|
[Strona 39]
|
Historia Ryk Ryki są osadą typu miejskiego leżącą około stu kilometrów od Warszawy.Nie udało się nam uzyskać potrzebnych materiałów historycznych o powstaniu miasteczka.Wraz ze zniszczeniem ryckiej gminy żydowskiej zostały również zniszczone wszystkie dokumenty i materiały archiwalne o gminie i jej instytucjach.Wszystko co chcę tutaj opowiedzieć,jest tym czego dowiedziałem się od swoich rodziców i dziadków, co usłyszałem od starych mieszkańców miasteczka oraz czego sam osobiście doświadczyłem.
W naszym miasteczku była Sefer Ha-zikaron (księga pamięci), rodzaj kroniki, gdzie zapisywano różne wydarzenia,które miały miejsce w mieście.Na cmentarzu znajdowały się również stare macewy,z których można było się dowiedzieć,że społeczność żydowska zamieszkiwała tutaj już od 400 lat.
Miasteczko Ryki leży przy głównym szlaku z Warszawy do Lublina w sąsiedztwie mniejszych i większych żydowskich miasteczek jak:
Żelechów,Garwolin,Kock,Dęblin,Kozienice itd.Otoczone jest wioskami, z którymi Żydzi utrzymywali bliski kontakt.
Dzięki położeniu przy głównej trasie drogowej i kolejowej a także dzięki bliskości twierdzy dęblińskiej ,udało się miastu przetrwać kryzysy ekonomiczne oraz inne katastrofy.Z kolei nie uniknęło ono przemarszów różnych wojsk ,które pozostawiały po sobie zniszczenie .
Blisko głównej szosy stanęły pierwsze zabudowania.Mieszkający w nich ludzie byli narażeni na uliczny hałas ,który zakłócał ich spokój dniem i nocą. Władze miejscowe poradziły wtedy żydowskim obywatelom, aby przeprowadzili się o pół kilometra dalej na wschód. Drewniane domki stopniowo tam przesuwano ,a na opuszczonych placach już się nie budowało.
Byli się i tacy,którzy twierdzili,że właśnie od hałasu pochodzi nazwa Ryki.Takie wyjaśnienia przekazywano z pokolenia na pokolenie.A nawet starsi ludzie brali to wytłumaczenie bardzo poważnie.
W książce rabina Szlojme Josefa Zawina ,Sipurei Chasidim (Opowieści chasydzkie),która ukazała się w roku 1967,na stronie 180 pisze się tak o ryckim magidu:
Swięty magid reb. Baruch z Ryk uczył w domu cadyka reb.Lewiego Izaaka z Berdyczowa.Zanim cadyk przyjął go na melameda ,rozebrał go całego,przejrzał wszystkie części jego ciała i stwierdził:..koszerny,koszerny..Kiedy skończył nauczanie powiedział cadyk do niego:
Moim życzeniem jest,abyś uczył w moim domu ale pod warunkiem,że będziesz jeść ze mną z jednej miski....Magid mu odpowiedział:Muszę o tym pomyśleć.
Stało się tak,że akurat wtedy przyjechało do Berdyczowa dwóch braci cadyków:rebe Elimelech i rebe Zosze z Leżajska.Magid poszedł do nich po radę.Kiedy szedł na górę po schodach usłyszał jak rebe Elimelech mówi o ustępie z Tory, I przyjdzie Aharon i wszyscy starcy Izraela jeść będą chleb z Mojżeszem przed Bogiem.Powiedziane jest w Gemarze:I dlatego przed Bogiem jedli-a nie jedli przed Mojżeszem?
A przecież każdy kto ma radość z gościny, na której są mędrcy, to jest tak samo, jakoby miał pociechę z obecności chwały pańskiej
I cadyk zapytał: Dlaczego to dziwne-dlatego,że jedli przed Bogiem,naprawdę zawsze jedli przed Bogiem.Przecież cała ziemia jest pełna czci jego?.
I odpowiedział: Dlatego,że strach przed cadykiem jest mniejszy niż strach przed Bogiem.Byli i tacy,którzy mówili,że jedli przed Bogiem, a nie zawsze jedli przed Mojżeszem.Przecież każdy,kto ma radość z gościny,na której są mędrcy, to tak jak gdyby miał radość z obecności chwały pańskiej[1]
Cadyk się zapytał:Dlaczego wydaje się to dziwne? Dlatego,że przed Bogiem jedli i zawsze po prawdzie jedli przed Bogiem.Przecież cała ziemia pełna jest czci Jego?
I odpowiedział:Dlatego,że strach przed cadykiem zmniejszył strach przed Bogiem.A byli i tacy co mówili,że jedli przed Bogiem i nie zawsze jedli przed Mojżeszem i mając strach przed rabinem oddalili się od strachu przed Bogiem.A nie jest to bezpośrednio przed Bogiem.
Magid zrozumiał,że to jest odpowiedź,którą chciał słyszeć od cadyków:Nie jest dobrze jadać z cadykiem.
Magid przyjechał do Ryk w piątek po południu.Miał jechać dalej, ale była zła pogoda i o dalszej podróży nie było mowy.Musiał zostać w Rykach na sobotę i miał kazanie w bejt-midraszu.
Wszyscy Żydzi z miasteczka przybyli na to kazanie .Wywarło ono silne wrażenie na ludziach i rada zdecydowała się poprosić magida aby objął funkcję rabina .Mówiło się,że magid zrozumiał to jako znak z niebios i szybko wyraził zgodę na objęcie funkcji rabina w Rykach.
Imię ryckiego magida zyskało sławę w całej okolicy.Rozsławiły go jego kazania ,zdolności i uczoność.Już tutaj w Izraelu opowiadał mi Abracham Icchak Fuksman,najstarszy z ryckich ziomków żyjących w Izraelu,że kozienicki magid posłał do ryckiego rabina posła z propozycją wzajemnego wyswatania swoich dzieci..Rycki rabin propozycję odrzucił, gdyż uważał się za wyżej urodzonego i dlatego od tej pory skończyła się między nimi przyjaźń .
Mówiło się dużo nie tylko o mądrości ryckiego rabina,ale także o jego zdolnościach cudotwórczych jak na przykład uzdrawianie chorych.Interesowały go żywo problemy żydowskie.Zawsze był gotów pomóc Żydom znajdującym się w trudnej sytuacji.
Dużo mówiło się w mieście także o dobroci rabina.Zdarzyło się raz ,że jedna para małżeńska chciała wziąć rozwód, ponieważ minęło już dziesięć lat po ślubie,a nadal byli bezdzietni . W Rykach nie mogli wziąść rozwodu[2] i mieli jechać do innego miasta,kiedy zaczął padać obfity deszcz,który padał bez przerwy cały dzień.Dlatego,że nie mogli w taką pogodę wyjechać, zrozumieli to jako znak od Boga,aby się nie rozwodzić.Poszli więc do rabina i otworzyli przed nim swoje utrapione serca.
Było to w piątek, więc rabin posłał ich do domu, aby odprawili należycie szabat.Zaraz po szabatie mieli przyjść i zobaczyć, jak wychodzi za mąż starsza,już ponad trzydziestoletnia panna,która nie wyszła wcześniej za mąż ze względu na skromne wiano.Ten to wielki uczynek- powiedział rabin- będzie dla was wielkim przywilejem i z bożą pomocą będziecie mieć wkrótce bris[3].
Małżeństwo postąpiło tak jak przykazał im rabin i wkrótce, kobieta zaszła w ciążę a za dziewięć miesięcy urodziła syna.
Rabin cieszył się w mieście wielkim autorytetem i miał wpływ na życie publiczne.Założył fundamenty i nadzorował budowę wielkiej synagogi,która stała aż do wielkiego pożaru w 1925 roku,kiedy to spłonęła wraz z większością domów w miasteczku.Wcześniejsze pożary w mieście nigdy nie zniszczyły synagogi.
Rabinowi udało się również przekonać miejscowego dziedzica, aby odstąpił kawałek ziemi pod żydowski cmentarz.Do tego czasu Żydzi chowali swoich zmarłych w innym mieście.
Rabin musiał często walczyć z miejscowymi wpływowymi ludźmi o realizację swoich planów. Między innymi o to, aby postawić w mieście mykwę.Do tej pory kobiety musiały jeździć do innych miast narażając się przy tym na różne niebezpieczeństwa.
Do rabina chodziło się z różnymi sporami, a jego wyrok był rozstrzygający we wszystkich przypadkach. Autorytet rabina uznawany był również i przez chrześcijan,którzy wierzyli w moc wielkiego żydowskiego cadyka.
Ponad trzydzieści lat przez które zajmował stanowisko rabina w mieście, był przywódcą wszystkich Żydów w okolicy.
Odszedł w pokoju, a jego ohel stał na ryckim cmentarzu aż do drugiej wojny światowej, kiedy to zniszczyli go Niemcy[4].
Dzięki ciągłym staraniom już w pierwszych latach pełnienia jego działalności ,została założona w miasteczku kasa bezprocentowych pożyczek.Była to pierwsza dobroczynna instytucja w Rykach.Wielu ludzi pomogło przy zakładaniu tej instytucji,a wśród nich kilku bogatszych mieszkańców jak:rzeźnik Lejbusz Borensztejn,reb. Szlojme-Zechiel Firanka,reb. Szlomo Lederhendler.
W Rykach nie było wtedy jeszcze żadnego banku i ta kasa służyła pomocą biedniejszym kupcom i rzemieślnikom w ich zmaganiu z codzienną egzystencją.Dużo rodzin dzięki pomocy kasy uratowało się przed nędzą.Kasa przydzielała im pożyczki nawet dwa razy w tygodniu:w niedziele i wtorki.W każdą sobotę po południu zwracali pieniądze,czasami w ratach ale bez procentów.
Jedyny raz zrobiono wyjątek a to w przypadku Jankiela Sory-Bejle,który jako rzeźnik w mieście, ze względu na charakter swojego zawodu dostawał pożyczkę z kasy w sobotę wieczorem, aby mógł w niedzielę rano wyjechać na wieś i kupić od chłopów byczka,czy krowę.Kupował też drób,masło,sery i to wszystko, zgodnie ze zwyczajem, sprzedawał na jarmarku w każdy czwartek.Byczka prowadził w czwartek rano do rzeźni,aby zdążyć sprzedać mięso na szabat.Tak więc pożyczkę,którą dostawał w każdą sobotę wieczorem,oddawał w czwartek wieczorem.
W pewien zimowy czwartek,gdy panowały silne mrozy Jankiel ,Sory-Bejle wrócił do miasta,ale na rynku nie było nikogo. Jarmark w ogóle nie odbył się ponieważ 80 procent mieszkańców miasteczka pozostało w domu z powodu mrozów.Najgorsze jednak dla Jankiela było to,że nie miał komu sprzedać mięsa.
Tego dnia wieczorem żona Jankiela przybiegła z płaczem,że nie spłacą do kasy pożyczki, a jej mąż nie będzie mógł wyjechać na wieś,aby zakupić towar na następny tydzień.
Było to u rabina w domu,gdzie właśnie odbywało się zebranie.Wszyscy zrozumieli trudną sytuację i współczuli kobiecie.Zdecydowali,że muszą pomóc sześcioosobowej rodzinie i dać im jeszcze jedną pożyczkę wieczorem po szabatie.
Ponieważ rabin wiedział,że to obciąży kasę odrazu posłał po prezesa Chewra Kadysza[5] i zażądał,go aby ogłosił na sobotę ich roczne zebranie i urządził biesiadę.
Normalnie roczne zebranie Bractwa Pogrzebowego odbywało się siódmego dnia miesiąca adar.Według tradycji siódmy adar[6] jest dniem śmierci Mojżesza.Rabin polecił przesunąć zebranie na sobotni wieczór,który wypadał na 15 szwatu[7] i odkupić od rzeźnika wszystko mięso.Od tego zdarzenia roczna biesiada Bractwa Pogrzebowego w Rykach odbywała się zawsze 15 szwatu.
Z inicjatywy rabina powstały również i inne bractwa dobroczynne jak: Linas Ha-cedek[8] i Hachnoses Kale[9].
Przypominam sobie,jak moja babcia opowiadała mi,że w tym czasie wybuchła epidemia cholery,która pochłonęła dużo ofiar. Wtedy Hachnoses Kale dało ślub na cmentarzu parze sierot i tak została powstrzymana epidemia.
Z czasem gmina powiększała się liczebnie.Rozwijał się handel detaliczny i rzemiosła.Czwartkowe jarmarki w Rykach rozsławiły się na okolice i zjeżdżało się na nie coraz to więcej kupców z innych miast i miasteczek.Wielki wybór towarów przyciągał także większą liczbę rolników okolicznych wsi.
Często dochodziło do konfliktów między właścicielami sklepów a kupcami.Rabin musiał te kłótnie godzić.Zarządził, aby kupcy z innych miast i miasteczek mogli przyjeżdżać raz w miesiącu na jarmark pod warunkiem,że zobowiążą się sprzedawać po cenach panujących na targu i nie będą konkurować nimi z miejscowymi kupcami.Za naruszenie tego rozporządzenia pogroził bardzo surową karą klątwy (cherem).
Nowy rabin pomagał także przy doskonaleniu kasy bezprocentowych pożyczek.Kasa zaczęła dawać pożyczki biedniejszym kupcom,aby postawić ich na nogi.
Czwartkowe jarmarki były głównym źródłem zarobku w miasteczku. Jeżeli czasem, jarmark się nie odbył, odbijało się to odrazu na na kupcach,którym zostały towary,i na rzemieślnikach,którzy zostawali bez pracy przez tydzień.
Rabin Jisachar,tak samo jak i jego poprzednik, nie tylko starał się o duchowe potrzeby żydowskiej społeczności ale również i o ich materialną sytuację.Bardzo aktywnie zwalczał biedę tym,zakładając nowe organizacje społeczne jak Hachnasat Orchim (Dom Noclegowy), Maten-Besejser(Dar tajemnicy) oraz dbał o systematyczne rozwijanie działalności już istniejących Linas Ha-Cedek, Hachnoses Kale itd.
Przy wielkiej synagodze wybudował sztybel[10] i zarządził aby w każdy szabat rano gromadzono się tam na czytanie całej Księgi Psalmów.Ten dom modlitwy przyciągał dużo ludzi i z czasem stał się miejscem zebrań rzemieślników miasteczka.Zbierali się tam często, dyskutując o swoich trudnościach w zmaganiu o utrzymanie swoich rodzin.
Specjalne zasługi położył rabin w doskonaleniu Linas Ha-Cedek,które miało za cel pomagać słabszym i chorym,organizować im darmowych lekarzy,lekarstwa,opiekunów szczególnie na noc kiedy rodzina chorego padała ze zmęczenia .Członkowie Linas Ha-Cedek nocowali u chorego,opiekowali się i pilnowali aby dostał na czas lekarstwa.
Często za kaucją pożyczano drogie urządzenia medyczne,które trudno było dostać.Również w ten sam sposób pomagano obywatelom chrześcijańskim.Sąsiedzi chrześcijańscy,którzy nie mieli pieniędzy na takie kaucje,dostawali wszystko za darmo.
Dochody Linas Ha-Cedek pochodziły z opłat członkowskich,z darów i ze zbiórki za czytanie Tory w synagodze.Od czasu do czasu organizowano również okolicznościowe zbiórki pieniędzy.
Między kupcami i rzemieślnikami w radzie,wybuchały czasem kłótnie i spory,które były szybko rozstrzygane przez rabina.Wszyscy uznawali jego autorytet.
Celem związku Hachnoset Kale było wydawać za mąż córki z niezamożnych rodzin. Związek swoje dochody czerpał z opłat za różne uroczystości rodzinne.W celu zwiększenia dochodów członkowie podjęli decyzję o zorganizowaniu ochrony w czasie odbywających się różnych uroczystości rodzinnych.Chodziło głównie o wesela,które odbywały się przy synagodze i często były celem ataków chrześcijańskich chuliganów.Członkom Hachnoses Kale wielokrotnie udało się odeprzeć chuligańskie ataki,co zniechęciło młodych chuliganów od dalszych napadów.
Członkowie Hachnoset Kale utworzyli również kółko teatralne,które wystawiało głównie purimszpile[11]i Mechirat Josef (Zaprzedanie Józefa).Przedstawienia przynosiły zyski.Dzięki powodzeniu stali się sławni w okolicznych miastach, gdzie często występowali.Ich sukces nie tylko moralny ale i finansowy pozwolił ożenić dwie pary małżeńskie w ciągu jednego roku.
Rabin Nossen-Notte otrzymał propozycje objęcia funkcji rabina z innych miast, ale wybrał Ryki, gdzie rabinami byli wcześniej wielcy znawcy Tory.Rycka gmina miała wielki zaszczyt przyjąć reb.Nossen-Notte za swojego przywódcę.
Poza swoją stałą pensją rabin otrzymał jeszcze koncesję na sprzedaż drożdży.Wszyscy,którzy dotąd handlowali drożdżami ,odstąpili ten przywilej rabinowi,który się stał bardzo lubianym w miasteczku.
Uroczystości przejęcia funkcji przez nowego rabina trwały cały tydzień.Co wieczór u innej organizacji.Największe uroczystości miały miejsce u parysowskich chasydów ponieważ sam nowy rabin pochodził z Parysowa.Chasydzi z Parysowa liczyli na wzmocnienie swoich wpływów w mieście.Rzecz zrozumiała,że to wywołało trochę zazdrości u innych chasydów, szczególnie u kozienickich oraz u pozostałych mniejszych skupisk jak:
kołbielskich,kockich czy żelechowskich.
Dzięki znajomości narodu żydowskiego i miłości jaką darzył rabin ten naród nie doszło do większych sporów.Uspokoił parysowskim chasydów, aby nie nadużywali swoich wpływów.
Rabin wprowadził w bejt-midrasz codziennie godzinę Miszny, którą Żydzi normalnie studiowali między modlitwą południową i wieczorną.Dla nieuczonych Żydów zorganizował godzinę studiowania Ejn-Jaakow (Zródło Jakuba) i sam przez tę godzinę uczył.
Podobnie jak i jego poprzednicy kontynuował opiekę oraz utrzymywanie wszystkich instytucji społecznych.
Pewnego razu doszło do wielkiej kłótni między rzeźnikami ,którzy chcieli zwolnić starego Żyda szojcheta[12] twierdząc,że źle widzi i swoim niekoszernym sposobem obróbki mięsa wyrządza im wielkie straty.Szojchet pochodził z kozienickich chasydów, a jego przeciwnicymieli poparcie u parysowskich Żydów. Spór ten między dwoma obozami na pewno przybrałby większe rozmiary gdyby nie rabin,który zrobił wszystko,aby szojchet nie stracił źródła utrzymania.Zaprosił do siebie dwóch rabinów z sąsiednich miast i wezwał przedstawicieli obu stron na proces przed sądem rabinackim.Ten wyniósł wyrok,że szojchet nie będzie zwolniony i zostanie pod kontrolą rabina,który od czasu do czasu musi mu sprawdzić nóż rzeźnicki i być obecnym przy kontroli bydła przed ubojem.
Innym razem wybuchła kłótnia w synagodze w czasie trwania Strasznych Dni[13]. Był to spór między kozienickimi i parysowskimi chasydami,którzy proponowali każdy swojego chazana.Rabin,który pochodził z Parysowa ,opowiedział się za kozienickim chazanem uzasadniając to tym,że miał on piękny głos i był wykształcony mimo swojego młodego jeszcze wieku.Tym młodym chazanem był mój ojciec.Tą decyzją rabin dowiódł swojej wielkiej bezstronności oraz tego,że kierował się dobrem społecznym.
Echa wielkich strajków roku 1905 dotarły także do Ryk i znalazły szczególny oddźwięk wśród społeczności żydowskiej.W mieście nie było żadnych fabryk,żadnych większych przedsiębiorstw a tylko rzemieślnicy na których zaczęła wywierać nacisk organizacja Bund.Pracownicy wysuwali nierealne żądania ,a w końcu zorganizowali strajk.Udało się im zmusić kupców do zamknięcia sklepów.Wyszli na ulicę demonstrować o wyższych płac i ośmiogodzinnego dnia pracy.
W Rykach był wtedy tylko jeden policjant ,który bezsilny wobec rozruchów powiadomił komendanta rejonu.Demonstrację rozpędzono ,a w nocy rozpoczęły się
aresztowania przywódców strajku.Wielu z nich było ukaranych wieloletnim więzieniem lub wysiedleniem.\
Oblicze miasta się nagle zmieniło.Wiecznie drzemiąca stacja kolejowa nagle ożyła.Codziennie przejeżdżały pociągi z wojskiem i sprzętem wojskowym.Zwiększył się również ruch na szosie będącej główną trasą Warszawa-Lublin.Wojska ciągnęły w kierunku frontu austriackiego. Pociągi i samochody wracały pełne rannych,których odwożono do szpitali w centralnej Polsce.
Dzień i noc maszerowały przez Ryki na front rosyjskie pułki i bataliony .Szczególnie smutny rozdział zapisały okrutni Kozacy którzy siali strach wśród miejscowych obywateli a szczególnie wśród Żydów.Żydowskie sklepy i warsztaty były grabione i niszczone.Nie odbywały się jarmarki .Chłopi nie przyjeżdżali do miasta, gdyż po drogach rabowano i mordowano.Żydzi bali się także podejrzeń o szpiegostwo lub innych kłamliwych oskarżeń ,które wymyślał na nich nieprzyjaciel i dlatego nie mogli wyjeżdżać na wieś aby cokolwiek kupić.
Wśród żydowskiego społeczeństwa zapanowała bieda i głód.Pojawiły się różne choroby zakaźne a w mieście nie było żadnego szpitala.Instytucje dobroczynne,aktywne w miasteczku aż do wybuchu wojny, zostały nagle bez najmniejszych możliwości finansowych na dalszą działalność.
Obywatelstwo chrześcijańskie również cierpiało ale nie tak dotkliwie jak Żydzi.Prawie wszyscy chrześcijanie w Rykach mieli jakieś gospodarstwo,które zaspakajało ich potrzeby . Mogli również poruszać się swobodnie po wsiach.Natomiast Żydzi, którzy mieli zakaz poruszania się po drogach, zostali bez środków do życia.
Zdesperowani rosyjscy żołnierze,a szczególnie zdziczeli Kozacy, za swoje klęski na froncie mścili się na Żydach.Pomagali im w tym miejscowi opryszkowie-antysemici ,którzy wspólnie z nimi rabowali,bili,męczyli i gwałcili .
Kto tylko mógł uciekał z Ryk tam, gdzie istniała chociaż niewielka nadzieja na uratowanie życia.Uciekano do większych miast - przeważnie do Warszawy.Bliskość frontu oraz twierdzy dęblińskiej wpłynęła na stanowisko rosyjskiego dowództwa w stosunku do Żydów. Wydano rozkaz aby do 48-miu godzin wszyscy Żydzi opuścili Ryki.Nie pomogły żadne tłumaczenia-Żydzi musieli wszystko zostawić i odejść z miasta.Część Żydów odeszła do Żelechowa,inni do Garwolina i pobliskich miasteczek,gdyż pozostanie w Rykach groziło karą śmierci.
Nie pomogły żadne prośby czy odwołania od tej decyzji.Tych kilkunastu Żydów,którzy jeszcze zostali, musiało pozamykać sklepy oraz domy i odjechać do Garwolina czy Żelechowa,pozostawiając majątek na łasce losu.
Po pewnym czasie wojskom rosyjskim udało się odeprzeć wojska niemiecko-austriackie i wtedy front oddalił się od miasta.Rozpoczęto próby wyjednania powrotu. Niektóre centralne organizacje żydowskie również interweniowały w tej sprawie.
Powracający Żydzi znajdowali puste sklepy, i domy zrabowane w czasie ich nieobecności.Musiano wszystko zaczynać odnowa.
Minęło kilka miesięcy zanim życie zaczęło się stabilizować i powróciło do normy .Nie trwało to jednak długo .Wojska niemieckie przeprowadziły nową ofensywę i znów sytuacja się powtórzyła.Nie było ani jednej nocy bez napadu na żydowskie sklepy.Im bardziej zbliżał się front do miasta, tym bardziej okrutne było zachowanie przechodzących żołnierzy rosyjskich.Miejscowi antysemici pomagali rabować i pustoszyć żydowskie sklepy. Często sklepikarz przychodząc rano do pracy zastawał okradziony sklep.
Pewnego piątkowego wieczoru w mieście rozległy się wrzaski i krzyki ,których nie zagłuszały nawet salwy artyleryjskie.Te dzikie głosy dochodziły z żydowskich domów, do których włamywali się Kozacy szukający Żydówek.
Znów wybuchła panika i rano Żydzi uciekli z miasta.Pozostało jedynie kilkadziesięciu mężczyzn,którzy zabarykadowali się w murowanym domu na środku Rynku.Noce spędzali w piwnicach za ciężkimi żelaznymi drzwiami.Pomagały im w przetrwaniu gminy z sąsiednich miasteczek.
W tym okresie miasto zupełnie upadło gospodarczo.Nie było jarmarków bo chłopi nie przyjeżdżali do miasta. Nie było co kupować i komu co sprzedać.Miejscowi chrześcijanie w 90 procentach byli rolnikami.Posiadając własne gospodarstwa nie musieli troszczyć się o żywność.
Kiedy front znów zaczął przybliżać się do dęblińskiej twierdzy, ponowiono zarządzenie o wysiedleniu ludności żydowskiej.Pozoszała garstka Żydów musiała opuścić miasto.Odjechali do Żelechowa i pozostali tam aż do wkroczenia wojsk niemieckich do Ryk.
Żydzi wysiedleni byli z Ryk dwa razy i dwa razy powracali.Za każdym razem musieli odbudowywać swoje rodzinne domy,które znajdowali zdemolowane i sytuację materialną ,bo warsztaty były okradzione a narzędzia zniszczone.Zaczynali odbudowę i od razu spotykało się to z falą prześladowań .Miejscowi chrześcijańscy opryszkowie z pomocą rosyjskich żołnierzy i oficerów rabowali i mordowali Żydów.
Żydzi zdecydowali się powołać samoobronę ,na co otrzymali pozwolenie od wójta.Jedyny wtedy policjant, wraz z uzbrojonymi w kije Żydami,obchodził całą noc maisteczko,pilnując domów, ubogich majątków i życia żydowskich obywateli.Skład patroli się zmieniał co noc według ustalonego porządku.
Rosyjska ofensywa nie trwała długo.Przyszła niemiecka kontrofensywa zadając kozackim oddziałom wielkie straty.Ci mścili się na Żydach i wtedy żydowska samoobrona okazała się bezsilna.Znów wydano zarządzenie,aby Żydzi opuścili Ryki.
I znów Żydzi odeszli do Żelechowa,Garwolina,Sobolewa i do Łaskarzewa.
Zarządzenie wydano w piątek. Żydzi popadli w panikę .Z jednej strony miasteczko trzęsło się od ostrzału artyleryjskiego, gdyż zbliżał się front-z drugiej strony słychać rozpaczliwe wołanie o pomoc Żydów mordowanych przez Kozaków,którzy wysadzali w powietrze zabite deskami sklepy sklepy,rabowali i gwałcili.
Po kilkunastu tygodniach Rosjanie opuścili miasto i Ryki zajęli Niemcy.
Wysiedleni ryccy Żydzi,odczekali jeszcze kilka dni i zaczęli powoli wracać do miasteczka.Tym razem bliskość dęblińskiej twierdzy nie miała wpływu na wielkość zniszczeń.Wszystkie chrześcijańskie i żydowskie domy pozostały nieuszkodzone.Żydzie więc mieli dach nad głową.To różniło Ryki od innych okolicznych miast,gdzie domy znajdowano zbombardowane i wypalone.
Jak to zwykle bywa, zaczęły krążyć o okupantach różne dziwne opowieści.Starzy ludzie twierdzili,że Niemcy pochodzą od jakiegoś zagubionego żydowskiego plemienia. Dowodem na to był fakt,że porozumiewali się niepoprawnym jidysz.Ryccy Żydzi zaczęli zaraz kaleczyć swój jidysz i myśleli,że takim to sposobem już mówią po niemiecku.
W tamtych dniach wielu Żydów łudziło się,że pod niemiecką okupacją czeka ich lepsze i łatwiejsze życie.Złudzenia te nie trwały jednak długo.Po wprowadzeniu nowego porządku poczuli odrazu żelazną pięść pruskiego okupanta.Jedno po drugim posypały się różne ograniczenia i rozporządzenia skierowane przeciwko prywatnemu handlu,którego uprawianie wymagało specjalnego pozwolenia.Przeprowadzano rekwizycje i kontrole.Wprowadzono kartki na chleb i racje żywnościowe.Kary za łamanie najdrobniejszych przepisów były bardzo surowe.
Największy problem stanowili starsi Żydzi, ponieważ już samo fotografowanie było przeciwko przykazaniu nie rób swojej podobizny A na dodatek fotografie miały być bez nakrycia głowy.Zaczęto się radzić i w końcu dzięki usiłowaniom pełnomocnika Gminy Benjamina Lichtensztajna,syna chasyda,udało się wyprosić u komendanta miejskiego,aby pozwolono fotografować pobożnych Żydów w jarmółkach.
Zaraz po rejestracji ukazało się rozporządzenie wprowadzające pracę przymusową i już na następny dzień część obywateli dostało wezwania do pracy.
Oczywiście, byli i tacy,którzy próbowali unikać pracy ,ale natychmiast ich karano wysokimi karami pieniężnymi lub posyłano do aresztu.
Pewnego październikowego dnia, policjanci i niemieccy żołnierze zaczęli wyłapywać Żydów do odśnieżania ponieważ poprzedniego wieczoru napadało dużo śniegu.Była to siła robocza ponad ustaloną przez samych Niemców liczbę pracujących.Te łapanki powtarzyły się coraz częściej i dlatego młodzi ludzie nie wychodzili z domów do godziny jedenastej przed południem.
Pewnego dnia nawet kilkunastu bogatszych obywateli dostało wezwanie do pracy.Bywało i tak,że jeżeli ktoś nie mógł lub nie chciał iść do pracy tak najmował za pieniądze człowieka,żeby ten za niego pracował.
Zasługuje na uwagę fakt,że Ryki będąc blisko twierdzy dęblińskiej,tego strategicznego obiektu,mimo obaw cywilnych obywateli,nie ucierpiały z tego powodu mimo obaw cywilnych obywateli.Żaden dom w mieście nie został zniszczony.Wszyscy,wracający z wysiedlenia znajdowali swoje domy w nienaruszonym stanie. Mieli więc dach nad głową w odróżnieniu od miejsc wysiedlenia, gdzie jego im brakowało.
Po pewnym czasie w mieście wprowadzono dalsze zarządzenia i społeczeństwo jeszcze bardziej poczuło żelazną pięść pruskich okupantów. Najpierw Niemcy bardzo szybko zarekwirowali wszystkie artykuły żywnościowe ,jakie tylko znalazły się w mieście.Następnie wydano zarządzenie,pozwalające sprzedaż tych artykułów oraz obowiązek ewidencji towarów w magazynach.Wprowadzono kartki żywnościowe,bez których nie można było dostać żywności.
Tak Żydzi jak i chrześcijanie zajmowali się szmuglem ,ale władze patrzyły na chrześcijan mniej podejrzliwie.Ponieważ większość chrześcijan miała swoje pola po drugiej stronie granicy, otrzymywali oni specjalne pozwolenia na swobodne poruszanie się, i dlatego mogli swobodniej szmuglować.Żydzi musieli kombinować i wymyślać sposoby,jak przekraczać granicę .Przekupowali żandarmerię i patrole wojskowe.
Granica niemiecko-austriacka przebiegała dwa kilometry od Ryk .Czym dalej od granicy tym szmugiel był trudniejszy.Przemycyno artykuły spożywcze,galanterię,skórę,materiały tekstylne.Z niemieckiej strony na austriacką szmuglowano: tytoń,papierosy,cygara,papier i inne rzeczy.
Ktoś obliczył,że w krótkim czasie przeszmuglowano około 10 milionów papierosów nie licząc tytoniu.Nawet jeżeli założymy,że liczba ta jest przesadzona to i tak daje to obraz wielkiej skali szmuglu.
Z austriackiej strony przemycano dziesiątki ton nafty i benzyny,które potem rozchodziły się po całym Królestwie Kongresowym aż do Warszawy.Przemyt był zajęciem niebezpiecznym.Konfiskacje były częstym zjawiskiem.Musiano się wykupować z aresztu ,od ciężkich kar pieniężnych i kontrybucji.Na to wszystko utracono wielkie majątki.
Rozwijający się tak szmugiel spowodował,że władze widziały w każdym Żydzie przemytnika.Żandarmeria, prawie co noc, przeprowadzała rewizje w domach żydowskich i rekwirowała wszystko ,co znalazła.
Rewizje te nie miały jednak większego znaczenia.Kupcy i rzemieślnicy pozostający bez środków do życia zaczynali trudnić się szmuglem.Co noc kilkuset ludzi przechodziło nielegalnie granicę przemycając z niemieckiej strony na austriacką i z powrotem różne towary. Żandarmi ich ścigali i chociaż udało się im czasami znaleźć jedno z tajnych przejść,to w międzyczasie innymi przejściami przekraczało granicę dziesiątki i setki szmuglerów.
Z czasem straż graniczna poznała wszystkie trasy i miejsca przejść szmuglerów tak,że stało się niemożliwością przejść nielegalnie pilnie strzeżoną granicę.Wtedy szmuglerzy wymyślili na to sposób.Wysyłali małą grupę ludzi ,którzy nieśli ze sobą różne dozwolone przedmioty jak:piły,siekiery ,blachę ,co świadczyło,że idą do pracy.Straż graniczna natychmiast ich zatrzymała. Kiedy żandarmi prowadzili kontrolę, dziesiątki i setki przemytników przechodziło granicę w innym miejscu.
Po pewnym czasie, kiedy szmugiel dla Żydów stawał się coraz bardziej niebezpiecznym,sytuację uratował żydowski żandarm Chami Sender.Pełnił on rolę łącznika między szmuglerami a niemieckim dowództwem straży i stał się wspólnikiem każdej transakcji.Podobnie było i po niemieckiej stronie granicy.Takim to sposobem odbywała się wymiana różnego towaru między miastami Dęblin i Ryki.
Z drugiej strony szmuglowało się przeważnie papierosy i tytoń.Z austriackiej strony przemycano do Ryki dziesiątki ton nafty i benzyny,które potem rozwożono dalej do miast i wsi Kongresówki .Było to głównym zajęciem i źródłem utrzymania Żydów z Ryk.
Szmugiel odbywał się również między Warszawą i Rykami.Kilku furmanów dostało pozwolenie na wyjazdy do Warszawy.Na początku okupacji było to jedyne połączenie komunikacyjne.Wcześnie rano w każdy poniedziałek wyjeżdżało do Warszawy kilkadziesięciu szmuglerów,a powracało w czwartki.Pokonanie tej dwustu kilometrowej trasy trwało dwie doby.
W Warszawie zabawili nie więcej niż jeden dzień-wtorek- od dziewiątej rano do szóstej wieczorem.Ponieważ słabe konie ciągnęły powoli był to raczej marsz niż jazda..Zdrowe konie zabrali Niemcy.Szmuglerzy w czasie tej podróży narażeni byli na różne niebezpieczeństwa.W każdej osadzie,przez którą przejeżdżali,zatrzymywani byli przez miejscowych strażników,których musieli opłacać.Handel polegał na tym,że mimo oficjalnie wiezionych z Ryk artykułów spożywczych jak: ziemniaki,jajka i warzywa, na które posiadano pozwolenia ,wożono także schowane nielegalne towary.
Z Warszawy szmuglowano tekstylia,skórę oraz galanterie.które chowano do pudełek po papierosach, lekarstwach czy szkle, które można było przewozić.Mimo wszystko często wykrywano i rekwirowano szmuglowane towary.Wystarczyło,że komuś odebrano resztki szmuglowanych artykułów i taki handlarz zostawał bez kawałka chleba.
Specjalnę grupę tworzyli szmuglerzy tekstyliów,którzy obwijali się kilkunastoma metrami materiału i chodzili ubocznymi drogami ,aby nie spotkać się ze strażnikami.Żandarmi,gdy się o tym dowiedzieli, czekali na nich w nocy i odbierali im towar.Przy takich okazjach ludzie byli często bici.Bywało i tak,że szmuglerzy zauważywszy żandarmów uciekali, a ci za nimi strzelali,co nie obyło się bez ofiar.
Wraz z upływem czasu sytuacja szmuglerów stawała się trudniejsza.Co tydzień kończyło handel po kilkunastu szmuglerów,którym po schwytaniu zabierano wszystko co mieli.Pozostali niby zajmując się legalnym handlem i tak szmuglowali.Nawiązywali stosunki ze strażnikami granicznymi i przy każdym przekroczeniu granicy dawali im podarunki i pieniądze.
Życie w miasteczku toczyło się swoim szarym,powolnym tempem.Ludzie walcząc o egzystencję,ryzykowali życiem,dorabiali w nocy,aby wyżywić rodzinę i zapewnić dorastającym dziewczętom posag.Zmagali się ze wszystkimi trudnościami i kłopotami,które zostały im w miejsce złotych nadziei i marzeń.
Tak wyglądało życie żydowskie w Rykach w czasie niemieckiej okupacji podczas pierwszej wojny światowej.
O wiele gorsze i okrutniejsze miało jeszcze przyjść w czasie drugiej wojny światowej pod okupacją hitlerowską.Przyniosło to ze sobą straszną zagładę, a nasze miasteczko podzieliło
los wszystkich innych żydowskich gmin w Polsce oraz los sześciu milionów męczenników.
Sytuacja ta trwała około dwóch miesięcy i nie trudno sobie wyobrazić jaki głód i bieda panowały w miasteczku.
Zaczęto intensywnie organizować pomoc.Z pomocą pośpieszyli bogaci gospodarze (balabatim)oraz okoliczne żydowskie miasteczka.Sytuacja powoli ulegała polepszeniu.Zrobiono wszystko, aby pomóc potrzebującym i nikt z nich nie umarł z głodu.Jednakże nie udało się uniknąć ofiar,które pochłonęła epidemia.Brakowało dostatecznej ilości środków medycznych.
Był to bardzo trudny okres.Sytuacja żydowskich obywateli w Rykach wyglądała na beznadziejną.Słyszało się wołanie ..Kto mi pomoże?Skąd przyjdzie pomoc?
Jednego z tych dni pełnych cierpienia,biedy,pracy przymusowej pojawiła się wiadomość w prasie wiadomość,że w Brześciu Litewskim podpisano pakt o zawieszeniu broni między Niemcami i Rosją.
Żydzi zaczęli wierzyć ,że wyzwolenie jest już blisko .Do Ryk dotarły również wieści o przewrocie bolszewickim w Rosji i o nowych prądach idących z tamtej strony.
Nieco później przyszła wiadomość o wybuchu rewolucji w Niemczech i niemiecka okupacja skończyła się dość szybko.Polscy legioniści rozbroili żołnierzy niemieckich.Armia zaczęła się wycofywać i Polska z wielką radością świętowała odzyskanie niepodległości.
W Rykach powstała miejscowa policja i samorząd,który lekceważył obywateli żydowskich, którzy przecież stanowili w mieście większość obywateli.Od razu zaczęło się odczuwać brutalny polski antysemityzm.Znany chuligan Julek, sam obrał się za komendanta policji.Rozbroił niemieckiego żołnierza zabierając mu karabin i mimo,że był kompletnym analfabetą przejął dowodzenie miastem.
Do władzy w Rykach dostali się miejscowi chuligani z Julkiem na czele.Opojeni wielkim zwycięstwem jako pierwsi zaczęli rozbijać żydowskie głowy wszystkim napotkanym.Na miasteczko spadł strach.Żydzi zamykali się w domach i bali się wychodzić na ulicę.
Sytuacja uspokoiła się z chwilą kiedy do Ryk przybył nowy komendant wraz z kilkunastoma policjantami.Życie zaczęło się powoli normalizować.Otwierano nowe i te pozamykane sklepiki.Zaczęły pomału pracę warsztaty:szewskie,krawieckie,stolarskie itp
Również organizacje społeczne i filantropijne jak: kasa bezprocentowych pożyczek.Linas ha- Cedek,Hachnoset Kale i Maten- Besejser wznowiły swoją działalność.
Wybory do rady miejskiej urządzono tak ,że nie dostał się do niej żaden Żyd.Był to jeden z paradoksów ówczesnej demokracji,że mimo przeważającej większości obywateli żydowskich w mieście,ani jeden reprezentant żydowski nie dostał się do rady miejskiej.
Prawdą było to,że Żydzi byli wtedy tak wystraszeni brutalnym polskim antysemityzmem, bali się przygotować własnej listy kandydatów.I tak w wyborach wzięło udział bardzo mało Żydów ,którzy swoje głosy w większości i tak oddali na PPS co z kolei nie uchroniło tej partii od prowadzenia antysemickiej polityki.Szczególnie odznaczył się ich przewodniczący Bakiera,który osobiście od czasu do czasu podburzał przeciwko Żydom.
Miejscy radni,których wybrano przeważnie z PPS cały czas utrudniali Żydom życie w mieście tym,że obciążali ich największymi podatkami.Tak to uzyskane do budżetu miejskiego fundusze były potem wydawane na dzielnice miasta zamieszkiwane przez Polaków.Żydzi interweniowali w tej sprawie u wyższych instancji i centralnych organów ale bez rezultatu.
Innym zagadnieniem tego okresu były problemy młodzieży żydowskiej.Starsze pokolenie z pokorą pogodziło się z nową sytuacją i z nowymi ekonomicznymi sankcjami.W odróżnieniu od nich młodzież nie chciała akceptować nowej rzeczywistości i zaczęła się organizować w różne związki polityczne.
|
JewishGen, Inc. makes no representations regarding the accuracy of
the translation. The reader may wish to refer to the original material
for verification.
JewishGen is not responsible for inaccuracies or omissions in the original work and cannot rewrite or edit the text to correct inaccuracies and/or omissions.
Our mission is to produce a translation of the original work and we cannot verify the accuracy of statements or alter facts cited.
Ryki, Poland Yizkor Book Project JewishGen Home Page
Copyright © 1999-2024 by JewishGen, Inc.
Updated 17 Apr 2007 by MGH