|
[Strona 19]
Z jidysz na czeski przełożył Michael Dunayevsky
Z czeskiego przełożył Andrzej Ciesla
Żydzi w Rykach zamieszkiwali od stuleci. Stąd nie raz byli wypędzani, ale zawsze wracali. Poniekąd jest to dziwne , że tak mało zostało napisane o historii osadnictwa żydowskiego w tym ciekawym, leżącym tak blisko Warszawy miasteczku. Żydowscy historycy z Polski w ogóle o nim nie wspominają. Czasami znajdujemy wzmianki o mieście , w różnych sądowych sprawach oraz w responsach rabinackich, które Żydzi z Ryk musieli rozwiązywać. A to świadczy o tym, że już od stuleci Żydzi zamieszkiwali w Rykach.
Ryki należały do tych ponad sześciuset gmin żydowskich, które były przez Niemców zlikwidowane. Każda z tych wymordowanych gmin miała swoją historię. Ryki nie należały do najstarszych żydowskich gmin w Polsce a raczej była to osada żydowska w Polsce centralnej.
Najstarsza wzmianka o Żydach w Rykach pochodzi z roku 1426 kiedy kiedy w Polsce stosowano prawo zwyczajowe. Prawo to znajdujemy w dziele polskiego historyka prawa Helcela Starodawne prawa polskiego pomniki[1]. Co prawda według tego zdarzenia nie możemy wnioskować, że Żydzi zaczęli się osiedlać w Rykach dopiero w roku 1426. Po pierwsze wiemy z historycznego doświadczenia, że data na przypadkowo zachowanym dokumencie nie może być uważana za wiarygodne źródło o początkach osadnictwa w tym rejonie. Z drugiej jednak strony , istota konieczności podejmowania decyzji o regulacji gospodarczych stosunków wskazuje na tendencję osiedlania i organizowania życia. Prawne rozporządzenia w średniowieczu, które rozwijały się później na podstawie niepisanego, zwyczajowego prawa pojawiają się dużo później niż stosunki gospodarcze, które mają one regulować.
I dlatego nie popełnimy wielkiego błędu, jeżeli przesuniemy początki żydowskiego zasiedlania Ryk na koniec czternastego stulecia lub na sam początek wieku piętnastego. Mniej więcej z tego okresu pochodzą również najstarsze informacje o sąsiednich osadach żydowskich. Ryki nie mogą być wyjątkiem, ale częścią zasiedlania tej prowincji, która już od najstarszych czasów była stosownym miejscem na zamieszkanie i dlatego ciągle przybywali nowi osadnicy.
Teraz przystąpimy do historycznego spojrzenia na zniszczoną gminę żydowską w Rykach. Musimy z przykrością stwierdzić, że skąpość źródeł przedstawia nam jedynie fragmentaryczny i wcale niejednoznaczny obraz przeszłości gminy żydowskiej w Rykach. Praca historyka da się tutaj porównać z pracą mozaikarza , który próbuje z kawałków i małych fragmentów złożyć cały obraz.
Skąd pochodzi nazwa Ryki nie wiadomo. Według polskiego historyka S. A. Berszadskiego[2] w roku 1553 była przeprowadzona w Rykach lustracja. Miejscowi Żydzi już wtedy byli właścicielami dwudziestu domów. Przyjmując , że w miasteczku wielkości Ryk w każdym domu zamieszkiwało przeciętnie trzy rodziny, a każda rodzina składała się średnio z czterech osób, to otrzymamy, że pod koniec szesnastego wieku mieszkało tu około 260 osób. Co do późniejszego okresu brak jest jakichkolwiek informacji o ilości domów. Możliwe, że w następnych latach z Ryk wyprowadziła się duża ilość Żydów z powodu pożaru, prześladowań czy innych nieszczęść.
Jeśli chodzi o handel prowadzony przez Żydów w Rykach to nie posiadamy o tym żadnych dokumentów w istniejących żródłach . W handlu żydowskim w Polsce w tym okresie ryccy Żydzi nie odgrywali praktycznie żadnej roli. Nie znajdujemy ich w celnych rejestrach ani na międzynarodowych jarmarkach we Wrocławiu , Lipsku czy Frankfurcie, które to miasta przyciągały corocznie zastępy żydowskich handlarzy. Dopiero pod koniec osiemnastego stulecia, żydowsko-niemiecki historyk Luis Lewin wymienia żydowskich kupców zbożem, którzy przyjeżdżali z Ryk do Lipska. Dlatego należy przypuszczać, że handel zbożem odgrywał w Rykach ważną rolę.
Trudno jest odtworzyć obraz stosunków żydowsko-chrześcijańskich w tamtym okresie. W każdym razie Ryki należyły do tych polskich miast, które powstawały na gruncie szlacheckim. Żydzi, którzy osiedlali się w tego typu miastach, od XVI stulecia poczynając, byli zdani na łaskę szlachcica, do którego dane miasto należało. Ustawa, która została przyjąta przez Sejm w Piotrkowie w 1539 roku podzieliła Żydów na Żydów królewskich i Żydów pańskich. Prawa Żydów , którzy mieszkali w miastach szlacheckich były określane szlachcicem. Szlachcic, według swojego upodobania, prŻydzielał albo odbierał Żydom prawo do handlu czy prawo do wykonywania rzemiosła.
W bardzo małych miasteczkach do których należały i Ryki, Żydzi cierpieli mniej niż silni konkurencyjnie polscy kupcy i rzemieślnicy, których było bardzo mało. Liczba polskich kupców i rzemieślników nie mogła się zwiększać z następujących przyczyn:wolny chłop nie mógł osiąść w mieście a polski rzemieślnik, który pracował w dużym mieście też nie mógł się przenieść do mniejszego miasta. Dlatego w takim mieście jak Ryki więcej było kupców i rzemieślników żydowskich.
Kupiec żydowski zajmował miejsce pośrednika między wsią a większym miastem, a nawet zagranicą. Produkty rolnicze, które były w dzień targowy dowożone do miasta z wiosek i szlacheckich dworów, były kupowane przez żydowskich handlarzy, którzy odwozili je do Warszawy albo na granice państwa. Z Warszawy natomiast przywożono narzędzia i towary niezbędne dla wiejskich gospodarstw. Żydzi w Rykach również brali w dzierżawę pańskie sady i stawy. Plony z nich sprzedawali w innych miastach. Także okoliczne pańskie lasy były użytkowane przez Żydów i stanowiły ich źródło utrzymania.
Żydowscy rzemieślnicy:szewcy, krawcy, stolarze, ślusarze itd pracowali dla pańskich dworów, dla rolników na wsiach i dla Żydów w miasteczku. Ponieważ żydowski kupiec i rzemieślnik nie miał żadnej chrześcijańskiej konkurencji w Rykach, nie odczuwało się tutaj w czasie pokoju żadnego antysemityzmu. Żydzi zżyli się z polską ludnością. Dopiero rosnąca antysemicka agitacja, głównie po nieudanej rewolucji w 1905 roku, pogorszyła stosunki między drobnomieszczańskimi Żydami a polskim środowiskiem.
Brak dokumentów historycznych uniemożliwia nam nakreślenie rozwoju osadnictwa żydowskiego w Rykach. Dlatego musimy się opierać głównie na wspomnieniach naszych krajanów, którzy przeżyli zagładę żydowskiego społeczeństwa w Rykach. Wspomnienia, które publikujemy w naszej Księdze Pamięci, potwierdzają wyżej opisany charakter żydowskiego miasteczka Ryki.
Żydowskie społeczeństwo w Rykach przed holokaustem, przeszło swoim duchownym i kulturowym rozwojem przez wszystkie etapy historii Żydów w Polsce, a także w każdym z tych etapów miało i swój własny udział. W czasie przygotowania materiału do niniejszej księgi pamięci powstawały jej różne etapy a tak dopiero na końcu pracy mogliśmy stworzyć jej pojedyncze rozdziały. Pierwsze miejsce zajmuje religijne życie naszych dziadów. Materiał dotyczący tego aspektu pochodzi ze wspomnień Jisraela Borenszteina i Jachiela Derfnera. Wspomnienia te są również ważne historycznie, ponieważ dostarczają nam ciekawego obrazu żydowskiego sposobu życia w tamtym okresie.
Żydzi z Ryk w polskim powstaniu.
Polski historyk Czesław Jeśmian przebywający na emigracji w Anglii ma dostęp do archiwów skąd czerpie materiały do historii powstania 1863 oraz materiały opisujące atmosferę panującą wówczas w Anglii. Znajdujemy tam również wzmianki o Rykach. Czesław Jeśmian zwraca szczególną uwagę na raporty angielskiego lorda Weighta[3], który osiedlił się w Polsce jeszcze przed powstaniem. Lord Weight podkreśla brutalne zachowanie rosyjskich wojsk okupacyjnych i mówi z sympatią o powstańcach, między którymi spotkał dużo Żydów. Jedno z wielu żydowskich nazwisk , które wspomina jest nazwisko podoficera Lejbka Rubinsztajna, który pochodził z Ryk.
Lord Weight popadł w konflikt z ówczesnym ambasadorem angielskim w Petersburgu, który twierdził, że polski problem go już męczy i nie chce się nim więcej zajmować. Z tego powodu był w arystokratycznych klubach londyńskich krytykowany. Jego krytycy powoływali się na raporty lorda Weighta, które miały szczególny urok, dzięki jego osobistym kontaktom z powstańcami i dzięki opisom ich bohaterskich czynów.
W listopadzie w 1884 roku lord William Weight został przeniesiony do Gdańska , gdzie stał się ciernią w oku władzy. Statki, które kupił pod Puławami zostały mu skonfiskowane. W tym czasie w jednym ze swych raportów pisze o Żydzie nazwiskiem Eli Rajcher, którego poznał w czasie spotkania z powstańcmi. Eli Rajcher mu opowiadał, że jest synem bardzo wierzących rodziców, którzy mieszkają w małym miasteczku Ryki, znajdującym się blisko dęblińskiej twierdzy. Bohaterskiemu bojownikowi udało się uciec i uniknąć zesłania na Syberię. Ponieważ nie znajduje spokoju chciałby wyjechać do Anglii, aby się tam rozejrzeć i ewentualnie osiąść Lord Weight dopisuje jeszcze rekomendację, aby Żyd Rajcher, pochodzący z Ryk otrzymał to pozwolenie. To wszystko świadczy o tym, że w polskie powstanie, w którym wzięło udział dużo Żydów , angażowała się również żydowska młodzież z Ryk.
Bez względu na swoje charakterystyczne cechy, które posiadała każda grupa żydowskich mieszkańców Ryk, to Ryki były miastem z homogenicznym żydowskim obywatelstwem, które nosiło pieczęć pobożności i chasydyzmu(. -)
. (początkowa myśl nie ukończona przez autora**). Większość żydowskiego obywatelstwa ostatnich dwudziestu lat przed drugą wojną światową była nacjonalistycznie myśląca. Prawie wszystkie partie polityczne miały wśród ryckich Żydów swoich sympatyków. Nawet i chasydzi byli przesiąknięci miłością i tęsknotą za ziemią Izrael.
Z tej pięknej żydowskiej społeczności uratowali się nieliczni. Przeważnie są to ci którzy wyemigrowali do Izraela. Kilkudziesięciu Żydów z Ryk przeżyło wojnę w Związku Radzieckim, a następnie emigrowało do Izraela. Niektórzy wyjechali do innych państw. To, co opowiadają oni w swoich wspomnieniach, dowodzi, że Żydzi z Ryk byli zawsze wierni swojej żydowskiej tradycji, że wyróżniali się w boju o lepsze życie a potem w bitwach przeciwko niemieckiemu nieprzyjacielowi. Żydzi z Ryk walczyli i jako partyzanci na wszystkich frontach przeciwko hitlerowskiemu nieprzyjacielowi. Ich wspomnienia traktują o pobożnych i tradycyjnych Rykach jak również i nacjonalistycznych i wyzwoleńczych dążeniach, o wspaniałych instytucjach i pięknych postawach, które były dumą miasteczka , z którego dzisiaj nic nie pozostało.
Z jidysz na czeski przełożył Michael Dunayevsky
Z czeskiego przełożył Andrzej Ciesla
|
|
Rabin Mordechaj ha-Levi Hurvic |
Już od najstarszych czasów byli Żydzi obywatelami Ryk. Społeczeństwo żydowskie było w różnych okresach niszczone ogniem i mieczem i ci co się uratowali uciekali w panice do Polski gdzie znajdowali schronienie.
Osiedlali się w miasteczkach, które rozwijali potem w kupieckie ośrodki jak również uprawiali swoje rzemiosła.
Żydzi trzymali się pewnie swojej wiary, bronili swoje ciała i dusze od niebezpieczeństwa i zguby, w żadnym przypadku nie chcieli się przystosować do gospodarczego trybu życia ich chrześcijańskich sąsiadów. Nastąpiły radykalne zmiany. Zaczęło się panowanie Tatarów. Tatarska inwazja gnała ze wschodu na zachód, z Azji do Europy i aż do Polski. Religijne i społeczne życie zamarło. Również liczba Żydów w gminach się zmniejszyła. Jakkolwiek i w tym tragicznym okresie Żydzi nie opuścili Polski a tylko przemieszczali się z jednego obszaru na drugi. Starali się przystosować i wywalczyć sobie warunki życiowe do czasu kiedy trudny okres przeminie i znów będą mogli się osiedlić w nowo powstałych gminach żydowskich. Tak też się stało i w Rykach.
Na wiosnę w 1648 wyruszyli do boju zaporożscy Kozacy Bogdana Chmielnickiego i krymscy Tatarzy pod dowództwem Tuhaj-Beja. Polska armia poniosła porażkę. W tym czasie zmarł polski król Władysław IV. Ten fakt jeszcze bardziej powiększył panujący w Polsce chaos. W ciągu tej długoletniej walki przestała istnieć niezliczona ilość gmin żydowskich . Żydzi w wielu miastach byli wymordowani. Lata 1648-1649 to lata zniszczenia. Żydzi, którzy się uratowali, szukali ocalenia w innych miastach. Wtedy kilka żydowskich rodzin osiedliło się we wsi Borek, która leżała po wschodniej stronie rzeki Buksy, gdzie obecnie jest rycki cmentarz. Na starych mapach widnieje wioska Borek, która prawdopodobnie przemianowano później na miasto Ryki. Kwestia kiedy pierwsi Żydzi osiedlili się w Rykach nie jest jeszcze zbadana. Po latach 1648-49 wybuchły w Polsce walki między samą szlachtą, która podkopywała fundamenty władzy w Polsce. Księża szerząc różne oszczerstwa podburzali przeciwko Żydom. W Rykach Żydzi którzy trudnili się głównie handlem dużo z tego powodu ucierpieli. Byli między nimi i zamożniejsi kupcy, którzy odbywali dalekie handlowe podróże do Francji i Włoch.
Niektórzy Żydzi z uporem występowali do pana szlachcica by im sprzedał place po drugiej stronie rzeki. Pomysł Żydów zabudować puste place spodobał się panu tak, że również sprzedał im budulec na domy. Istnieje legenda, że kiedy Żydzi skończyli zabudowę wolnych placów , odeszli ze swych wiosek przeprowadzając się do miasteczka nazywając go Ryki, dlatego, że przenieśli się z jednego brzegu na drugi. [4]
Domy żydowskie postawione były po jednej stronie traktu, a domy szlachty po drugiej . Miasteczko pomału się rozwijało i w miarę jak przybywało Żydów z innych miast stawało się ciasnym. Szlachta wykorzystała tę sytuację i zacząła budować domy również po drugiej stronie traktu wynajmując za wysokie ceny mieszkania Żydom . Tak to rozwijało osiedlanie Żydów w Rykach . Żydzi wybudowali synagogę, mikwę, przyjęli rabina-wielkiego uczonego, rzeźnika itd i rozpoczęli wieść normalne żydowskie życie wychowując dzieci według Tory , ucząc ich dobrych czynów.
* | od tłumacza z czeskiego |
** | od tłumacza z jidisz |
[Strona 27]
|
Z jidysz na czeski przełożył Michael Dunayevsky
Z czeskiego przełożył Andrzej Ciesla
Mój ojciec, mój nauczyciel Rebe genialny i prawy, oddany rabin Rebe Jehuda Nachum Lejbusz Halevi Hurvic (Engel), niech pamięć sprawiedliwego i świętego męczennika będzie błogosławiona na całe życie w przyszłym świecie, sędzia sądu rabinicznego i sprawiedliwy nauczyciel w mieście Ryki na Lubelszczyźnie, polski Amalek[1], nauczał dużo Tory przed wyjazdem do Ziemi Świętej, w miesiącu nisan roku 5694 (1934). Urodził się dla starego ojca, błyskotliwego i wiernego rabina, rabina Izraela Halevi, niech pamięć o sprawiedliwych będzie błogosławieństwem na życie w przyszłym świecie, który zmarł 24 dnia miesiąca av roku 5615 (1855) w mieście Żelechowie w Polsce. Od chwili przybycia do Ziemi Świętej mieszkał w Jerozolimie, niech ją zbudują, nauczał dużo Tory, zmarł trzeciego miesiąca elul roku 5708 (1948). Zginął podczas bombardowania Jerozolimy i został tymczasowo pochowany, później jego szczątki przeniesiono na Górę Oliwną, 4 dnia miesiąca tamuz roku 5730 (1970).
Moja matka, moja nauczycielka, niech będzie błogosławiona pamięć jej, była nienaganna cnotliwa i wierna pani Sora Rechla, niech spoczywa w pokoju, córka wybitnego prawego i znanego rabina, naszego mistrza nauczyciela i rabina Mosze Halevi Kosmana, niech pamięć sprawiedliwego i świętego męczennika będzie błogosławiona na całe życie w przyszłym świecie, z Gniewoszowa, obwód radomski, syn genialnego rabina, rabina Mordechaja Halevi Kosmana, niech pamięć sprawiedliwych będzie błogosławieństwem na życie w przyszłym świecie, przewodniczący Sądu Rabinicznego świętej wsi Bobrownik na Lubelszczyźnie, wnuk Świętego Sale, syn po synu. Wśród niewiast żyjących w namiotach niech będzie błogosławiona.[2] niech będzie błogosławiona, która przez całe życie zajmowała się handlem i wychowywała swoich synów w Torze i pobożności, w jakim stopniu powinni kroczyć właściwą drogą i w ten sposób pomogli mojemu ojcu i mistrzowi, niech jego pamiątkę pobłogosławioną, aby mógł siedzieć i studiować Torę z czystą głową. Matka urodziła się w Gniewos7zowie 20 dnia miesiąca tevet roku 5622 (1862), przybyła do Ziemi Świętej wraz z ojcem, niech będzie błogosławiona jego pamięć, w miesiącu nisan roku 5694 (1934) mieszkali w Jerozolimie. Zmarła w Jerozolimie 20 dnia miesiąca tewet roku 5700 (1940) i została pochowana na Górze Oliwnej. Wśród niewiast żyjących w namiotach niech będzie błogosławiona niech będzie błogosławiona moja żona wierna i cnotliwa, która była jedną z najsprawiedliwszych kobiet, które kochały Ziemię Świętą, z miłością przyjęła mękę ziemi izraelskiej. Wychowała naszych synów w Torze, w pobożności, do tego stopnia, aby zgodnie z jej rozumem i wysiłkiem podążali właściwą drogą, i udało jej się ocalić trzy dusze z rąk misjonarzy i zwrócić je w ramiona Izraela. Ta żona mojej młodości, pani Ryfka, niech spoczywa w pokoju, córka genialnego, oddanego, znanego rabina naszego nauczyciela Barucha Rozenberga, niech będzie błogosławiona jego pamięć, zmarła 22 dnia miesiąca ijar w roku 5718 (1958) w świętym mieście Jerozolimie, niech zostanie zbudowany i pochowany na wieczny spoczynek na Har ha-Menuchot[3], Niech dusza jej będzie związana w węzełku życia.
Światło duszom
Dusza mojego starszego brata, cennego ucznia jesziwy, doświadczonego talmudysty, który pilnie studiował Torę i pobożność, naszego pokornego i oddanego nauczyciela, Pana i Rebe Chaima Aron Halevi Hurvic (Engel), zmarła bez potomstwa 7 miesiąca nisan roku 1662 (1902) w Otwocku w Polsce.
Dusza mojego starszego brata w Torze i pobożność oddanego nauczyciela rabinackiego Pana Rebe naszego Izraela Zviha Halevi Hurvica (Engel), niech Bóg pomści jego krew, zginął w Holokauście lat 5700-5704 (1940-44) wraz z żoną sprawiedliwą panią. Chawą i ich dwiema córkami Chawą i Ryfką oraz ich jedynym synem Szlomo i ich rodzinami, niech Pan pomści ich krew.
Niech będzie błogosławiona dusza córki mojego ojca, pamięć o nim, oddana i pokorna kobieta, która czyniła dobre uczynki Pani Ester Gitl, niech spoczywa w pokoju, żona oddanego rabina Mosze Chaima HaKohena Hantkona, zmarła w 5697 (1937) pozostawiając sześciu synów i jedną córkę dobrze wychowaną i żyjącą według Tory, przykazań i pobożności Bożej. Meir Shalom, Abraham, Jehuda, Aharon, Eleazar, Pinchas i jej córka Chajne i jej mąż oraz ich żony, a także ich wnuki i ich potomkowie, którzy zginęli w Holokauście jako męczennicy wierni Bogu, niech Pan pomści ich krew.
Na duszy siostry mojego ojca, niech pamięć jej będzie błogosławiona, sprawiedliwa, łaskawej, skromnej pani Chaji, pokój z nią, zmarła na Rosz Hodesz w miesiącu av 5679 (1919), żona mądrego rabina Awroma Lederhendlera pozostawiła dwóch synów mądrego rabina Mojszego Elimelecha Lederhendlera i jego brata mądrego rabina Israela Lederhendlera, którzy zaginęli w Holokauście ze swoimi żonami i synami i ze wszystkimi swoimi potomkami w imię Boga, Bóg pomści ich krew.
Niech spoczywa w pokoju dusza siostry moje matki, sprawiedliwej, oddanej i skromnej pani Cimal, pokój z nią, żony pobożnego mądrego rabina Icchaka Meira, niech błogosławiona będzie pamięć jego, zmarł 25 dnia miesiąca nisan roku 5675 (1915), synowiec siostry mojej matki. Pani Dwosia, niech spoczywa w pokoju, siostrę mojej matki, zmarła przed I wojną światową 12 dnia miesiąca tevet roku 5672 (1912) i pozostawiła dwóch synów, najstarszy syn, mądry rabin Jakow Mosze Lebendiger, niech Bóg pomści jego krew, zginął w Holokauście, wraz z żoną Frejdl oraz jego synami, córkami i wnukami niech Bóg pomści ich krew. Młodszy syn, niech będzie błogosławiony dobrym życiem, Chaim Pesach Lebendiger mieszka wraz z rodziną w Izraelu.
Dusza siostry mojej matki, sprawiedliwej, miłościwej i skromnej pani Jocheved, niech spoczywa w pokoju wraz z mężem, mądrym rabinem Ari Zvi Nachtajlerem i ich rodzinami, dotarła do Ziemi Świętej w roku 5685 (1925). Zmarła 6 dnia miesiąca kislev roku 5729 (1969) w Kefar Hasidim[4] koło Hajfy. A jej mąż, wierny i bogobojny reb Arie Zvi Nachtajler z Ryk, niech będzie błogosławiona jego pamięć, zmarł 26 dnia cheszwanu w roku 5726 (1966). Obaj zostali pochowani w Kefar Hasidim niedaleko Hajfy, niech ich dusze złączą się w woreczku żywych.
[Strona 29]
Z hebrajskiego i jidysz na czeski przełożył Michael Dunayevsky
Z czeskiego na polski przełożył Andrzej Ciesla
Pierwszy rabin
Rabín gaon cadyk reb Baruch syn rabina Meira pamięć jego niech będzie błogosławiona Magid z Ryk.
Rabin Gaon reb Baruch syn rabina Mejera był pierwszym rabinem naszego miasta i był znany jako Magid z Ryk. Pochodził z wybitnego rodu, którego korzenie sięgały aż do rabina Majera Szaca, syna rabina Icchoka syna rabina Szmuela, autora znanego poematu liturgicznego Akdamut Milin[1], który odmawia się przed czytaniem Tory pierwszego dnia święta Szawuot w synagogach po całej Europie, a także w Izraelu. Tworzył i inne liturgiczne poematy i lamentacje, mieszkał w mieście Metz i w mieście Worms w roku 4820 według kalendarza żydowskiego, lub w 1060 według kalendarza gregoriańskiego. Rebe Icchok Halewi bardzo chwalił Rasziego[2]. Reb Baruch uzyskał tytuł Magid z Ryk dlatego, że często przemawiał do mieszkańców na szabas i święta.
W letnie piątkowe wieczory gromadził mieszkańców, siadał z nimi na środku rynku przed synagogą i głosił słowa Tory. Przemawiał przed nimi długie godziny, aż do późna, kiedy ludzie zaczęli się już pojedynczo rozchodzić.
Po jego śmierci tytuł Magid z Ryk przeszedł na kozienickiego rabina Eliezera Hofsztajna, a tak potem i na jego wnuka rabina cadyka rebego Irachmiela Mojszego z Kozienic. Tytuł potem przeszedł na jego syna rebego Elimelecha.
Magid z Ryk reb Baruch był uczniem Bal Szem Towa. Jeździł z nim w podróże na wiele tygodni i dużo się od niego nauczył. Do jego najlepszych przyjaciół należał kozienicki magid reb Isroel Hofsztajn. Mimochodem się o nim opowiadało, że raz przyszedł za ryckim magidem i zaproponował, aby ten przyjął miejsce rabina w jakimś większym miasteczku. Chociaż Magid z Ryk naprawdę żył w wielkiej biedzie to i tak nie chciał objąć innego miejsca.
Magid z Kozienic mu wtedy zacytował pierwszy ustęp z psalmu …szczodrze błogosławił: „Będę szczodrze błogosławił jego zasobom”.
Magid z Ryk mu od razu odpowiedział drugą częścią tego ustępu: „Jego ubogich nasycę chlebem”[3].
Kozienicki rabin reb Jerachmiel Mojsze, wnuk Magida z Kozienic za swojego dziadka powiedział: „W niebie rzucali kości, który z tych dwóch magidów kozienicki czy rycki się rozsławi w świecie”. Kości pokazały na Magida z Kozienic, który naprawdę uzyskał sławę w świecie. Rycki Magid pozostał znanym jedynie wśród małego kręgu ludzi, chociaż był wielkim cadykiem.
Do jego bliskich przyjaciół należał również znany cadyk berdyczowski rabin reb Lewi Icchok, który często go odwiedzał. Jego bliskim przyjacielem był również znany cadyk całego pokolenia rebe Mojsze Lejb z Sasowa. Jeszcze wielu znanych cadyków Gaonów było jego bliskimi przyjaciółmi. Przyjeżdżali do niego uczyć się jego sposobów, jak ma się służyć Stwórcy z miłością i bogobojnością.
Jesziwa ryckiego magida w Rykach
Jesziwa Magida z Ryk przyciągała tych najlepszych uczniów nie tylko z bliskich, ale także i z oddalonych miast i miasteczek. Magid był dla swoich studentów jak własny ojciec. Starał się o ich potrzeby. Czasami na swoich biesiadach opowiadał im o swojej przeszłości, jak to w młodości został osierocony przez ojca. Wziął go wtedy do siebie wujek, który sam był wielkim biedakiem. Dawał mu jedzenie maksymalnie raz dziennie, a to czarne pierogi z mlekiem. Sypiał na ławie.
Wujek dał mu do spania worek, a on nie wiedział, co z nim ma zrobić. Czy się nim przykryć, czy podłożyć pod siebie? Na koniec wszedł do worka i w nim spał.
Często opowiadał swoim uczniom, jakie przeżywał cierpienia, kiedy czegoś nie rozumiał. Wtedy z takiego wielkiego nieszczęścia zawsze się rozpłakał. Modlił się, a kiedy to nie pomagało, to przez cały dzień pościł, chodził do mykwy, a potem znów zagłębiał się do trudnego zagadnienia na tak długo, aż wszystko dobrze rozumiał.
Strasznie kochał swoją matkę, wdowę, i codziennie chodził do niej się pytać, czy coś zarobiła tego dnia na utrzymanie. Bardzo często bywało, że nie zarobiła ani grosza i nie miała za co kupić kawałka chleba. Wtedy on szedł do wuja i swoją porcję pierogów odnosił matce.
Czasami, po całym dniu postu, śnił mu się w nocy Prorok Eljasz i tłumaczył mu trudne zagadnienia. Opowiadał o tym wszystkim nie dlatego, aby się pochwalić, ale dlatego, aby dodać odwagi swoim biednym uczniom. Mówił im, że to było dzięki temu, że czcił swoją matkę i podkreślał, że przykazanie „Czcij ojca swego i matką swą” ma się dotrzymywać z wielkim oddaniem. Wtedy i oni będą mieli ten honor, że prorok Eljasz przyjdzie im na pomoc nie tylko z trudnym zagadnieniem, ale także pomoże w trudnej sytuacji, w której każdy człowiek może się znaleźć. „Nie ma człowieka” powiadał Magid z Ryk „który by w życiu nie przeszedł próbami, a dobrze jest temu, który z tych prób wychodzi człowiekiem”.
Magid z Ryk miał szczęście. Żył wiele lat. Dożył się 111 lat i miejscem jego spoczynku są Ryki, gdzie skonał w 1831 roku.
Ukryty cadyk reb Welwele
W Rykach żył ukryty tajny cadyk, jeden z 36 Lamed Vav[4] cadyków, nazywał się reb Welwele. Nikt nie wiedział nic o jego przeszłości, skąd pochodzi, czy potrafi studiować Torę, bo nigdzie i nigdy nie widziano go, aby siedział i studiował. Nie zauważono, aby czymś specjalnym różnił się od innych. Dlatego wszyscy patrzyli na niego jak na zwykłego Żyda, któremu wystarczy odmówić tylko fragment psalmu. Chodził zawsze w krótkim kożuszku, opasanym sznurkiem.
W tamtym czasie żył także Magid z Ryk i on także nic o nim nie wiedział. On także nie zwracał na niego specjalnej uwagi. Pewnego razu, bliscy towarzyszący magidowi, usłyszeli jak Magid z Ryk, zwrócił się do Welwela: „Reb Welwele”. To było dla nich wielką niespodzianką i jeden nich znalazł odwagę, aby zapytać Magida na powód tego nieoczekiwanego zwrotu.
Wtedy Magid im opowiedział, że raz w nocy ukazał się mu prorok Eljasz, któremu strasznie się spieszyło. Na pytanie Magida, dlaczego tak się spieszy, odpowiedział, że musi jeszcze zdążyć za rebem Welwelem. Wtedy zrozumiał, że reb Welwele jest wielkim skrytym cadykiem i od tego czasu zaczął go poważać.
Po jakimś czasie Magid z Ryk spokrewnił się z reb Welwelem i jeszcze przez długie lata ich wnukowie mieszkali w Rykach.
Kiedy Magid z Ryk skonał, na jego pogrzeb przyjechało wielu cadyków i rabinów z całej okolicy. Przyjechał również reb Eliezer, wnuk Magida z Kozienic. Kiedy wnieśli nosze z nieboszczykiem do synagogi, aby zacząć mowę pogrzebową, długo czekali, bo nikt jej nie chciał zacząć. Rebe reb Eliezer się zapytał, na kogo się czeka i dziwił się, kto może się odważyć na wygłoszenie pochwały tak wielkiego cadyka.
Wtedy przyszedł reb Welwele w swoim kożuszku jak zawsze opasany sznurkiem, stanął u noszy z nieboszczykiem i rozpoczął swoją pochwalną mowę.
Rebe reb Eliezer z Kozienic wtedy powiedział, że naprawdę widział, jak się mu z ust padały perły.
Reb Cwi Hirsz Aszkenazy
Po śmierci Magida z Ryk, miejsce rabina w Rykach objął Gaon reb. Cwi Hirsz Aszkenazy. Później wyjechał do Erec Israel i tam dożył swoich lat, jako sędzia rabiniczny i nauczyciel.
Reb Iljachu Chaim Cukierkopf
Potem na rabina w miasteczku był przyjęty reb Iljachu Chaim Cukierkop, który był także wnukiem Magida z Ryk. Był wielkim Gaonem i działał jako rabin w Rykach aż do swojej śmierci. Jego grób znajduje obok ohelu Magida z Ryk.
Reb Nossen Note
Po nim miejsce rabina objął rabin reb Nossen Note, który wcześniej był rabinem w dużo mniejszym od Ryk miasteczku Maciejowice, które leżało po drugiej stronie Wisły. Przed jego przejęciem na miejsca rabina w Rykach, zwiększyła się również jego pensja. On również zmarł w Rykach.
Reb Jankew Romer
Po nim przejął miejsce rabina jego syn rabin reb Jankew Romer, który był uczniem mojego ojca jeszcze w czasach, kiedy żywił go jego pierwszy teść w Maciejowicach. Jego brat Mojsze Romer był rabinem w Garwolinie. Obaj byli uczniami mojego ojca.
Reb Elimelech Hofsztajn
W późniejszych latach, po śmierci reb Jankewa Romera, miał miejsce w Rykach rozłam. Były dwa ugrupowania. Jedna strona była za reb Elimelachem Hofsztajnem syna Magida z Kozienic i on naprawdę otrzymał tytuł Magid z Ryk, tak jak nazywali jego dziadka i ojca. Reb Elimelecha później przyjęli jako rabina w Paryżu.
ogarnął także i synagogę i spalił ją do fundamentów.
Reb Idel
Druga strona ugrupowania była za zięciem ostatniego rabina. Nazywał się rabin reb Idle Fajfer. Spowodowało to spór, który się ciągnął wiele lat, aż do pożaru, po którym reb Elimelech Hofsztajn odszedł z Ryk do Paryża.
W Rykach pozostał wtedy Idle Fajfer, który siedział na rabinackim krześle, aż do śmierci w roku 1941. Był pochowany na cmentarzu w Rykach.
Rycka Synagoga
Synagoga w Rykach należała do starych synagog w Polsce. Była postawiona według planu Magida z Ryk, z dębu do 10 metrów wysokości. Według jego instrukcji dębowe słupy ustawiono, pionowo, a nie na leżąco. O tym znalazł wzmiankę w Torze: „I przygotujesz też deski na przybytek z drzewa akacjowego i ustawisz je pionowo”.
Synagoga stała w około 150 lat i w tym czasie w drzewie nie zagnieździły się żadne robaki. I nigdzie nic nie przegniło.
Synagoga także ocalała z wiele pożarów, które miały miejsce w Rykach. Dopiero w czasie pożaru, który wybuchł w roku 1925 w zwykłe dni Pesachu, ogień
Berdyczowski rebe i Sosowski rebe, którzy często przyjeżdżali do Ryk z wizytą do Magida, chodzili się zanurzyć do mykwy, która była w chrześcijańskiej części miasta. Młodzi nie Żydzi często rzucali kamienie i śmiecie do mykwy, robili przychodzącym do mykwy Żydom różne psikusy. Berdyczowski rebe ich wtedy przeklął, aby nawiedziły ich myszy.
Tak też się i stało. Myszy nawiedziły miasto w wielkiej liczbie i goje musieli się wyprowadzać z domów. Żydzi od nich odkupowali tanio domy i od tego czasu był spokój. Myszy zginęły.
Ryki zawsze były pobożnym miasteczkiem. Były znane w całej guberni lubelskiej z chasydów, którzy odznaczali się dobrymi cechami. Przede wszystkim wstydliwością, litością, dobroczynnością, bogobojnością, a do tego byli jeszcze znawcami Tory. Świętość szabasu ściśle przestrzegano i ani razu się nie stało, aby sklep był otwarty w szabas, lub żeby jakiś Żyd naruszył świętość szabasu.
Już w piątek po południu wszyscy Żydzi szli do łaźni i nad całym miasteczkiem, nad ulicami i domami, unosił się czysty i świąteczny duch. W żydowskich rodzinach dotrzymywało się zasad koszerności i czystości rodziny. Nie było ani jednej młodej kobiety, która by nie nosiła przykrycia głowy. Starsze kobiety jeszcze często nosiły koki z czapeczką kapkele. Skromność i wstydliwość charakteryzowały kobiety z Ryk.
9 dnia miesiąca aw 1914, kiedy wybuchła pierwsza wojna światowa, wyszło zarządzenie rosyjskiego cara, aby z miast i miasteczek, które leżały blisko frontu, wygonić Żydów. Rozlała się wielka fala uciekinierów i wtedy wielu z nich doszło do Ryk, gdzie miejscowi Żydzi przyjęli ich z serdeczną gościnnością. Wytrzymali tam do zwykłych świąt Sukot, kiedy to wygoniono również i ryckich Żydów. Po niemieckim zwycięstwie Ryki znalazły się na samej granicy między Niemcami i Austrią i były miejscem, przez które tysiące Żydów uciekało do Austrii.
Uciekinierów przyjmowano w Rykach z gorącą gościnnością. Przyjmowali ich w każdym żydowskim domu i utrzymywali ich tak długo, aż przeszli za granicę.
W miasteczku była także bezprocentowa kasa. Każdemu potrzebującemu pożyczała pieniądze bez procentów. Był także Linec-ha-Cedek, którego członkowie chodzili nocować do chorych, obsługiwali ich i pomagali rodzinom pieniężnie, ze specjalnej fundacji na pomoc chorym, biednym ludziom. Kupowali im lekarstwa i pilnowali, aby dostawali lepsze jedzenie.
Miasto Tory
Miasteczko Ryki w czasie kiedy było założone, było miejscem Tory.
Postawiono wielki bejt-midrasz, który mógł pomieścić tysiące głów obywatelstwa, ezrat naszim[5] dla kobiet, które tam przychodziły się modlić. Bejt-midrasz był otarty bez przerwy, całe 24 godziny na dobę i stamtąd brzmiał głos Tory i modlitwy. Zawsze można było tam spotkać Żydów, którzy siedzieli i studiowali. Kto tam więcej studiował Gemarę, ktoś znów Miszne czy Zoar, albo tylko rozdział Chumeszu Rasziego. Zwykli Żydzi siedzieli i odmawiali Psalmy.
Stało tam 8 wielkich stołów i z obu stron ławy długie 4-5 metrów. Między Mincha a Maariw, wszystkie stoły były kompletnie zajęte. Wszyscy Żydzi w Rykach wiedzieli, że po całym dniu ciężkiej pracy na ulicy czy w sklepiku, na straganie czy w warsztacie, musi się z nadejściem wieczoru iść do bejt-midraszu, gdzie odnajdowali pożywienie dla duszy.
W bejt-midraszu były różne grupy. Uczyło się grupowo lub pojedynczo, każdy według swojego poziomu i posiadanych wiadomości. Bejt-midrasz był także miejscem, gdzie spotykali się przyjaciele. Każdy tam odnalazł do siebie podobnego, bo było to jedyne miejsce, gdzie się można było spotkać i od serca porozmawiać, poprosić o radę, a także otrzymać pomoc w różnej postaci.
Rabin Gaon reb Jude Nachum Lejbisz Ha-Lewi Hurwic (Engel)
Mój ojciec gaon reb. Jude Nachum Ha-Lewi, którego nazywano reb Lejbisz Esikmacher (ocet), nie chciał w młodości przyjąć miejsca rabina, które mu proponowali w kilku miastach, a także i w Rykach. Gospodarze prosili go, aby przyjął miejsce mara deatra[6]. On wolał trudnić się swoją pracą w wytwórni octu. Nie chciał robić z Tory przedmiotu utrzymania, tylko chciał się utrzymywać swoją pilnością i z pracy własnych rąk.
Mimo to chodzili do niego z różnymi pytaniami. Jego dom był zawsze otwarty dla każdego. Doradzanie w życiowych kłopotach, brał jako dobroczynność mentalną. Uważał za micwę umożliwianie użyczania innym darów, które jemu darował Pan.
Był wielkim znawcę halachy i wygłoszonym arbitrem rabinackim. Często zasiadał z wielkimi polskimi rabinami w arbitrażach, ale zawsze utrzymywał się z własnej pracy.
Moja matka Sore Rechla niech jej będzie pokój cały latami handlowała różnymi ręcznie wyrobionymi towarami, aby mąż mógł zajmować się Torą i problemami. Zawsze zwracał uwagę na to, aby święte miejsca w mieście były w porządku. Aby wystawiono ceglany mur wokół cmentarza, ponieważ był także gabajem[7] w Chewra Kadisza. Pilnował, aby każdej żydowskiej kobiecie w miasteczku dotrzymywany był szacunek, który jej się należy.
Po pierwszej światowej wojnie w roku 1915, kiedy ryccy Żydzi wrócili się do miasteczka z wysiedlenia, znaleźli swoje domy puste. Wszystko było wykradzione, połamane i rozbite. W miasteczku panowała wielka bieda. Kiedyś przyszła do niego delegacja kilkunastu kobiet. Przedstawiły mu sytuację w miasteczku i opowiedziały, że są nawet takie biedne kobiety, które nie mają możliwości zapłacić za kąpiel w mykwie. Zaproponował, aby utworzyć komitet, który by zebrał pieniądze. Kobiety, które nie miałyby na zapłatę, dostawałyby kwitek, który by oddawały pilnującej łaźni, a ten komitet by później by za nie zapłacił.
Mój ojciec się temu pomysłowi sprzeciwił. Powiedział, że tym sposobem wiele żydowskich kobiet będzie się wstydzić. Zwołał od razu zebranie dostojnych balabatim[8] i im zaproponował, aby zbudowali darmową mykwę. Każdy, kto by miał możliwość, niech zapłaci miesięczną opłatę, a to umożliwi tak kobietom, jak i mężczyznom darmowy wstęp do mykwy.
Ten to plan był wielkim osiągnięciem. Ojciec razem z jeszcze innymi obszedł domy zamożnych, bogatych Żydów i wszyscy zaaprobowali ten pomysł.
Jesziwa
Mój ojciec, jeszcze na wiele lat przed 1 światową wojną założył jesziwę, w której uczyli się chłopcy, którzy ukończyli cheder i już mogli studiować w bejt-midraszu sami. Jesziwa była na wysokim poziomie. Każdy wykład tosafot[9] był doprowadzany oryginalnymi dyskusjami. Na początku mój ojciec sam prowadził godzinę kilka razy w tygodniu. Jednocześnie załatwił kilku uczonych Tory, aby dochodzili codziennie i dobrowolnie mieli godziny dla studentów jesziwy, gdzie uczyło się od świtu aż do 10 godziny wieczorem.
Między młodymi uczonymi, którzy mieli takie lekcje w jesziwie, był także i mój brat Chaim Arn. Wykładał do swojego ostatniego dnia, kiedy zachorował i zmarł. To się stało dnia 7 nisanu roku 1922. Potem mój drugi brat, Israel Cwi miał w jesziwie godziny, aż do czasu kiedy się ożenił do Gniewoszowa. Ja również miałem okazję przez wiele lat uczyć chłopców w jesziwie ojca, która była znana w całej okolicy. W ryckiej jesziwie studiowali także chłopcy z innych sąsiednich miasteczek. Starano się o ich wyżywienie i noclegi oraz o dni, kiedy się jadło u panów w miasteczku.
Byli także Żydzi handlarze, którzy siedzieli i studiowali do późnych godzin nocnych. Przed świtem zaczynali przychodzić domokrążcy, którzy chodzili po wioskach. Przychodzili się modlić bardzo wcześnie rano. Najpierw się trochę uczyli prości Żydzi, odmawiali psalmy.
W zimie, w mrozie i zawieruchach, już od trzeciej czy od czwartej godziny rano, przychodzili chłopcy studiować i powtarzać lekcje. Ani śnieg, ani deszcz nie powstrzymał ich przed rannym wstawaniem. Szli studiować do bejt-midraszu. Studiowali do 10 godziny i od razu się modlili, a dopiero potem szli coś zjeść i zaraz wracali. Ci chłopcy zostawali w bejt-midraszu do 9-10 godziny wieczorem i dopiero wtedy szli do domu na kolację. Rzadko któryś z nich szedł do domu na obiad.
Ściany w bejt-midraszu były obstawione półkami pełnym pobożnych ksiąg, które przeszły przez wiele rąk. Dlatego zadaniem kółka introligatorskiego było oprawa ksiąg nabożnych. Każdy bogatszy gospodarz miał obowiązek płacić miesięcznie pewną sumę na ten cel.
Chłopcy w bejt-midraszu byli także w Bikur Cholim, który pomagał biednym chłopcom.
Czasami w bejt-midraszu pojawiali się kupcy pobożnych ksiąg. Byli to Żydzi, którzy objeżdżali miasteczka i sprzedawali pobożne księgi. Kupowali je starostowie bejt-midraszu, a także i zwykli Żydzi, którzy pragnęli nowych książek. W każdym żydowskim domu znajdowała się skrzynia z pobożnymi księgami.
Mój ojciec wyjechał z Ryk w miesiącu nissan roku 1934 i wyprowadził się do Erec Israel razem z moją matką Sorą Rechlą. Ojciec żył długo i zmarł w wieku 93 lat w Jerozolimie 3 dnia miesiąca elul roku 1948. To było w czasie kiedy Jerozolima była bombardowana i dlatego dopiero później w miesiącu tamud roku 1971 przenieśli go na Górę Oliwną.
Moja matka Sora Rechla zmarła 20 dnia miesiąca tevet roku 1940 w Jerozolimie i była pochowana na górze Oliwnej.
|
JewishGen, Inc. makes no representations regarding the accuracy of
the translation. The reader may wish to refer to the original material
for verification.
JewishGen is not responsible for inaccuracies or omissions in the original work and cannot rewrite or edit the text to correct inaccuracies and/or omissions.
Our mission is to produce a translation of the original work and we cannot verify the accuracy of statements or alter facts cited.
Ryki, Poland Yizkor Book Project JewishGen Home Page
Copyright © 1999-2024 by JewishGen, Inc.
Updated 13 Dec 2024 by JH