|
{211}
Rabbi Szymon Huberband[1]
Żydowski cmentarz w Zgierzu założony został w roku 5586 (1826). Od tego roku prowadzono księgi Chewry Kadiszy. Również z tego roku pochodzą pierwsze nagrobki na zgierskim cmentarzu.
Pierwotnie żydowskie osadnictwo w Zgierzu skoncentrowane było na Piaskach. Znajdowała się tam mała, drewniana synagoga. Później mieszkał tam chrześcijański stróż cmentarza.
Mniej więcej przed stu laty, na skutek wysiłków miejscowego księdza, Żydzi musieli opuścić Piaski i osiąść przy ulicy Żydowskiej (tak nazywano ulicę Łódzką). Właśnie wtedy mały drewniany budynek synagogi został mieszkaniem chrześcijańskiego stróża cmentarnego.
{Fot. str. 212: synagoga w Zgierzu}
Także przy ulicy Żydowskiej została zbudowana drewniana synagoga. Nie była ona zbyt duża.
Pewnego razu, w Jom Kipur, podczas Kol Nidrej, jeden z Żydów, stojący z brzegu, usłyszał hałas dochodzący ze wschodniej ściany synagogi; jednak ze względu na ogólne poruszenie i podekscytowanie towarzyszące Kol Nidrej, nie zwrócił na to uwagi. Nagle rozległy się okrzyki: „Pali się! Pali się!” W części kobiecej wybuchła panika. Kobiety rzuciły się do wyjścia i w tłoku kilka zostało stratowanych. Świadectwa mówią, że miesiąc później synagoga nagle legła w gruzach i Zgierz pozostał bez synagogi.
W tym czasie rabbiemu Szalomowi Cwi Ha-Kohenowi zaproponowano objęcie rabinatu Kalisza. Zgierski rabin zdecydował się przyjąć ofertę. Wtedy też, przed 85 laty, czyli w roku 5617 (1856), przyjechał do Zgierza rabbi Jechiel Meir, by spędzić tu szabat. Ludzie zasypali go skargami, że ich rabbi zamierza ich opuścić. Gość odwiedził rabina i zapytał, czemu ten chce wyjechać z miasta.
Rabbi odparł: „Jakże mogę żyć w mieście bez synagogi?” Rabbi Jechiel Meir przyznał mu rację i przyrzekł, że jeśli zgodzi się nie opuszczać Zgierza, to już on sam przypilnuje, żeby natychmiast zaczęto budować porządną synagogę.
Zostało zwołane zebranie, na którym gość powiedział mieszkańcom o życzeniu ich rabbiego. Od razu, na tym samym zebraniu, zebrano 3000 rubli. Następnego dnia zakupiono działkę w centrum miasta i niezwłocznie rozpoczęto budowę wspaniałej synagogi.
Prace nad synagogą trwały kilka lat. Sam budynek cudownie łączył różne rozwiązania architektoniczne: z zewnątrz zakomponowany był symetrycznie; wewnątrz miał imponującą kopułę, w której przedstawione były słońce, księżyc i gwiazdy. W czterech kątach synagogi znajdowały się cztery grube, wysokie kolumny, zaprojektowane na wzór balkonu Świątyni. Mieściło się tu siedemdziesiąt zwojów Tory i wiele świętych srebrnych naczyń. Pośrodku znajdował się bogaty pulpit, który – według inskrypcji – był darem Chany, wdowy po reb Dawidzie Hendliszu. Było tu także wiele kosztownych zasłon i pokryć na arkę. Jedna z jedwabnych zasłon, utkana w roku 5626 (1866), miała wplecione złote i srebrne nici. Pulpit pokrywał prawie dwustuletni obrus, uszyty w roku 5532 (1772). Był on zrobiony z jedwabiu i aksamitu i ozdobiony niemałą ilością srebrnych i szczerozłotych taśm. Obrus ten przerobiony został z zasłony, którą społeczność zgierska otrzymała od innej gminy w prezencie z okazji zbudowania synagogi.
Przed kilku laty społeczność zgierska, jako jedna z najbogatszych w Polsce, zainstalowała w synagodze pięćdziesiąt ośmioramiennych elektrycznych żyrandoli.
{Fot. str. 214: cmentarz w Zgierzu. Fot. Zew Fiszer}
{Fot. str. 215: młodzi Żydzi na sobotnim spacerze: M. Bomes, A. Boaz, Elberg, A. Poznerson}
Podczas pierwszej wojny światowej najpierw Rosjanie, a potem Niemcy dobrze się synagogą zaopiekowali. Niemieccy oficerowie, którzy często ją przeszukiwali, nie mieli słów na wyrażenie jej piękności.
Także Bejt Ha-Midrasz był bardzo piękny i pokaźnych rozmiarów. Mógł pomieścić ponad 2000 ludzi. Reb Dawid syn rabina Brzezin (wuj pisarza Dawida Friszmana) ofiarował na budowę synagogi 2000 rubli. W Bejt Ha-Midraszu znajdowała się inskrypcja w języku polskim upamiętniająca ten fakt. Było tam trzydzieści zwojów Tory i niewiadoma liczba książek, w tym wiele ważnych dzieł. Mykwa znajdowała się na tym samym dziedzińcu, co synagoga i Bejt Ha-Midrasz.
Jak już wiemy, cmentarz założono w roku 5686 (1826). Spoczywa tu m.in. matka rebego z Czekanowa reb Abrahamełe, pierwszy rabin Zgierza reb Szalom Cwi, drugi rabin reb Hirsz, a także rebe Brzezin i rebe Żyrardowa.
{216}
Tkacz
{Rys. str. 216: fragment cyklu „Statut Kaliski”, rys. Artur Szyk}
...Z naładowanej tkackiej maszyny(fragment wiersza Dawida Friszmana ‘Przed Mesjaszem’)
Wszystko teraz ściąga
Zerkając na bidło;
Stopą pracowicie naciska na dźwignię:
Trip-trap! Trip-trap!
Drążki schodzą się z trzaskiem
I gołym okiem widać
Że statek płynie pełną parą jak strzała
Tkacki statek nie ustaje
Bystro bystro
Tak-tak! Tak-tak! Tak zwinnie
Że oko nie nadąża - - -
Po raz pierwszy pojawia się tu żydowski tkacz – pionier i budowniczy żydowskiego przemysłu tekstylnego w Polsce; to on, ciężką i rzetelną pracą, od rana do nocy - nieraz głodny – przy krosnach, najbardziej przyczynił się do bezprecedensowego sukcesu polskiego przemysłu tekstylnego.
Ostatni żydowscy tkacze wymordowani zostali przez niemieckich oprawców; ich pracowita egzystencja wymazana została z podręczników historii „nowej” Polski. Niechże upamiętni ich, żydowskich tkaczy, nasze skromne słowo, na wieczną pamiątkę!
{228}
Sposób działania komisjonerów sprzed pierwszej wojny światowej całkowicie różnił się od metod stosowanych przez drobnych pośredników czy nawet brokerów, którzy zwykli wystawać na przystanku tramwajowym czekając na przyjeżdżających z Łodzi kupców, ciągnąć ich za rękaw i przyrzekać, że zabiorą ich gdzieś, gdzie będą mogli tanio kupić sztukę wełny czesankowej.
Nie, prawdziwi komisjonerzy byli instytucją samą w sobie, niezbędnymi pośrednikami między producentami a wielkimi firmami kupieckimi w Polsce, na Litwie, w Rosji, a nawet na Wschodzie. Byli finansowo odpowiedzialni za ewentualne długi kupca wobec przedsiębiorcy. To pozwalało przedsiębiorcom rozwinąć skrzydła, rozprowadzić więcej towaru, zatrudnić więcej pracowników i w ten sposób przyczynić się do poprawy sytuacji gospodarczej miasta. Przedsiębiorca nie musiał znać stanu interesów każdego kupca. To należało do zadań komisjonera. Nierzadko komisjoner, udzieliwszy gwarancji, tracił. Nawet w wypadku bankructwa kupca komisjoner musiał wystawić gwarantowane przez siebie weksel.
Przedsiębiorca musiał pokładać wielkie zaufanie w człowieku, który gwarantował za kupca. Komisjoner musiał być honorowy, uczciwy i rzetelny. Bankructwa były bowiem na porządku dziennym.
Spośród pierwszych komisjonerów przypominam sobie następujące nazwiska: Józef Zurkowski, Abraham Niekricz, Beinisz Kohen, Towia Lipszyc, I.A. Rusinow, Ozer Kohen, Herszel Kohen,, Lejb Parizer, Jehoszua Kaufman, Kiciński, Lejbisz Rozenberg (zwany Białym Lejbiszem) a także Abraham Berliner, Mosze Rzeźnik, Herszel Meriński, Baruch Bizberg i inni.
{229}
Wśród wielu paragrafów umowy (ok. 50) znalazły się, na wniosek Niemców, dwa postulaty polityczne, które postawione zostały ponad „dobro sprawy”. Postulaty owe były wyrazem najpodlejszego rasizmu antyżydowskiego – nie różniły się właściwie od Ustaw Norymberskich, choć sformułowano je ponad sto lat wcześniej.
Żadnemu Żydowi nie wolno było mieszkać w Nowej Dzielnicy ani nabywać tam nieruchomości.
Żadnemu Żydowi nie wolno było zajmować się włókiennictwem (Abraham Tenenbaum – Arzi w książce „Łódź w owych czasach, wyd. Buenos Aires, 1956).
Dopiero w roku 1862, kiedy wprowadzono reformy państwowe, życie Żydów w Polsce Kongresowej nieco się poprawiło i również w Zgierzu zaczęły wiać pomyślniejsze wiatry, tak jak i w Łodzi, Tomaszowie i innych miastach. Wtedy to zgierscy Żydzi zaczęli zakładać warsztaty tkackie.
Zamiarem moim jest zdanie sprawy z walki Żydów o prawo do pracy w żydowskich fabrykach w Zgierzu w okresie po roku 1862, kiedy zezwolono im na pracę w przemyśle tekstylnym.
Wraz z rozwojem przemysłu tekstylnego w Zgierzu żydowscy tkacze, dzięki swej energii i pracowitości, pozakładali własne warsztaty i poprawili swoją sytuację finansową. Z biegiem czasu, tak w Zgierzu jak i w innych miastach, krosna mechaniczne zaczęły wypierać krosna ręczne. Dziesiątki zgierskich tkaczy chałupników straciły źródło utrzymania.
Mimo, że wiele fabryk włókienniczych było w żydowskich rękach, nie zatrudniano tam żydowskich robotników, a to z dwóch powodów.
Po pierwsze, żydowscy przemysłowcy ze Zgierza, inaczej niż ich koledzy z Tomaszowa czy Białegostoku, nie wierzyli, że Żydzi potrafiliby pracować na krosnach mechanicznych. Drugim (i najważniejszym) powodem było to, że chrześcijańscy robotnicy nie chcieli, aby Żydzi znaleźli jakikolwiek punkt zaczepienia w żydowskich tkalniach.
Minęły czasy, kiedy Żydzi mogli zarobić na chleb pracując na krosnach ręcznych. Sytuacja tych, którzy znaleźli się bez środków utrzymania, okazała się niezwykle trudna, prawie bez wyjścia.
Zgierski rabin, rabbi Szlomo Jehuda Lejb Ha-Kohen dosłownie zbeształ żydowskich przedsiębiorców i nakazał im zrobić wszystko, by żydowscy robotnicy byli zatrudniani w ich fabrykach.
Energiczny rabbi nie zadowolił się jednym apelem. Zwołał konferencję żydowskich przedsiębiorców w roku 1911. Na pierwszym spotkaniu zażądał: żydowscy przedsiębiorcy muszą zatrudniać żydowskich tkaczy.
Zawiązano komisję składającą się z rabina, reb Mosze Eigera i reb Aarona Józefa Bergera. Po kilku spotkaniach Mosze Eiger i Aaron Józef Berger zobowiązali się zatrudnić dwóch żydowskich tkaczy chałupników. Mieliby ich najpierw za własne pieniądze wysłać do Tomaszowa, gdzie nauczyliby się pracy na krosnach mechanicznych.
Panowie Eiger i Berger nie tylko podjęli się sfinansować naukę owych tkaczy, ale także zająć się ich żonami i dziećmi, dopóki nie powrócą z Tomaszowa z nowym zawodem.
Wybrano dwóch najlepszych tkaczy: Szaloma Kazę i Umę Wiczockiego i wysłano ich na naukę do żydowskiego przedsiębiorcy Dawida Bernsztejna do Tomaszowa.
Po powrocie z Tomaszowa mieli oni wykształcić kolejnych żydowskich tkaczy w nowym zawodzie.
Kiedy Kaza i Wiczocki wrócili z Tomaszowa jako wykwalifikowani tkacze, zaczęła się ciężka walka z chrześcijańskimi tkaczami, którzy ostro protestowali przeciwko zatrudnianiu Żydów.
Po długich negocjacjach między przedsiębiorcami a ich pracownikami osiągnięto następujące porozumienie: Żydzi stanowić będą nie więcej niż 2-3% załogi w żydowskich fabrykach.
Mimo, że chrześcijanie zgodzili się na ten układ, nie przetrwał on długo po tym, jak żydowscy tkacze zostali pobici przez swych chrześcijańskich kolegów.
Uma Wiczocki, aktywny tkacz, opowiedział mi:
„Zaraz pierwszego dnia mojej pracy w firmie Sirkesa i Eigera, po fajerancie, schodziłem ze schodów fabryki wraz z chrześcijańskimi robotnikami. Nagle rzucili się na mnie i strącili mnie ze schodów – ledwo uszedłem z życiem. Przez długi czas musiałem potem leżeć w łóżku z powodu potłuczeń”.
Historia Umy Wiczockiego była tylko pierwszą z wielu, które miały nastąpić potem. Żydowscy robotnicy w żydowskich fabrykach mieli jeszcze wiele wycierpieć od swoich polskich kolegów.
Pierwszym, który zareagował na terror wprowadzony przez chrześcijan wobec żydowskich robotników, był przedsiębiorca Mosze Hendeles, osoba warta naszego najwyższego szacunku i czci. Zwolnił wszystkich swoich robotników i zastąpił ich wyłącznie żydowskimi pracownikami, począwszy od majstrow krosien Chaima Icze Segala i Gerszona Benneta, a skończywszy na żydowskich nawijaczkach. Wydaje się, że była to pierwsza żydowska fabryka w Zgierzu przed pierwszą wojną światową, która była zamknięta w szabat. Ten śmiały krok, podjęty bez względu na straty finansowe i inne konsekwencje, wzmógł wśród żydowskich robotników wiarę we własne siły i zachęcił ich do walki o to, by w zmechanizowanych żydowskich fabrykach traktowani byli jako pełnoprawni pracownicy.
Dzięki autorytetowi, jakim cieszył się w świecie żydowskiego biznesu, Hendeles stał się przykładem dla innych żydowskich przedsiębiorców takich jak Eliezer Szlumiel, Natan Ader, Aaron Józef Berger i inni.
Śmiałość tych niewielu żydowskich przedsiębiorców, którzy zdecydowali się zatrudniać wyłącznie Żydów, zadziałała jak wiadro zimnej wody na rozpalone głowy chrześcijańskich robotników. Wkrótce odstąpili oni od terroru wobec swoich żydowskich współpracowników.
Przy tej okazji wspomnieć należy jednego z majstrów, Abrahama Frenkla, który pracował w firmie Hendelesa, a który wraz z przyjacielem Melechem Zandbergiem (również zgierzaninem) został powieszony przez Rosjan w mieście Łowiczu w roku 1914 w rezultacie fałszywego oskarżenia, jakoby byli oni niemieckimi szpiegami.
{233}
Byli Żydzi, którzy stworzyli lub kierowali nowymi w Zgierzu przedsiębiorstwami, o jakich wcześniej nie słyszano. Z tych znamy nazwiska następujące:
Jehuda (Judel) Szapsowicz wraz z synami Natanem i Szlomo. Ich fabryka cykorii znana była w całej Polsce, a produkty ich docenione zostały na wielu wystawach.
Szymon Fiszer aż do wybuchu pierwszej wojny światowej prowadził firmę brukarską, która wybrukowała ulice w mieście, a także drogi dojazdowe. Całkowicie zmienił się przez to wizerunek naszego miasta. Firma miała także koncesję na oświetlenie miasta latarniami kerozenowymi aż do momentu wprowadzenia elektryczności w roku 1909-1910.
Inżynier Teitelbaum: jego nowoczesna fabryka papieru zapewniła pracę dla wielu osób.
Drukarnia Dawida Gotejnera i Cyrel Gutsztat znacznie przyczyniła się do ożywienia i rozwoju działalności kulturalnej i społecznej w mieście.
Mendel Gibralter był pierwszym żydowskim przedsiębiorcą budowlanym w Zgierzu.
Ekspedycja była spółką transportową z własnymi samochodami, obsługującą trasę Zgierz Warszawa. Wspólnikami byli: Sz. Wiczocki, Sz. Buzin i Waldman. Ekspedytorami byli także Gross i Wrona.
Były także fabryki wody sodowej Jakuba Gliksmana i A. Rubina Brzezińskiego.
Warte odnotowania są fabryka sklejki i młyn Brauna i Ginsberga. Zatrudniano tam także Żydów.
Elektryczny młyn Abe Bauma (Abele Kaszemachera) nie miał wielkiej siły przemiału, ale hałas, jaki czynił, słychać było w najdalszych zakątkach ulicy Żydowskiej. Przedsiębiorstwo to zapewniało stałe zatrudnienie dla wielu chrześcijańskich pracowników.
{234}
Zaprzyjaźniłem się także z reb Lejblem Harunem (zwanym Lejbel Farber [5] ), człowiekiem prawym, zrównoważonym i liberalnym, który zawsze znajdował czas na studiowanie Tory. Poznałem również reb Towie Kopela Bumesa, zięcia reb Aarona Parizera i Binema Dawida Przytyka, człowieka pełnego energii życiowej, mojego przyjaciela w społeczności chasydzkiej.
Oczywiście młodzież chasydzka niechętnie patrzyła, jak się od niej dystansuję i jak blisko jestem z tymi, których oni nie akceptują. Na szczęście chronił mnie mój szwagier reb Józef Mandelman (Josełe Baluter), chociaż sam był oddanym chasydem. Dobry muzyk o chwytającym za serce głosie (prowadził musaf [6] w sztibł), miał także inne zalety: był zawsze w dobrym nastroju i zawsze miał w zanadrzu jakiś żart.
Pierwsza wojna światowa (1914-1918) wprowadziła wielkie zmiany w życiu mieszkańców miasta, także chasydów. Szerzący się syjonizm i Deklaracja Balfoura wznieciły zamęt w umysłach wielu Żydów, którzy uważali je za świt odkupienia. Sytuacja ta poruszyła także mnie – poszedłem z duchem czasów. Wtedy właśnie urodził mi się syn. Nazwałem go Jechiel Meir, po błogosławionej pamięci doktorze Czołnowie, który właśnie zmarł.
Przystąpiłem do ruchu Mizrachi, który założono w naszym mieście. Byłem jednym z aktywniejszych członków, wraz z rabbim Jechielem Izaakiem Rappaportem, zięciem reb Michała Mendela, syna reb Lejbisza Rozenberga (zwanego Białym Lejbiszem). Później został on rabinem Żychlina, a następnie rabinem Janiszowa. Był pierwszorzędnym mówcą. Odwiedził wszystkie miasta w regionie, a gdzie się pojawił, zostawiał za sobą wielkie uczynki.
Wśród działaczy Mizrachi byli: wspomniany już Binem Dawid Przytyk, reb Izrael Frugel, reb Michał Kuperman (chasydzi aleksandrowscy) oraz reb Icze Meir Halperin (chasyd sochaczewski).
Wstąpił do Mizachi także reb Jehoszua Kaufman, wuj reb Daniela Sirkes, który był przewodniczącym organizacji, póki nie odbył aliji do Kraju. Był on zaangażowany w Torę przez całe swoje życie. Dom jego był miejscem spotkań całej młodzieży nacjonalistycznej, a także wielu miejskich znakomitości.
W roku 560 (1920) ja sam zostałem nagrodzony aliją do Ziemi Swiętej i z pomocą Bożą zapuściłem tam korzenie.
|
JewishGen, Inc. makes no representations regarding the accuracy of
the translation. The reader may wish to refer to the original material
for verification.
JewishGen is not responsible for inaccuracies or omissions in the original work and cannot rewrite or edit the text to correct inaccuracies and/or omissions.
Our mission is to produce a translation of the original work and we cannot verify the accuracy of statements or alter facts cited.
Zgierz, Poland Yizkor Book Project JewishGen Home Page
Copyright © 1999-2024 by JewishGen, Inc.
Updated 24 Mar 2007 by MGH