewa, syn jego reb Szmul pojechał za nim. Mieszkał w dużym domu w centrum miasta i zarabiał handlując winem. Jednak prowadził interesy bez wielkiego przekonania i większość czasu spędzał z ojcem.
Świętej i błogosławionej pamięci reb Szmul był także czynny w życiu społecznym. Zajmował stanowisko na każdy temat, jaki w owym czasie się pojawiał, także na tematy dotyczące rozwijającego się ruchu syjonistycznego. Przez cale życie marzył o odbyciu aliji do Ziemi Izraela. Zachęcony przez ojca gaona odwiedził Kraj w roku 5651 (1891) z zamiarem zakupienia tam ziemi i osiedlania tam chasydów. Ze względu na zakaz sprzedawania ziemi Żydom rosyjskim wydany przez rząd turecki zamiar ten spalił na panewce. Kiedy ogłoszona została deklaracja Balfoura, chętnie poparł ortodoksyjne osadnictwo w Ziemi Izraela.
Po wczesnej śmierci żony ożenił się po raz drugi (w roku 5663/1903). Wybranka jego była Mirel córka gaona reb Mosze Natana Szapiry, głowy sądu rabinackiego w Kozienicach i autora książki „Szemen Lamaor”.
(Rebecin Sochaczewa była w Zgierzu znaną i cenioną postacią. Nadal żyła na dworze rebego, nawet po śmierci swego męża admora, wraz ze swymi wcześnie osieroconymi synami, aż po epokę holocaustu. W pierwszych latach wojny przeniosła się do Łodzi, a stamtąd do warszawskiego getta, skąd razem z rodziną wyruszyła w swą ostatnią podróż do Treblinki, niech Bóg pomści jej krew).
Po śmierci ojca (w roku 5670/1910) rebe Szmul został ukoronowany na drugiego admora dynastii sochaczewskiej i przeniósł się do domu ojca. Wybuch pierwszej wojny światowej (5674/1914) zastał go w Niemczech, na kuracji „u wód”. Po wielu wysiłkach udało mu się, wraz z kilkoma innymi admorami, wrócić do Polski. Nie wrócił jednak do Sochaczewa z obawy przed władzami rosyjskimi i wraz z rodziną przeniósł się do Łodzi.
Nadal prowadził swoich wiernych w Łodzi, napełniając ich wiarą i siłą, aby strzegli i dochowywali zasad chasydyzmu nawet w trudnych latach okupacji. W roku 5678 (1918) zdecydował się wycofać z zamętu wielkiego miasta i przenieść do pobliskiego, spokojnego Zgierza. Jednak tam też nie od razu znalazł odpoczynek. Horodliczka, wielki wróg Żydów, nie życzył sobie, aby admor zamieszkał w Zgierzu i wszystkimi środkami usiłował temu zapobiec. Dopiero w roku 5682 (1922) udało mu się zbudować sobie w Zgierzu spokojną przystań, a nawet założyć własny Bejt Ha-Midrasz i jesziwę. Na czele jesziwy postawił reb Mendla Wechslera, niech Bóg pomści jego krew, dawnego studenta gaona reb Abrahama z Sochaczewa i mieszkańca Zgierza. W szabat i święta chasydzi zjeżdżali się ze wszystkich zakątków Polski, nie tylko chasydzcy studenci, ale i ci mniej wykształceni, ale nie mniej czcigodni. Przyjeżdżali, aby wysłuchać Tory głoszonej przez swego rebego. Uczynili oni Zgierz miastem chasydyzmu.
Reb Szmul niedługo zabawił w naszym mieście. W roku 5686 (1926) zachorował i wyjechał do Otwocka, gdzie zmarł 24 tewet 5686 roku. Pochowany został w asyście niezliczonych tłumów pod baldachimem swojego ojca, świętej i błogosławionej pamięci autora „Awnej Nezer”, na cmentarzu w Sochaczewie.
Po jego śmierci książka jego „Szem MiSzmuel” wydana została w ośmiu tomach. Zawiera ona słowa Tory i chasydyzmu uporządkowane w cotygodniowe i świąteczne rozdziały Tory, jakie wygłaszał w szabat i święta w latach 5670-5675. Książka ta, która zajęła poczesne miejsce wśród klasycznych ksiąg chasydyzmu, napisana jest językiem bogatym i jasnym. Poza własnymi ideami i nowatorskimi myślami autor zawarł w niej wiele z dorobku swego ojca, autora „Awnej Nezer” i dziadka, świętej i błogosławionej pamięci rebego z Kocka.
Syn jego, trzeci admor Sochaczewa, świętej i błogosławionej pamięci rabbi Dawid Bornsztejn, znany jako rebe z Wyszogrodu, był także gaonem i gigantem Tory. Pełnił urząd rabina w Tomaszowie i Pabianicach. Prowadził swoja trzódkę przez siedemnaście lat, po czym zmarł w getcie warszawskim 8 kislew 5703 (1943). Także cała jego rodzina została zamordowana, poza jednym synem, Abrahamem, który dziś żyje w Izraelu.
Drugi syn świętej i błogosławionej pamięci rebego Szmula, błogosławionej pamięci reb Henech Bornsztejn, został później ukoronowany jako czwarty rabin Sochaczewa. W roku 5686 (1915) odbył aliję do Izraela i zamieszkał w Jerozolimie. Tam zmarł 26 elul 5725 (1965) roku.
Piątym admorem był błogosławionej pamięci rabbi Szlomo Bornsztejn (syn reb Henecha), rabin w Jad Eliahu w Tel Awiwie. Zmarł w młodym wieku w wypadku samochodowym 20 aw 5730 (1970) roku.
Jednym z synów admora rebe Szmula był znany żydowski pisarz błogosławionej pamięci Mosze Bornsztejn (pisał pod pseudonimem M.B.Stein), autor sztuki „Niebo i ziemia” („Himel ud Erd”) i wielu innych książek. Zmarł w Jerozolimie 12 szwat 5621 (1961) roku.
Jednym z zięciów reb Szmula był rabbi Izaak Jehuda Trunk, rabin Kutna, jeden z założycieli partii Mizrachi w Polsce. Był uczonym i żołnierzem.
Dzieci świętej i błogosławionej pamięci admora reb Szmula żyjące dzisiaj w Izraelu to:
{377}
Przełożyli: Doubi Szwarc i Emanuel Frenkel
Wydał: Jerrold Landau Cadyk reb Abraham Landau z Czekanowa, założyciel dynastii admorów ze Strykowa był jednym ze studentów reb Fiszele ze Strykowa (ucznia Magida z Mezerich i reb Elimelecha [15] ). Urodził się w roku 5549 (1789) w miasteczku Parzęczew koło Łęczycy. Rodzicami jego byli reb Rafael i Roda Dobrzyńscy (jak wiadomo, reb Abraham przyjął nazwisko Landau jako wyraz uznania dla swego teścia reb Dana Landau z Płocka). W roku 5579 (1819) został ukoronowany na rabina i głowę sądu rabinicznego społeczności czekanowskiej. Zmarł w roku 5635 (1875) w wieku 86 lat.
Historię świętej i błogosławionej pamięci admora reb Abrahama Landaua opowiada reb Pinchas Zelig Gliksman (ojciec jego, reb Abraham Hirsz Gliksman, był jednym z najznamienitszych obywateli i aktywistów Zgierza) w książce wydanej w Łodzi w roku 5694 (1934) pod tytułem „Rabbi Zew Lipszyc – miasto Ozorków i jego rabini”. Przywołuje on kilka fragmentów z listu świętej i błogosławionej pamięci admora rabbiego Menachema Mendla Chaima Landaua do P.Z.Gliksmana dotyczących życia jego dziadka rabbiego Abrahamełe z Czekanowa:
„... Ojciec jego reb Rafael był jednym z ukrytych cadyków. Mieszkał we wsi koło Parzęczewa, gdzie dzierżawił od wójta sklep z wódką. Ubierał się jak chłop. Słyszałem niezliczone legendy, które mogą świadczyć o jego wielkości i świętości.
Matka mojego świętej i błogosławionej pamięci dziadka miała na imię Roda. Była niezwykle mądrą kobietą. Ojciec, błogosławionej pamięci reb Mosze osierocił ją w dzieciństwie i wychowywał ją dziadek, ojciec jej matki, sławny rabbi i gaon świętej i błogosławionej pamięci reb Zew Wolf Auerbach, głowa sądu rabinackiego Łęczycy.
Błogosławionej pamięci reb Rafael miał trzech synów i dwie córki. Pierwszym z nich był mój święty dziadek świętej i błogosławionej pamięci reb Abraham. Drugim był rabbi Izaak z Bierzwiennej, zmarły w młodości w czasach zamętu. Trzecim był błogosławionej pamięci rabbi, gaon i chasyd Izrael, głowa sądu rabinicznego Lutomierska. Córka Sara Ryfka wyszła za rabbiego, gaona i chasyda świętej i błogosławionej pamięci reb Menachema Zewa Ha-Kohena Jerozolimskiego, głowy sądu rabinackiego w Łodzi. Później pełnił on urząd w Janowie, aż w końcu został rabinem w Kocku, zatwierdzony przez świętej i błogosławionej pamięci świętego reb Menachema Mendla, rebego kockiego. Tam też spoczywa w pokoju.
Druga córka Rachel Lea wyszła za rabbiego, cadyka, chasyda i ascetę świętej i błogosławionej pamięci Izaaka Izaka ze Zgierza.
Wyżej wspomniana błogosławionej pamięci rebecin Sara Ryfka znana była ze swej szlachetności i studiowała jak mężczyzna. Tora i mądrość się w niej zjednoczyły. Spoczywa zaszczytnie w mieście Zgierzu, obok swej pobożnej matki błogosławionej pamięci Rody i swej pobożnej siostry błogosławionej pamięci Rachel Lei. Po śmierci swego męża w Kocku przeniosła się do Zgierza, gdzie zarabiała na życie prowadzeniem sklepu korzennego. Zawsze znana była z wypełniania przykazań i dobrych uczynków.”
Dalej w książce powiada się, ze po śmierci reb Rafaela, ojca admora z Czekanowa, żona jego Roda przeprowadziła się do Zgierza. Tu zajęła się handlem wódką, tak jak to czyniła w Parzęczewie. Syn jej admor z Czekanowa co roku odwiedzał ją w Zgierzu i spędzał z nią kilka dni, tak aby spełnić przykazanie „czcij swoją matkę”. Z wielką radością mogła patrzeć, jak lgnęli do niego chasydzi.
Czytamy, ze Roda Dobrzyńska musiała pokonać wiele trudności, aby otrzymać prawo do mieszkania w swoim domu przy ulicy Sieradzkiej, który znajdował się poza obszarem żydowskiego zasiedlenia. Po długiej walce, jaką toczyła z wielką determinacją i wysiłkiem, otrzymała wreszcie prawo zamieszkania w swym domu, ale tylko do roku 1832 i pod ostrymi warunkami. Mianowicie tylko ona i jej niezamężne (nieżonate) dzieci mogły tu mieszkać. Nie było to dozwolone żadnemu innemu Żydowi. Można było wynajmować pokoje tylko chrześcijanom. Gdyby warunki te zostały złamane, nałożona zostałaby na nią wysoka kara pieniężna.
Córka jej, błogosławionej pamięci Sara Ryfka, znana jako „rebecin janowska” zmarła w dzień po święcie Sukot 5643 (1884) roku. Jej siostra, Rachel Lea (zmarła 5 kislew 5637/1877 roku), była od wielu lat wdową po uczonym i chasydzie reb Izaaku Izaku z Rakowic [16] , który zaszczytnie spoczywa na cmentarzu łódzkim. Zarabiała ona na życie prowadząc odziedziczony po swej błogosławionej pamięci matce sklep z wódką. Mąż jej umarł 20 elul 5608 (1848) roku w wieku pięćdziesięciu lat w Łodzi. Uciekł tam ze Zgierza z powodu epidemii cholery szalejącej w mieście. Ich jedyny syn reb Mosze Bunem był uczonym i znanym chasydem. Mieszkał w Zgierzu, gdzie zaszczytnie spoczywa. Ich zięciem był rabbi wielki w Torze i chasydyzmie, chasyd z Tzanz [17] , reb Izaak Aszer Izak, przez wiele lat utrzymywany przez teściową Rachel Leę. Reb Izaak Aszer Izak wsławił się publikując Prawa Podstaw Tory Rambama [18] w kieszonkowym wydaniu (Warszawa 5624/1864) z dwoma komentarzami: „Beir Ha-Melech” i „Archut Ha-Melech”. Rabin Zgierza, rabbi, gaon i cadyk reb Szalom Cwi Ha-Kohen zaaprobował te książkę pisząc, że autor „jest ... pilny w Torze i służbie Bożej i przysłuży się wielu”. Reb Izaak Izak Kihen odszedł do wieczności w młodym wieku trzydziestu pięciu lat, około roku 5641 (1881) i zaszczytnie spoczywa na starym cmentarzu w Łodzi, gdzie spędził ostatnie lata życia.
W roku 1920 przybył do Zgierza związany z miastem więzami krwi cadyk reb Menachem Mendel, syn reb Dow Berisza admora społeczności Białej Podlaskiej i wnuk reb Abrahamełe z Czekanowa. Zmarł on w Otwocku 19 szwat 5696 (1936) roku, gdzie wzniesiono nad jego grobem baldachim. Krzesło admora odziedziczył po nim syn reb Jakub Izaak Dan Landau, już wcześniej znany jako rabbi kijowski.
Chasydzi jego zbudowali mu dom przy ulicy Żydowskiej. Prowadził on Bejt Ha-Midrasz i jesziwę dla około sześćdziesięciu studentów, którzy przyjeżdżali z całej okolicy. Mieszkali oni w dormitorium znajdującym się w domu rabbiego. Niektórzy zatrzymywali się na dworze rabbiego, a inni w wynajmowanych pokojach. Ostatnią głową jesziwy był reb Towia Landau, zięć admora Słonimia, mieszkający w miasteczku Baranowice.
Setki chasydów przybywały do Zgierza na święta. Większość zatrzymywała się w żydowskiej dzielnicy. Jednym z nich był sławny reb Jakub Doran (Jankiel Prager), znany ze wspaniałego prowadzenia modłów, który przewodniczył nabożeństwom w Wielkie Święta. Z wybuchem wojny zgierski rebe przeniósł się do getta warszawskiego, gdzie ukrywał w bunkrze aż do powstania. Wreszcie wraz z całą rodziną trafił do „transportu”.
Dzisiaj głową dynastii strykowskiej jest jego syn admor reb Abraham Landau, oby żył długo. Prowadzi on jesziwę (Yeshivat Stryków „Kol Yaakov”) w swoim domu w Tel Awiwie.
|
JewishGen, Inc. makes no representations regarding the accuracy of
the translation. The reader may wish to refer to the original material
for verification.
JewishGen is not responsible for inaccuracies or omissions in the original work and cannot rewrite or edit the text to correct inaccuracies and/or omissions.
Our mission is to produce a translation of the original work and we cannot verify the accuracy of statements or alter facts cited.
Zgierz, Poland Yizkor Book Project JewishGen Home Page
Copyright © 1999-2024 by JewishGen, Inc.
Updated 22 Mar 2007 by MGH