|
[Strona 129]
Z hebrajskiego na czeski przełożył Michael Dunayevsky
Z czeskiego na polski przełożył Andrzej Ciesla
W chederze uczono się modlitw,Pięcioksiągu,Rasziego,Tanachu,początków Gemary, uproszczonego pisania i matematyki.Duża ilość godzin nawet nie przeszkadzała uczniom i ani ich nie nudziła.Cheder nie był jedynie miejscem nauki ale także i wychowania.Uczniowie wymyślali dużo własnych gier i zabaw.Humor mełamedów ich także bardzo bawił.
Wszystkie wydarzenia w miasteczku,w bejt-midraszu czy u kogoś w domu znalazły swój oddżwięk w chederze.Każde dziecko dawało coś ze swoich zdolności kolegom,jak na przykład naśladowanie dorosłych czy inne błazenady.Również i gry sezonowe takie jak gra w guziki czy orzechy pochłaniały energię uczniów i urozmaicały im życie.
Szkolne za okres nauki nie było stałe i zależało od majętności rodziców.Okres szkolny trwał od początku miesiąca jiaru[1] do wieczora Rosz-ha Szana i od miesiąca cheszwanu[2] do początku miesiąca nisan.[3]
Uczniowie chederu uczący się Gemary mieli lepsze postawienie ze względu na to,że status mełameda Gemary był lepszy.Szkolne było droższe a i wymagania nauczyciela od uczniów też były większe.Wymagano od nich aby umieli na pamięć całe sugie[4]. Były cotygodniowe egzaminy,decydujące o losie ucznia w następnym tygodniu:komu pochwała a komu trzcinka.I biada temu kto nie zdał egzaminu.Narobił sobie wstydu przed kolegami i rodzicami.W piątek wieczorem odmawiali Parszat ha-Szawua[5] z jej charakterystycznymi symbolami,a na cześć szabatu nauczyciel nagradzał uczniów opowiadaniem historyjek.
Starsza klasa uczyła się Gemary razem z Tosefot[6] i Maharsza[7] i uczeń wychodził stąd pełen znajomości Gemary i innych religijnych studiów.Ile pokoleń,ile siły,zdolności i duchowego bogactwa inwestowali mełamedzi i ich uczniowe do tej nauki.Ile wysiłku ich kosztowało i ile cudownych umiejętności włożyli mełamedzi do swych uczniów którym to wychowanie dało tyle duchownego szczęścia tworząc przekonanie,że atmosfera Tory kieruje człowieka ku dobru a nawet i takiego,który ma o Torze skąpe wiadomości.
Kiedy uczeń osiągnął wiek micwy,uczył się wykładać swoje pierwsze drasza[8] kazania w bejt-midraszu lub na uroczystości w domu rodziców.Byli i tacy którzy się sami nauczyli metody głębokiego wykładu,co było artystycznym dziełem.Jak tłumaczy się słowa Rasziego a jak się wymawia Maharsza czy Ha-Roszem[9] odwołując się na Rifa . A o czym jest spór między Tosfot i majmonides Rambamem[10] i innych,które to tematy zebrali własnymi siłami z grubych ksiąg w bejt-midraszu.
Byli i tacy co jeździli do jesziw w bliższych i dalszych miastach a szczególnie ciągnęli do Warszawy.Tam uczyli się wytrwale aby po długoletnim wysiłku osiągnąć drogę prawdy.Potem wracali do Ryk i pomału zdobywali uznanie,ich nazwiska stawały się sławne, zostawali wpływowymi autorytetami, rabinami czy meładełami.
Ilość godzin nauczania w chederu była duża ale zaraz po skończeniu nauki robiło się lżej i ciche ulice miasteczka napełniały się hałasem i popychaniem.W tym także wynikały także talenty uczniów bo każdy dodał coś od siebie do tych gier i zabaw.I chociaż nie zawsze zachowywali się po cichu,to nigdy nie przesadzali.Zachowywali się tak jak na ich wiek przystało i nie przeszkadzało im to potem pilnie się uczyć gdy znów wracali do chederu ,do jesziwy czy do bejt-midraszu.
|
|
Na zdjęciu widzimy dzieci z Ryk dokazujących koło bejt-midraszu. |
Zapamiętajmy wszystkich tych ,którzy w rolach mełamedów włożyli swoje wszystkie siły do ich duchowego rozwoju jako nauczycieli i wychowawcy którzy nauczali Torę i których wielu uczniów wyrosło na wybitne światobliwe osobistości.
Dlatego w Rykach, tak jak i w innych żydowskich miasteczkach, było do wyboru wielu różnych nauczycieli:ci, którzy uczyli najmłodsze dzieci, tacy którzy uczyli z Gemary i Tosefet oraz inni.
Mój pierwszy nauczyciel, którego dobrze pamiętam nazywał się Calkie.Był to mały, chudy Żyd, który uczył najmłodsze dzieci.Całe swoje życie przeżył spokojnie.Jego cheder znajdował się na rynku blisko studni.Jego zięciem był Fiszele, miejscowy żartowniś.
Kiedy miałem trzy lata oddano mnie według zwyczaju do chederu.Było to w środku zimy.Ojciec owinął mnie w kożuch, wziął na ręce i w towarzystwie mamy i pozostałych członków rodziny odniósł do chederu.Tam Rebe postawił mnie na ławce i pokazał tablicę, na której narysowane były wielkie litery alfabetu.I tak zaczęła się pierwszy lekcja.
Rebe stał ze wskazówką w ręku i pokazywał mi:To jest alef a to bejs Ja to powtórzyłem i naraz zaczęły spadać z sufitu piękne, kolorowe cukierki, które pozostałe dzieci szybko łapały.Rebe wytłumaczył mi, że kiedy chłopcy w chederze chętnie się uczą, to anioł rzuca z niebios dobre, słodkie cukierki.Słowa rebego brzmiały miękko i delikatnie.
Kiedy rodzice i kuzyni odeszli , rebe dopiero ukazał mi drugą stronę medalu.Wziął do ręki rózgę i twarz mu spochmurniała.Jego mowa już nie była taka delikatna: Jeżeli nie będziesz się uczył, poczujesz smak rózgi.I już pierwszego dnia poczułem bardziej rózgę niż smak cukierków.
Od tej pory chodziłem do chederu codziennie.Pewnego rana przyszedł po mnie syn rebego Pejsach a potem odprowadził mnie do domu.Za kilka groszy, które dostawał od matki, nosił mnie tak codziennie na plecach, abym nie musiał chodzić po błocie.
Kiedy nadeszło święto Chanuki odlewał w specjalnej formie ołowiane bączki drejdle i sprzedawał je po 10 groszy i tak sobie dorabiał.Nie za wszystkie swoje dzieła artystyczne brał pieniądze.U zięcia Jankiela studiowaliśmy Chumesz i komentarze Raszi. Miał on swój własny sposób sadzania dwóch chłopców obok siebie, aby wspólnie odpowiadali za to czego się nauczyli.Cały tydzień jakoś przeżyliśmy a kiedy przyszedł piątek, musieliśmy pokazać czego się nauczyliśmy.Ten co już umiał, odpowiadał za swojego partnera.Była to zasada jak w Izraelu: jeden odpowiada za drugiego.Pary składały się zawsze z dobrego i mniej zdolnego ucznia , aby ten mógł się od niego nauczyć.
Kiedy miałem przejść do następnego chederu, gdzie studiowało się już Gemarę, wybuchł w mieście wielki pożar.Nasz dom się wtedy nie spalił, ale spalił się cheder nauczyciela i nie było się gdzie uczyć.Ale czy może żydowskie dziecko żyć bez nauki Tory?.Dlatego moi rodzice zdecydowali, że poślą mnie do Żelechowa.Ze mną pojechał Mosze Najcheme Lerner.Małe dzieci udały sie w podróż aby studiować Torę.
W Żelechowie uczyliśmy się do czasu aż na placu dziedzica Marchwickiego wybudowano baraki dla pogorzelców.Po ukończeniu budowy przywieziono nas z Żelechowa i posłano do chederu, który otworzył w tych barakach Mojsze Lipe.Chodzili tam tylko nieliczni uczniowie, dzieci bogatszych rodziców ponieważ wielu pogorzelców nie stać było na zapłacenie czesnego.Z tego też powodu rebe nie mógł nas traktować zbyt surowo.My z kolei to wykorzystywaliśmy i pozwalaliśmy sobie na różne rzeczy.Nauczyciel o tym dobrze wiedział , ale nie mogąc dać sobie z nami rady- milczał.
Pewnego razu , a było to w piątek, nauka skończyła się wcześniej i wraz z kilkoma chłopcami poszliśmy na spacer do brzezinki Jarmołów.Na spacer zabrali mnie koledzy, którym nie bardzo chciało się uczyć.Kiedy przyszliśmy do brzezinki napadła nas banda młodych gojów.Rozbiegliśmy się.A ponieważ byłem najmłodszym nie miałem siły uciekać i szybko mnie goje złapali.Na pewno bym się nie wydostał łatwo z ich rąk, gdyby nie to, że między nimi byli i nasi sąsiedzi, którzy mnie znali i obronili.Tak, że wszystko skończyło się tylko na strachu.Najgorsze jednak to, że się zgubiłem i z trudnością zdążyłem do domu na zapalanie świec.Można sobie wyobrazić co działo się w domu, kiedy zobaczyli mnie żywego.
W tym chederze mieliśmy również godzinę leszon ha- kodesz[6] .Nowoczesność chederu polegała i na tym, że mieliśmy także przerwę, w czasie której mogliśmy się swobodnie bawić.Za chederem był wielki piaszczysty plac przeznaczony do zabawy .Za te godziny przesiedziane w ciasnym chederze bawiliśmy się tam całą godzinę.Nie znaczy to, że nie lubiliśmy się uczyć.Byli między nami także i bardzo utalentowani uczniowie tacy jak Baruch Lajtman i wielu innych, którzy zawsze otrzymywali te najlepsze oceny.W języku naszego nauczyciela taka ocena nazywała się hej plus.
Pewnego dnia podczas nauki wszedł do chederu sąsiad i poszeptał coś rebemu do ucha.Rebe od razu polecił zamknąć Gemarę i powiedział, że możemy iść do domu.Po jego poważnym wyrazie twarzy poznaliśmy, że stało się coś ważnego, lecz nie wiedzieliśmy co.
Dopiero potem się okazało, że jeden myszigene[7] Żyd rozsiekał figurę Jezusa na krzyżu[8], stojącą przy ulicy, którą chodziliśmy do domu.Idąc tamtędy widzieliśmy, jak zdenerwowani goje się tam gromadzą.Poszliśmy do domu inną drogą, przez pasternik[9]. Na rynku zobaczyliśmy pozamykane okiennice sklepów.W miasteczku panowała atmosfera jak w przeddzień pogromu.Żydzi pozamykali się w domach, drżąc ze strachu czekali na cud.
W miasteczku był stary ksiądz, który wyszedł do gojów i wytłumaczył im, że grzech jednego obłąkanego Żyda nie spada na wszystkich niewinnych Żydów.Trochę to ostudziło rozpalone głowy ale i tak zbito ojca obłąkanego Żyda.Policja ledwie co go obroniła, przed rozszalałym tłumem.
W nocy przyjechało pociągiem do Ryk kilkunastu Żydów.Nie wiedząc nic o zajściu szli szosą ze stacji do miasta.Zostali napadnięci i poważnie zbici.
W sobotę rano chrześcijanie urządzili figurze pogrzeb.Atmosfera w miasteczku były pełna strachu.Żydzi unikali przebywania na ulicy.Modlili się w bejt-midraszu.My modliliśmy się wcześnie rano w minjanu w mieszkaniu Lejbla Pulidawkera, aby nie pokazywać się na ulicy gdzie odbywała się procesja z udziałem chłopów z sąsiednich wsi.
Dzięki interwncji gminy żydowskiej z Garwolina przyjechały posiłki policji i tak uniknięto pogromu.
Między uczniami odznaczał się Jerachmiel, syn rabina Mojszele, który był mistrzem w wyprowadzaniu rebego z równowagi i w przeszkadzaniu na lekcji.
Na przykład kiedyś, kiedy wszyscy siedzieliśmy i w skupieniu słuchaliśmy wyjaśnień rebego, nagle na stole pojawił się kotek , który zaczął chodzić między Gemarami i miauczeć.Oczywiście, że rebe się zdenerwował i skończyłoby się to źle, gdyby nie żona rebego, która zabrała kociaka i uspokoiła męża.
Z czasem znaleźliśmy sposób jak uniknąć bicia.Jak tylko zauważyliśmy, że rebe zaczyna się denerwować, jeden z nas otwierał drzwi i wszyscy uciekaliśmy z chederu.Wracaliśmy dopiero po tym kiedy po nas przyszedł i obiecał, że nie będzie nas bił.Negocjatorem między nami i nauczycielem był Szamsze Sznajder, który mieszkał po sąsiedzku z chederem.Był przeciwieństwem naszego rebego.Miał dobry charakter, lubił dzieci i zawsze umiał załagodzić problemy między nami i rebem.
Rebe uczył bardzo dobrze.Często na lekcji sam sobie zadawał pytania i sam na nie odpowiadał.Czasami pytanie było tak trudne, że on sam nie mógł od razu znaleźć odpowiedzi.Wtedy szedł na strych i wracał po pewnym czasie z rozpromienioną z radości twarzą i z odpowiedzią.Czasami posyłał jednego z nas do bejt-midraszu po Penej Jehoszua albo po inne komentarze w których znajdował potwierdzenia swoich odpowiedzi.
Był wielkim uczonym i wiele się od niego nauczyliśmy.
Czy to w lecie, czy w zimie musieliśmy wstawać bardzo wcześnie i siedzieć w chederze do późnych godzin.W długie letnie dni nauka kończyła się na modlitwę mincha[12]. Jedynym dniem kiedy mogliśmy kąpać się w rzece, był piątek.Nauka kończyła się wcześniej i było trochę czasu aby dobiegnąć do stawu i popluskać się w wodzie.Sobota również nie była dniem wolnym.Po spełnienu przykazania o drzemce w sobotę, której rebe sobie nigdy nie odmówił, [13]i po szabasowej gościnie szliśmy odrazu studiować Pirke Awot[14].Nieraz zazdrościliśmy tym, których nazywaliśmy w cudzysłowie szkolni chłopcy, którzy chodzili do szkoły powszechnej tylko na pół dnia i w lecie mieli kilka miesięcy wolnego.My mieliśmy wolno tylko w czasie postu :17 tamuzu i 9 awa.Ale wtedy już nie można się było kąpać.[15]
Bardzo lubiliśmy, kiedy rebe posyłał kogoś z nas z miedzianym dzbankiem po świeżą, zimną wodę do pompy Lejbisza Kozaka.Każdy z nas chciał pójść, chociaż było to niebezpieczne, bo sąsiad Kozaka, handlarz świń, miał wielkiego psa , którego się śmiertelnie baliśmy.Jednak chęć wyjścia chociaż na chwilę, była mocniejsza od strachu przed psem.
Od 15 awa rozpoczynała się nauka również o świcie.Było jeszcze dość ciepło, ale dni były krótsze i dlatego nauka kończyła się już po zapadnięciu zmroku.
Powinienem wspomnieć o tym, że część z nas chodziła wieczorem na korepetycje, na których uczyliśmy się polskiego i rachunków.Nauczycielami byli -Mojsze Mejlech Blajchman i Justman, który również grał na mandolinie, czasem kosztem naszej nauki.
W zimie przychodziło się do chederu jeszcze po ciemku.W pomieszczeniu paliła się lampa naftowa, przy jej słabym świetle uczyliśmy się także i po nocach.Jeżeli ktoś z nas chciał zrobić grandę, to kichnął na lampę z taką siłą, że szkło lampy pękło.I tak przerywaliśmy naukę do czasu aż żona rebego przyniosła ze sklepu nowe szkło.
Do innych psikusów należało posypywanie solą ryby rebego, którą kupowała mu żona na szabas.Jasne, że potem krzyczał na nią, dlaczego przesoliła rybę, której się nie dało jeść.
Lata upływały a my dorastaliśmy. Jehoszua Herszek Jendrziwes był pierwszym, który miał bar-micwa. Zebraliśmy się u niego w sobotę popołudniu.Joszua odmówił pszatl i ugościł nas smakołykami.Śpiewaliśmy niguny i poczuliśmy się jak dorośli.Trochę za późno w porównaniu z kawalerami , którzy żenili się już wcześniej z dziewczynami z naszego miasta.
Taki był zwyczaj, że kiedy młody chasyd z sąsiedniego miasta żenił się z dziewczyną z naszego miasta, wyjeżdżało się mu na przeciw furmanką zaprzężoną w piękne konie.Za miastem dochodziło do spotkania z furmanką na której jechał pan młody.Przesiadał się na naszą furmankę i ze śpiewem wjeżdżaliśmy do miasta.Objeżdżano dom na rynku trzy razy.Za panem młodym jechały inne furmanki, których woźnice popisywali się jazdą kłusem.
W międzyczasie kilkunastu uczniów wyjechało do Warszawy aby uczyć dalej w jesziwie.Między nimi był Meir syn rabina, Nachemia Rouven Lernerów i inni.Reszta pozostała nadal w chederze Jechiela Baszesa.Mój ociec oraz Lejble Wajnberg i Jidl Lerne, znaleźli młodego człowieka, znawcę Tory który był z zawodu menakerem[16]W Rykach nie znalazł pracy ponieważ u nas nie spożywało się zadniej części krowy.Tak więc zgodził się zostać naszym nauczycielem.Mój ojciec odstąpił mu jeden pokój.Młodzieniec uczył nas do czasu kiedy znalazł pracę w swoim zawodzie, niedaleko Parysowa.
Był miłym i doskonałym znawcą. W czasie nauki bardzo dogłębnie analizowaliśmy ustęp z tekstu.Umiał w nas wzbudzić chęć do nauki.
W tym czasie przyjechał z Garwolina do Ryk reb.Jankiel Finkelsztajn i my trzej wraz z Chaimem Gerszonem Appelkernem zostaliśmy jego uczniami.Uczyliśmy się u niego w domu.Był on kimś między mełamedem a medakdek.[17]Jego wykłady były ciekawe i wiele się od niego nauczyliśmy.
Cheder Isodej Ha-Toire mieścił się na górze, nad bejt-midraszem po kobiecej stronie synagogi.Na górze było kilka większych pomieszczeń.Część z nich zajmowała gmina żydowska w której urzędował sekretarz Moti Gutwajder. Pozostałe pomieszczenia przydzielono Isodej Ha-Tojre.
Życie w chederze urozmaicane było wieloma okolicznościowymi uroczystościami. Działacze zadbali o to aby przy takich okazjach organizowano przyjęcia, które dodawały świątecznej atmosfery.
Pozostała mi w pamięci Chanuka, do której przygotowywaliśmy się bardzo długo.Rouven Finkelsztajn przygotował program, zorganizował chór, z uczniów o ładnych głosach.Solistą był Mojsze Turek.Niektórzy uczniowie nauczyli się na tą uroczystość po kilka komentarzy z Gemary inni znów przygotowali łatwiejsze objaśnienia.Henech Rojtfarb, zięć rzeźnika Isroela Welwela, nauczył kilku chłopców czytać przeznaczone na poszczególne dni fragmenty z Gemary.Mnie jako najmłodszemu uczniowi przypadło w udziale przemówienie powitalne.
Na wieczór Chanuki, Aaron Makatow udekorował całe pomieszczenie kolorowymi lampkami.Wszyscy zaproszeni goście na czele z rabinem i żelechowskim rebem oraz innymi ważnymi Żydami z miasteczka już siedzieli na miejscach.
Na znak prowadzącego uroczystość , z małą tremą wstąpiłem na przygotowane podium.Miałem rozpocząć swoje powitalne przemówienie, ale kiedy spojrzałem na salę i widziałem, że wszyscy patrzą na mnie, zapomniałem słów.Zamknąłem oczy i stał się cud. Zobaczyłem w blasku słowa przygotowanego powitania i wszystko popłynęło gładko.
Drugiemu przemawiającemu, jednemu z najlepszych uczniów, stało się jeszcze coś gorszego.Kiedy zaczął mówić zaciął się i nie mógł wydobyć z siebie ani słowa.Musiał skończyć swój występ i wyjść.Atmosfera była napięta i uratowano ją występem chóru.Mimo wszystko wieczór był uroczysty.
W Isodej Ha-Tojre mieliśmy takie uroczystości bardzo często.W każdy poniedziałek i wtorek organizowaliśmy małe biesiady z różnych okazji a najczęściej po przestudiowaniu traktatu z Talmudu.Wtedy uroczystość była jeszcze większa.Przygotowawała ją Teme, żona rzeźnika, matka Chaima Apozdowera.
W wieczór poprzedzającym Pesach pierworodni musieli pościć.Mogli tego uniknąć dokończeniem traktatu.My przygotowywaliśmy to dokończenie i każdy chłopiec, młodzieniec czy dorosły, który chciał się wykupić od postu musiał nam zapłacić.Pieniądze były przeznaczone na oprawę książek a zawsze znalazł się w Rykach jakiś Żyd, który chciał wykupić się od postu.
Z czasem przyjęliśmy na siebie i inny obowiązek.W miasteczku mieszkali Żydzi, wielcy znawcy Tory, którzy byli jeszcze większymi biedakami.Cały tydzień jakoś przeżyli i choć głodowali nigdy nie narzekali.Z szabasem to było gorzej, ale Żydzi w Rykach nie dopuszczali, aby oni głodowali.Zadaniem chłopców z Bejt-Midraszu było uzbierać w piątek kilka złotych jako matn besejser[20] dla tych ubogich.To było poufne zadanie.
Korzystaliśmy również z jarzeitu Wielkiego Rebe.Chodziliśmy wtedy po sklepach i zbieraliśmy świeczki.Cały Bejt-midrasz był wypełniony zapalonymi świeczkami.
Nie wiem dlaczego go nazywano litwak.Może dlatego, że odmawiał chaftojre[23] dokładnie w taki sposób w jaki wymawiają na Litwie.Mosze Litwak miał również jedno specjalne zadanie. Na początku każdego nowego roku kiedy do bejt-midraszu przychodzili tak żydowskie jak i nie żydowskie dzieci ze swoimi nauczycielami wyrażał poparcie dla wszystkich królów i głów państw.To samo robił także w święta narodowe.
W Rykach było jeszcze dużo innych nauczycieli, ale nie miałem możności poznać ich wszystkich.Nauczyciele byli także naszymi wychowawcami.Sposób wychowania dzieci był jasny i konkretny.Każdy chłopiec musiał przejść cheder.Dziewczynki chodziły do szkoły powszechnej.Niewiele rodzin, mogło sobie pozwolić wychowywać swoich synów w Torze i rownocześnie posyłać do szkoły świeckiej.Chasydzi w ogóle nie posyłali swoich dzieci do szkół świeckich.
Bej-midrasz był przytulnym domem wszystkich Żydów w miasteczku.Spotykali się tam uczeni w piśmie, kupcy, rzemieślnicy, tragarze, piekarze, którzy przynosili ze sobą zapach świeżego chleba i inni Żydzi.Każdy znalazł tutaj dla siebie miejsce.Odmówiwszy poobiednią i wieczorną modlitwę, siadali grupkami po kątach i zaczynali biesiadować, uczyć się i wieść spory, albo opowiadać przypowieści z Gemary lub Midraszu.Mówiło się także o polityce.
Do midraszu często przychodzili przedstawiciele Agudat Israel i syjonistycznych organizacji.Przed takimi spotkaniam rozlepiano po mieście plakaty, że wtedy to i wtedy będzie w bejt-midraszu członek tej czy innej partii.Do takich spotkań wszyscy w mieście się przygotowywali. Sympatycy starali się aby taki wieczór się udał.Przeciwnicy znów wymyślali w jaki sposób spotkaniu przeszkodzić .Nieraz takie spotkania kończyły się bitką.
Największe ożywienie było przed wyborami, kiedy różne partie polityczne walczyły o głosy wyborców.Partie zdzierały sobie nawzajem plakaty udawadniając, że to tylko ich partia jest ta właściwa.
Do bejt-midraszu przychodził czasami także i magid, który miał wielki dar opowiadania. Wiadomość o przyjściu magida gromadziła tłumy, które lubiły słuchać jego bajek.Magid mówił od serca a wszyscy w skupieniu słuchali opisów rajskiego ogrodu czy piekła.W powszedni dzień opowiadania magida o mądrości boskiego stworzenia świata były odświeżeniem.Było przypomnieniem o tym jak każda trawka czy gałązka, każdy listeczek i każdy kwiatek śpiewają na chwałę temu co dzień po dniu tworzy cuda.
Żydzi w bejt-midraszu chłonęli Torę przy akompaniamencie smętnych melodii uczniów.
Żydzi w Rykach lubili śpiew.Kiedy przyjeżdżał kantor zbierali się licznie starzy i młodzi by posłuchać jego śpiewu.Jeszcze długo po jego odjeździe słychać było jak rzemieślnicy przy swoich warsztatach nucili te melodie.Wizyta magida i chazana wymagała większej szczodrości.Zawsze po występie chazana, kilku zauroczonych jego śpiewem Żydów ustawiło stół przy drzwiach aby wszyscy wychodzący wrzucali do puszki po kilkanaście groszy.
Kiedy w miasteczku było wesele, ustawiano koło bejt-midraszu chupę.Ważną rolę miało tutaj ha-chnasat-kala[24] , które brało udział w każdym weselu.Jego członkowie ubierali specjalne mundury i występowali w maskach na twarzy.Jeżeli żenił się ktoś z bogatej rodziny, porywano go i nie wpuszczono po chupę aż do zapłacenia wykupnego, którego wysokość nakładało ha-chnasat-kala.
Kiedyś chasydzki sztibł przepisywał Torę.Główna uroczystość przebiegała w bejt-midraszu.Tam sprzedawano literki i każdy kto kupił literkę, dostał kielicha i ciastko.
Israelke Perlsztajn był moim bratem ciotecznym i kolegą Cadoka.Po pożarze jego rodzina mieszkała w naszym domu i wtedy często wieczorami grywaliśmy w szachy.Dlatego ich zapamiętałem.Izrael ożenił się w Radomiu a potem mieszkał w Dęblinie, gdzie został jednym z przywódców Agudy.Jego brat Jankel również mieszkał w Dęblinie i był działaczem sjonistycznym.
W Rykach był policjant, który nazywał się Gęba.Był zapalonym szachistą i często przychodził do bejt-midraszu grać w szachy ze Szlojme Lernerem, który później ożenił się w Michowie.Był jeszcze jeden Szlojme, syn Izraela Welwela, rzeźnika, który również ożenił się w Michowie.Arn Rinder należał do gorliwych kockich chasydów i zawsze uczył sie na głos.
Pewnego razu był w Rykach kozienicki rebe Arnle.Poszedł do bejt-midraszu pomodlić się i zwrócił uwagę Arnerowi aby nie modlił się tak głośno.Arn mu odpowiedział, że teraz jest czas na naukę i dalej czytał głośno.Jego arogancja spotkała się z wielkim zgorszeniem w miasteczku.Mówiono, że na pewno rebe nałożył na niego jakąś karę.
Po weselu Arner Rinder mieszkał w Baranowie a na święta jeździł do rebego do Kocka.
Później widywałem go zawsze zadowolonego z życia.Wyglądało na to, że rebe nie nałożył na niego żadnej kary.
Borech Hermanowicz był chłopcem o którym sie mówiło, że wyrośnie na geniusza.Ku chwale bożej uczył sie w bejt-midraszu ale potem zszedł na inną drogę.
Na okropne dni był kantorem w bejt midraszu i czytał bardzo wyraźnie modlitwę.Miał piękny głos i kobiety w babińcu szlochały ze wzruszenia, że jego rodzice doczekali się takiego wielkiego szczęścia.Bardzo wcześnie został sierotą.Po opuszczeniu Ryk Borek Hermanowicz został nauczycielem hebrajskiego a także redagował w Wieluniu gazetę.Wyemigrował do Izraela gdzie później został jednym z najbliższych współpracowników ministra Remeza.
Najbardziej znanym w Rykach był Josef Gelibter.Prowadził Ceirej Agudat Israel[25].Był dobrym mówcą i najbardziej poważanym chłopcem w bejt-midraszu.
Kiedy zacząłem przychodzić do bejt-midraszu spotkałem tam starych bywalców.Chciałbym jako pierwszego wspomnieć wybitnie zdolnego Joszele Iczele Matisa, który później wyjechał do Warszawy aby uczyć się w wielkiej jesziwie.
Przez cały czas kiedy bywał w bejt-midraszu, my młoda gwardia korzystaliśmy z jego pomocy kiedy natrafiliśmy na trudny sugija[26], którego sami nie potrafiliśmy wytłumaczyć.I ciekawe, że ten sam trudnysugija w jego wytłumaczeniu miał całkiem inne znaczenie niż to nasze.Trudność na którą natrafiliśmy, zniknęła i wszystko szło jak po maśle.
Zazdrościliśmy temu geniuszowi bystrego umysłu i jasnej myśli oraz wytrwałości w modlitwie i studiowaniu.
Jego bracia, znani synowie Itcze Matisa, Awrum, zięć szojcheta, Mojsze, który ożenił się w Żelechowie i Meir, nasz kolega-wszyscy uczyli się w bejt-midraszu.Icze Matis sam był znawcą Tory, i gabajem[27] lubartowskiego rebego.
Jankew Spektor, chłopiec o przyjemnej twarzy otoczonej piękną brodą.Jakiś czas uczył się w Warszawie.Był aktywnym członkiem Ceirej Agudat Israel.Miał na nas wielki wpływ i to dzięki niemu zaangażowaliśmy się w życie polityczne.Jankew potrafił się uczyć a miał także piękny głos i zdolności muzyczne.Na każdej uroczystości bawił gości pięknym śpiewem.
Syn rabina Notte Fajfera uczył rano w bejt-midraszu a potem w parysowskim sztibłu.
Jego ojciec był ryckim rabinem, chasydem z Parysowa.Był wielkim przeciwnikiem Agudat Israel i nie chciał aby na jego syna mieli wpływ spotykający sie w bejt-midraszu, z których większość sympatyzowała z Agudą.Dlatego synowie parysowskich chasydów uczyli się parysowskim sztibłu.
Note chciał pogodzić obie strony i dlatego uczył i w bejt-midraszu i w sztibłu.
Nie przeszkadzało to aby był przez wszystkich bardzo lubianym.
Przeszedł całe okupacyjne piekło.Był w obozach koncentracyjnych i miał szczęście odjechać do Izraela.Tam ciężko zachorował i umarł w okropnych cierpieniach.Szkoda tych którzy odchodzą.
Mojszele Goldberg, syn żelechowskiego rebego był pięknym chłopcem z pejsami.Zawsze chętny do nauki i nucący tęskne niguny.
Szlojme Romer był synem starego ryckiego rabina reb.Jankewa, który wrócił z Ameryki i osiadł w Rykach.Jego syn był strasznym kujonem.Bardzo dużo się uczył w bejt-midraszu.Jego ojciec przywiózł ze sobą wileński SZAS[28].W Rykach mieliśmy różne wydania Gemary ale były one z błędami.Gemara wileńskiego SZAS-u nam bardzo ułatwiła naukę.Note sam nam pomagał tłumacząc swoim sposobem trudne sugija, które wydawały się nam być niewytłumaczalne.
Szlojme Romer był kiedyś nauczycielem w naszym miasteczku.Na Szabas Szuwa[29], Szabas ha-Gadol[30] jak również i na inne okazje reb.Szlojme miał wykłady, które przyciągały duże grono słuchaczy.
Mendel Rinde przyszedł do nas ze jesziwy przy ulicy Śliskiej, gdzie jego ojciec reb.Berisz uczył uczniów Gemary.W Rykach Mendel Rinder nie tylko uczył, ale także praktykował chasydyzm.Nawoływał do poznania samego siebie i propagował chasydzkie podejście do życia.Znalazło sie wielu, którzy dali się ponieść jego religijnemu zapałowi i wyrzeczeniu się spraw przyziemnych.Mendel pisarza również dostał się po studiach do jesziwy w Warszawie.W Rykach uczył się w bejt-midraszu.
W Rykach byli, jak ich nazywaliśmy 'młodzieńcy- kupcy'.Cały dzień pracowali w sklepie a wieczorem przychodzili do bejt-midraszu aby przestudiować list Gemary.Byli to:Jerachmiel Zilberberg i Isaschar Godhelf i inni.
Najlepiej studiowało się rano, kiedy umysł szybko chłonie wiedzę.Wstawaliśmy bardzo rano chcieliśmy spełnić jak się mówi przy ukończeniu traktatu:
My wstajemy wcześnie - oni wcześniej wstają.Tak to było w lecie.W zimie nie zatrzymały nas i mrozy.W mroźne dni szames Dan zaczynał palić w wielkim kaflowym piecu w nocy.Kiedy przyszliśmy rano już było ciepło.Siadaliśmy wokół pieca i zaczynaliśmy dzienną porcję nauki.Wtedy to z czystym umysłem najlepiej się uczyło.
Nawet nie zauważaliśmy kiedy Żydzi zaczęli schodzić na modlitwę.Na długich, drewnianych stołach leżały stosy nabożnych ksiąg Gemary, Szulchan Aruch i inne wychowawcze zbiory halachy.Niektórzy przychodzili się tylko pomodlić i zaraz odchodzili do swoich sklepów czy warsztatów.Niektórzy znów przesiadywali dłużej w bejt-midraszu ucząc się i modląc.
Jednym z najlepszych chłopców z którym się uczyłem a który wyróżniał się w chederach był Jankew Folkenfeld.Był to mądry młodzieniec i miał pański charakter pisma.Wszystko co napisaliśmy przechodziło przez jego ręce.Na dodatek umiał pięknie śpiewać.Odznaczał się bystrym rozumem i rycki bejt-midrasz był dla niego niewystarczający..Wyjechał do Warszawy i uczył się w jesziwie Chabad[31].Tam również zasłynął swoimi zdolnościami.
Chabadnicy odesłali go do miasteczka, gdzie stanął na czele nowej jesziwy "Tomchej Tmimim", Podobnie jak i inni chłopcy Jankew przyjeżdżał na święta do Ryk.Wtedy się z nim spotykaliśmy i opowiadał nam o swoich przeżyciach w jesziwie a także o sukcesach w nauczaniu.
Mordke Izrael Jankew Cirkierlechmacher był bardzo pobożny i uczył sie w bejt-midraszu ale musiał często pomagać ojcu w fabryce.Był jednym z pierwszych na kursach przygotowawczych achszara kiedy to jeszcze rebowie, popierali Agudat Izrael i pozwalali wyjeżać do Izraela.Ale było już za późno aby otrzymać zaświadczenie.Mordche się wtedy ożenił z córką znanego kockiego chasyda Benjamina Alfiszera i został kantorem.
Mój wierny przyjaciel, który ze mną pojechał na kurs achszara Paolej Agudat Izrael był bardzo sumiennym w nauce i był najzdolnieszym.Był krótkowidzem i często opierał brodę o Gemarę i tak potrafił siedzieć całymi godzinami zagłębiony w studiowaniu.Dziwne, że właśnie jego powołano do polskiego wojska.Nie umiał się przystosować do żołnierskiego regulaminu i miał z tego powodu wiele kłopotów.Nigdy mu się nie udało odjechać do ziemi Izraela a to było jego największym marzeniem.
Mejer Fajfer, syn rabina był bardzo żywym chłopcem.Miał bardzo dobrą pamięć i został później współpracowanikiem YIVO.Napisał obszerną pracę o historii Żydów w Rykach. Dostawaliśmy od niego różne prace z YIVO, które czytaliśmy z wielką ochotą.Razem z Nachemem Lernerem uczył w Piaseckiej jesziwie w Warszawie.
Chaim Apozdower był człowiekiem, który miał prawie zawsze inne zdanie i był gotowy do niekończących się dyskusji.Wszystko według niego było na odwrót.Miał za to złote ręce i kiedy w bejt-midraszu zepsuł się prąd, Chaim zreperował.Robił także papierosy i sprzedawał w bejt-midraszu.To dzięki niemu wszyscy nauczyliśmy się palić.
Motel Spektor odznaczał sie tym, że był gorącym zwolennikiem Mizrachi.W czasie kiedy wszyscy sympatyzowaliśmy z Agudat on założył w Rykach Ceirej Mizrachi.
Isachar Sztamfater był synem chazana reb.Szlojme Avrela Berla.Po śmierci ojca musiał zakończyć naukę i pomagać swojej matce, Masze Krawcowej.Chociaż miał dużo pracy przychodził jeszcze i po pracy uczyć się w bejt-midraszu z chłopcami z którymi zawsze utrzymywał kontakt.
Chaim Gerszon Appelker był synem znanego chasyda z Parysowa.Był nadzorczym w gminie żydowskiej i jednym ze stałych gości w bejt-midraszu.Często na Chanukę grało się u nich w domu w karty.Chanuka na tyle była zwykłym świętem, że nie musiało się studiować a nawet odpuszczało się grzechbitul-tora[32]i zamiast uczenia grało się w karty ikwitlach.Pozostało to zwyczajem a zwyczaj nie jest prawem.Granie w karty na Chanukę uważano za połowiczne micwa i strasznie się to spodobało chłopcom z bejt-midraszu.
Mejer Wajtsman pochodził z biednej rodziny.Uczył się trochę w Warszawie gdzie miał jak i inni kłopoty z tym gdzie się przespać, gdzie zarobić trochę grosza na życie.Został nocnym stróżem w sklepie.Właściciel zamykał go w sklepie o siódmej wieczorem i wypuszczał aż na drugi dzień rano o ósmej.Niektórzy właściciele sklepów chodzili w nocy na kontrole nie zważając na to jak bardzo się ci chłopcy mogą przestraszyć, myśląc, że to włupali się złodzieje.Najgorzej mieli ci co przesypiali w sklepach ze skórą, gdzie był zapach nie do wytrzymania.Takim właśnie stróżem był Mejer Wajtsman.
Pejsach Rinder również uczył się w Warszawie w jesziwie.Był bardziej rafinowany.Kiedy Znalazł jakiś dobry sklep odstępował go innym za pieniądze.Ale nie miał szczęścia bo kiedy jechał pociągiem do Erec Isroel, zatrzymali go na polsko-rumuńskiej granicy i wraz z innymi odesłali z powrotem do Polski.
Jerachmiel Romer był znany między chłopcami jako dowcipniś.Musiał przerwać naukę I wyjechał do Warszawy uczyć się rzemiosła.
Przed oczami widzę ciągle naszego kolegę Mojsze Turka, który z wdziękiem śpiewał sobotnie chwalebne pieśni.Kiedy we wspomnieniach słyszę śpiewy starych chasydzkich nigunów w bejt-midraszu, od razu staje mi przed oczyma postać Turka.Wspominam na czasy spędzone w bejt-midraszu.Rouven Finkelsztajn zawsze przywoził od modrzyckiego rebego z Otwocka nowe niguny, które Mojsze Turek chwytał i potrafił od razu zaśpiewać.
Rouven Finkelsztajn był obdarzony cudownym słuchem.Słysząc coś pierwszy raz umiał to odrazu powtórzyć.Jego najlepszym uczniem był właśnie Mojsze Turek, który na każdej uroczystości demonstrował swój piękny głos, którym wszyscy byliśmy oczarowani.
Na koniec zostawiłem najlepszego-Mojsze Lernera.Był moim drogim przyjacielem, który przeszedł ze mną długą drogę od dzieciństwa aż do lat dorosłych.Trzymaliśmy się zawsze razem.A i mieszkaliśmy razem.Mieliśmy także takie same polityczne poglądy.Kiedy pierwszy raz powiedziałem mu o planowanej przeze mnie emigracji do Ziemi Izraela, bez namysłu powiedział:To i ja pojadę.
Razem odjechaliśmy do Ziemi Izraela.Razem doświadczyliśmy kłopotów w podróży.Okrętem płynęliśmy dwa miesiące.Kiedy dojechaliśmy dostaliśmy się do trudnej sytuacji. Zażyliśmy głód i biedę.
Nie było mu pisane żyć długo w Ziemi Izraela.Zachorował na wrzody żołądkowe.Przeszedł operację w szpitalu Hadasa w Jerozolimie i po niej zmarł.Pochowany jest na Górze Oliwnej. Jego macewa stoi tam do dzisiaj.
W mojej pamięci widzę twarze moich drogich kolegów.Bladych, o uśmiechających się oczach.Widzę i dorosłych Żydów z czarnymi i siwymi brodami.W uszach brzmią mi nimi śpiewane w bejt-midraszu niguny Gemary.
Niguny za młodych lat pomagały nam przy każdym trudnym zagadnienu tekstu i wstępu.Przy akompaniamenci tęsknych nigunów nasiąkaliśmy sokami Tory i Gemary ze wszystkimi ich komentarzami.Pochłanialiśmy je całym ciałem.
Nigun odgrywał bardzo ważną rolę w bejt-midraszu.Był jak myśl.A znaczenie słowa było ważniejsze niż samo słowo.Teraz słyszę tamte piękne niguny i widzę szlachetny cel tamtych chłopców w studiowaniu i modlitwach w bejt-midraszu.
Przypomnijmy sobie ich wszystkich i mówmy o nich coraz częściej.Również i tamtych, którzy uczyli się po cichu, jakby dla siebie, kiwając się całymi godzinami nad Gemarą.Nikt nie usłyszał od nich najmniejszego szeptu a potem naraz intonowali stary nigun Gemary, przy którym uczyli się także nasi ojcowie i dziadowie. Tej samej Gemary.Przy tych samych stołach.W tym samym bejt-midraszu.
|
JewishGen, Inc. makes no representations regarding the accuracy of
the translation. The reader may wish to refer to the original material
for verification.
JewishGen is not responsible for inaccuracies or omissions in the original work and cannot rewrite or edit the text to correct inaccuracies and/or omissions.
Our mission is to produce a translation of the original work and we cannot verify the accuracy of statements or alter facts cited.
Ryki, Poland Yizkor Book Project JewishGen Home Page
Copyright © 1999-2024 by JewishGen, Inc.
Updated 29 Mar 2017 by MGH